Nasze domy to największe otoczenie w historii naszego życia. Ściany zawierają o wiele więcej niż rzeczy, które opracowaliśmy lub zredagowane szczegóły tego, z czym wybieramy życie z lub bez; przechowują wspomnienia wszystkich małych chwil, które składają się na nasze dni i tęsknotę za czasami - przynoszenie dzieciom do domu, zdmuchiwanie urodzinowych świec, najbardziej intymne rozmowy, łzy, śmiech - które żyją w naszych wspomnieniach wcielenia. Domy są częścią historii tak wielu rodzin, że nawet domy z przeszłości rodziny żyją w historii mówionej. Oto historia takiego domu.
Kiedy moja babcia z San Francisco była w ciąży po raz drugi (po poronieniu w Bostonie) gdzie pracowała dla działań wojennych podczas II wojny światowej, podczas gdy mój dziadek był w inteligencji w MIT), chciała Bliźnięta. Tak źle. Lekarz, ginekolog, który był także przyjacielem rodziny, który dołączył do rodziny na wakacje (poważnie, jak?), Zniżył jej nadzieje, gdy powiedział jej: „Przepraszam, Marian. Jest tylko jedno uderzenie serca ”.
Po porodzie, odurzona narkotykami i przywiązana, jak to było w tamtych czasach normą, spanikowała, słysząc: „Teraz pani McBride, jest jeden tutaj, a drugi tam. ”Ale kiedy wyłoniła się z leczniczej mgły, zdała sobie sprawę, że wszystko było w porządku; miała swoje upragnione bliźniaczki! Byli jeden w drugim w łonie matki, a nie jeden obok drugiego, a jedno dziecko blokowało dźwięk bicia serca drugiego.
Przez pierwsze trzynaście lat życia tych bliźniaczych córek moja babcia mieszkała z teściową, szwagierką, siostrzenicą i siostrzeńcem. Była najniższa w kolejności dziobania dorosłe kobiety odpowiedzialnei wiedziała o tym. Ale gdzie indziej w życiu była dosłownie szefem.
Znacznie wyprzedzając swój czas, moja babcia wspięła się na stanowisko wiceprezesa ds. Produkcji drukowanej w agencji reklamowej San Francisco, Hoeffer, Dietrich i Brown. Tak jak powiedziała, żyła na papierosach i kawie. Nic nie ominęło jej ostrego oka w biurze, a jednak rządziła swoim działem z klasą i gracją opisaną przez wszystkich, którzy z nią pracowali.
Wreszcie moi dziadkowie mogli przeprowadzić się do własnego domu i po raz drugi w życiu moja babcia miała wielkie, szalone życzenie. Uwielbiała dom w pięknym rejonie St. Francis Wood w San Francisco, ponieważ była dziewczyną, która jeździ w niedziele samochodem ze swoimi włoskimi rodzicami-imigrantami. Była to rezydencja w stylu misji na rogu dzielnicy ozdobionej sękatymi gałęziami okazałych drzew.
Dom nie był na sprzedaż. Ale moi dziadkowie zapukali do drzwi i zaproponowali, że je kupię. Po raz drugi w życiu spełniło się niemożliwe życzenie mojej babci.
W tym domu moi dziadkowie wychowywali swoje nastoletnie córki, byli rodzicami-postaciami dla znacznie większej liczby dzieci niż tylko własnych (zapisywały swoje imiona pod stolik kawowy) i troszczył się o dziesiątki kotów, które rozpowszechniały wieści wśród kotów, do których należał ich dom, jeśli chcesz miłości i jedzenia.
Mam wizję słodkiej szesnastu niespodzianki, która odbyła się na podwórku po tym, jak moja matka i ciocia wróciły z domu Dźwięk muzyki w kinie. I wiem, że to było w holu tego domu moja matka dosłownie podrzucił jej męskiego przyjaciela - rzucił jej wyzwanie, gdy dowiedział się, że bierze jiu jitsu.
Ale wszystkie te historie zostały mi opowiedziane przez nostalgiczny filtr. Dom został sprzedany zanim się urodziłem. Jak już powiedziano, podatki od nieruchomości obliczano wówczas na podstawie tego, ile domu znajdowało się na chodniku, a ponieważ dom św. Franciszka znajdował się na rogu, podatki od nieruchomości stały się wygórowane. W końcu sprzedali go moi dziadkowie.
Nie mamy domu. Ale wplata się w historię naszej rodziny i, w inny sposób niż czasem sobie życzę, jest przekazywana. Kiedy moja rodzina odwiedza San Francisco, przejeżdżamy obok niego i te same historie są opowiadane, stając się częścią materiału z dzieciństwa, które słyszą moje dzieci. Mam kilka pięknych mebli, które zostały zaprojektowane dla domu św. Franciszka z drewna, więc wspomnienia mojej własnej rodziny zostały zapisane wśród tych samych skarbów rodzinnych.
Kiedy budowaliśmy nasz dom sześć lat temu na Florydzie, byłem zachwycony, że nasz budowniczy pozwolił mi postawić łuki wszędzie tam, gdzie jest to uzasadnione jako detal architektoniczny. Kiedy ostatnio przeglądałem album domu moich dziadków, którego czytałem wiele razy jako dziecko, zrozumiałem, dlaczego mogę mieć do nich takie przywiązanie; były w całym domu św. Franciszka. I tak jak legenda o samym domu, musieli się we mnie wciągnąć.