Niezależnie wybieramy te produkty - jeśli kupisz za pomocą jednego z naszych linków, możemy otrzymać prowizję.
Od 2008 roku mieszkam z 27 różnymi współlokatorami w czterech różnych miastach. Od „wymuszonych potrójnych” pokoi wieloosobowych po kwatery prywatne w Tanzanii, w tych przestrzeniach znajduje się tak wiele moich najcenniejszych wspomnień i pielęgnowanych środowisk, które kultywowały jedne z moich najsilniejszych przyjaźni. Pomimo niezliczonych problemów hydraulicznych, sporadycznych włamań i korzystania z wątpliwych „pozostawionych” mebli, jestem bardzo wdzięczny za 10 lat wyrosnąć na dorosłe ja wraz z innymi - naturalne przedłużenie dzieciństwa spędzonego z trójką rodzeństwa i dużym, zwartym, rozszerzonym rodzina.
Dwa lata temu myślałem, że to się skończyło. Mój chłopak na odległość zaproponował, że planujemy wrócić do życia w tym samym mieście, i pomyślałem, że będę szukał miejsca do zaprojektowania i nazwania naszym własnym. Ale potem, niestety, nasze zaręczyny rozpadły się i musiałem dowiedzieć się, jak będzie wyglądać moje nowe życie i co zrobić, gdy moja umowa najmu się skończy. W końcu, mimo że jest to niepewna decyzja finansowa, postanowiłem wykorzystać ten czas na zbadanie nowego etapu dorosłości. Podpisałem więc umowę dzierżawy na apartament typu studio, w którym zmieściłyby się trzy osoby: ja, ja i ja.
Moje mieszkanie to coś więcej niż miejsce, w którym śpię. To był mój całoroczny projekt, mile widziane odwrócenie uwagi, a także przypomniało mi, że jestem cały i że jestem zdolny - rzeczy, o których czasem zapominasz w środku złamanego serca. Chodziłem na każde mieszkanie i spotkanie maklerskie na własną rękę. Każdy mebel zbudowałem sam. Malowałem ściany na własną rękę. Sam naprawiłem zlew. Po miesiącach spędzonych na szukaniu elementu ściennego, który mi się podobał, skończyłem z planowaniem i samodzielnym tworzeniem dwóch dzieł sztuki. Przeniosłem moją * wysokiej jakości * kanapę z budynku, kiedy się zepsuła... sama. I sam przeniosłem nowy * nieco wyższej jakości * w… Każdą półkę zawiesiłem samodzielnie; każde zdjęcie i obraz na własną rękę. Wszystkie decyzje projektowe podejmowałem samodzielnie. I oddaję czynsz - zwykle na czas - na własną rękę!
Czasami zabawne jest to, jak wygląda życie. Mimo że nigdy nie czułam się bardziej samotna, musiałam być sama. Bycie samemu dało mi czas na stworzenie przestrzeni, w której chciałbym czytać, pisać i uczyć się nowych rzeczy. Kiedy wracam do domu po bardzo długich dniach, jestem dumny i zainspirowany. Jestem wdzięczny mojej rodzinie i przyjaciołom, którzy pozwolili mi stworzyć tę przestrzeń sam, ponieważ myślę, że wiedzieli, że muszę.
Szczególnie czuję się wdzięczny za moją mamę. Chociaż nasze preferowane style projektowania nie mogą się bardziej różnić, jest moją największą inspiracją. TLC zawsze grała w domu; Praktycznie dorastałem w „Przestrzeniach handlowych”. Nie było dziwne, że gdzieś jadąc, często się zatrzymywała samochód i każ mi lub mojemu rodzeństwu złapać coś, co ktoś wyrzucał… bo widziała po co to. Kiedy chciała coś zmienić w domu, znalazła innowacyjny i niedrogi sposób na zrobienie tego. Dużo czasu oznaczało to, że sama wymyśliła, jak to zrobić. Podziwiam pomysłowość i kreatywność mojej mamy i doceniam lekcje, których nauczyła moje siostry i ja bądź samowystarczalny i samodzielny (czytaj: jak zrobić coś, kiedy chcesz, aby TERAZ i samodzielnie warunki). Więc chociaż moja mama może nie być powodem, dla którego wybrałem kolor farby, to ona jest powodem, dla którego nie zastanawiałem się dwa razy nad samodzielnym malowaniem ściany. Myślę, że to równie dobra inspiracja projektowa, jaką możesz znaleźć.
Mój styl projektowania nazywam „Bibliophily Meets Feminism”. Wszędzie są książki i piersi. Jestem naukowcem i zapalonym czytelnikiem, więc to ma sens. Myślę też, że książki są estetyczne i są łatwym sposobem na dodanie koloru i wymiarów do półek, ścian, narożników i parapetów. Wychowały mnie silne kobiety, pracuję u boku silnych kobiet i aspiruję do bycia przykładem silnej kobiety, więc ten kawałek też ma sens. Również żeńska forma jest magiczna. Jest zarówno nieopisanie piękna, jak i doskonale użytkowa - sprzeczność, którą uważam za fascynującą i wartą podkreślenia, kiedy tylko mogę.
Mówiąc bardziej stylowo, interesują mnie nowoczesne meble z połowy wieku, kolory i rośliny. W moim mieszkaniu nie ma dużo światła, ale nie powstrzymało mnie to od wypełniania każdego zakątka roślinami. Jestem najszczęśliwszy, kiedy na zewnątrz jest żywy i zielony, a posiadanie mojej małej miejskiej dżungli sprawia, że jestem szczęśliwy przez zimowe miesiące, kiedy NYC jest niczym innym. Przypomina mi również wypełniony roślinami dom moich dziadków, który naturalnie przywołuje wspomnienia mojej zmarłej babci, srogiej kobiety, którą bardzo podziwiam i tęsknię.
310 stóp kwadratowych jest małe. Nie można tego obejść. W rezultacie większość moich mebli pełni również funkcję magazynu. Przy bardzo mało zbędnej przestrzeni wszystko, co wprowadzam do mieszkania, musi mieć miejsce i służyć celowi. W rezultacie musiałem nauczyć się, jak być mniej impulsywnym, jak siedzieć i trochę przeżuwać przed podjęciem ostatecznej decyzji. Chociaż decyzje te mogły być proste, zwykle związane z nową rośliną lub sadzarką, jest to praktyka jasności i koncentracji, która wykracza poza moje podejście do projektowania.
Pod wieloma względami moje mieszkanie stało się moją największą formą terapii. Właśnie to musiałem przypomnieć o mojej całości. To żywy, oddychający, niekończący się projekt, który konsekwentnie zachęca i inspiruje kreatywność. Świadczy o moich błędach, których jest wiele, ale nie ocenia. Zmusiło mnie to do ponownego przemyślenia, jak działam na tak wielu różnych płaszczyznach - co nie zawsze jest łatwe, ale zawsze ważne.
Jaki jest twój ulubiony pokój i dlaczego? Moje studio to jeden pokój, więc to pytanie jest zabawne. Ale gdybym musiał wybrać moją ulubioną „przestrzeń”, powiedziałbym swoją „jadalnię” przy oknie. Jednak nie zawsze była to moja odpowiedź. Widzisz, to okno wychodzi na śmietnik. Niezbyt ładny widok, a mój super jest wielkim fanem sortowania surowców wtórnych o świcie. Jestem na drugim piętrze… moje okno jest zwykle otwarte… brzęknięcie okularów jest głośne… ale ten rok był praktyką z optymizmem i zacząłem patrzeć na tę przestrzeń w innym „świetle” (zamierzona gra słów). Z następujących powodów ten obszar jest moim ulubionym:
Jaka jest ostatnia rzecz, którą kupiłeś (lub znalazłeś) w domu? Tablica SKADIS zestaw z IKEA! To właśnie funkcja Terapii Apartamentów, w połączeniu z moim pragnieniem spakowania jak największej liczby roślin do mojego mieszkania, spowodowało ten zakup. Kupiłem je, abym mógł stworzyć „żywą ścianę” wypełnioną roślinami, które byłyby również wystarczająco duże, aby zakryć wszystkie dziury, które włożyłem w ścianę, próbując zawiesić pływające półki kilka miesięcy temu. Są naprawdę idealne w tej przestrzeni i cieszę się, że mogę zignorować wszystkie mozaiki, które muszę wykonać, gdy się wyprowadzę.
Która fikcyjna postać byłaby najbardziej u ciebie w domu? Na szczycie listy musiałaby znajdować się Annie Easton z „Shrill” Hulu, granego przez Aidy Bryant. Mówiąc najprościej, umieszczam Aidy Bryant na cokole nieco niższym niż lady-God i myślę, że wszystko, czego dotknie, zmienia się w złoto. Jest ikoną mojego stylu, a fakt, że jej styl przenika wszystkie aspekty Shrill - od ubrań Annie po jej słoneczny, kolorowy, pełen roślin dom - sprawiła, że Annie Easton była naturalnym wyborem. Aby zagłębić się głębiej, w serialu jest kilka chwil, które są przerażająco i odświeżająco powiązane. Podziwiam każdego, kto potrafi zrównoważyć „Jestem silną kobietą, mam to” przekonanie z pokorą „nie wiem, co do cholery robię”. Moje mieszkanie stało się bezpieczną przestrzenią do tego rodzaju eksploracji, co doprowadziło mnie do wniosku, że Annie poczuje się jak u mnie w domu.
Wszelkie porady dotyczące tworzenia domu, który kochasz? Nie spiesz się! Podjąłem wiele decyzji i na przykład kupiłem zbyt wiele dywanów, ponieważ nie mogłem zadowolić się jednym, który osiągnął to, czego szukałem. Gdybym poświęcił czas, aby naprawdę nakreślić moją wizję, zaoszczędziłbym dużo czasu i frustracji.