Uważam, że domy są jak przyjaźnie, które odpływają i płyną, przeżywasz dobre i złe chwile, miłość i frustrację, podniecenie i nudę, ale jeśli znajdziesz taki, o którym wiesz, że głęboko jest naprawdę wyjątkowy, zapnij pasy, poczekaj i masz nadzieję, że ostatecznie dowiesz się, jakich lekcji życia może cię nauczyć.
Każdy dom, w którym mieszkałem, nauczył mnie czegoś nowego: od nauki wypełniania, czyszczenia i ozdabiania trzypiętrowej kamienicy w Las Vegas, po czyszczenie, organizowanie i utrzymanie w czystości pudełka o powierzchni 400 stóp kwadratowych w Santa Barbara, aby stworzyć miejsce i zabawne rozwiązania w małym dupleksie bez kuchni lub stołu w Los Angeles. Przez te wszystkie i wiele innych próbowałem znaleźć rozwiązania dla dziwactw mojego domu i przeszkody, ale zwyciężyły dzięki większej wiedzy, kreatywności i pewności siebie, aby pokonać Następna.
A teraz, kiedy mój mąż i ja kupiliśmy nasz pierwszy dom, jestem zmuszony nauczyć się dla mnie ostatecznej lekcji: cierpliwości. Kiedy dostaliśmy ten dom, zbudowany w 1919 roku, mój przyjaciel powiedział mi, że nauczy mnie cierpliwości i będzie dla mnie dobry. Wiedziałem, że ma rację, ale to mnie całkowicie przestraszyło, ponieważ nie mogę żyć w chaosie i niedokończonych przestrzeniach i nie byłem pewien, czy będę w stanie się dostosować. Zazwyczaj pracuję w pracy, nie śpię i robię to w ciągu tygodnia od przeprowadzki, ale to się zmienia.
Szybko ukończona przestrzeń życiowa jest teraz niemożliwa i mam plany, których realizacja zajmie dni, tygodnie i lata. Moja motywacja całkowicie zmieniła się z konieczności szybkiego ustosunkowania się do powolnego tworzenia tego domu. Dwa miesiące w dalszym ciągu mam pudła w każdym pokoju. Wciąż mam wiele do pomalowania, rzeczy do zbudowania, meble do znalezienia, ściany do stworzenia przez cały czas dokumentowania podczas pracy. Poszedłem przeciwko mojemu ziarnu i zwolniłem. Ja nie tylko mieć żeby być cierpliwym chcieć być i czuje się dobrze. Chcę, żeby wszystko było tak, jak to sobie wyobrażam, i to się nie wydarzy z dnia na dzień i nie mam nic przeciwko. Jest to dla mnie bardzo nowy sposób robienia rzeczy i czasami może być frustrujący, ale gdy budzę się w prawie pustej sypialni i schodzę po moich na wpół pomalowanych schodach trzema czwartymi poręczy przez salon z niedopasowanymi zasłonami, niedokończonymi ścianami, bez bocznych stolików i zero dzieł sztuki na ścianach do mojej kuchni i przechodząc przez stos drewna, przeszedłem zepsutą szufladę do miejsca, w którym mam prawie skończyłem panelować kącik śniadaniowy, uśmiech rozchodzi się po mojej twarzy, a uczucie spokoju i szczęścia wypełnia mnie, gdy się odwracam i czuję wdzięczność, że ten dom nauczył mnie nowego sposobu na być.