Obecnie inwentaryzuję wszystkie hasła logowania i konta w mojej aplikacji do zarządzania hasłami (LastPass zmieniło moje życie) i naprawdę trafiło do domu po przewinięciu pozornie niekończącej się listy usług, z ilu cholernych internetowych serwisów społecznościowych i aplikacji, do których rejestracji się skorzystałem. Facebook, Twitter, Twitpic, Spotify, LinkedIn, Last. FM, Music Beta Google, WordPress, flickr, foursquare, Pinterest, Tumblr, DailyMile, I Heart It, NeighborGoods, a ostatnio Google+. A to tylko te, które wciąż często używam / używam, a kilka takich jak StumbleUpon, Nike + i Polyvore zanikają w odległości, w której Friendster i moje stare konto LiveJournal poszły na pastwisko…
Wszystko zaczęło się tak zabawnie, ale gdzieś w dalszym ciągu utrzymanie stałego strumienia treści i udostępnianie we wszystkich tych witrynach może sprawiać wrażenie, że samo w sobie jest pracą. Czy zaniedbuję mój wciąż dziecięcy, różowy palec w Google+? Czy udało mi się odpowiedzieć na wszystkie otrzymane wiadomości DM z Twittera, wykrzyczeć znajomych i czytelników? Minęło trochę czasu, odkąd dodałem zdjęcia do mojego kanału Flickr. Hej, oto garść Pinterest RePins! Właśnie przypomniałem sobie wszystkie witryny sprzedaży członkostwa, które subskrybuję…
Nie ta sytuacja jest niczyją winą, ale moją własną, ponieważ muszę przyznać, że pisarz Robert Anton Wilson kiedyś określił go jako „Neofiliak” (czy istnieje krem na tego typu swędzenie?), Jeśli chodzi o nowe usługi obiecujące Aladyn, zupełnie nowy świat. Mógłbym wysunąć argument, że to wszystko dotyczy zarówno mojego życia osobistego, jak i zawodowego, ale ostatecznie wszystkie te internetowe serwisy społecznościowe tworzą tyle pracy, ile już przedstawia moja płatna praca. Masochizm chętnie zaprasza do Twojej skrzynki odbiorczej więcej powiadomień e-mail.
Tak więc w ten weekend zamierzam znaleźć w Internecie odpowiednik jednej z tych szkicowych „diety oczyszczającej”, ale w tym przypadku zamierzam rzucić trochę luzu w Internecie i zamknąć kilka kont. Znając moją osobowość, tuż za rogiem jest coś nowego, więc zamknięcie jednych drzwi, aby otworzyć drugie, może być jedynym sposobem na ograniczenie tej stale rosnącej listy witryn, o których zaczynam tracić świadomość („Zaczekaj, kiedy zarejestrowałem się w Sieć doceniania szortów i strzelb motocyklowych?”). Pod wieloma względami otwarcie zbyt wielu usług online jest podobne do otwarcia zbyt wielu kont kart kredytowych; masz ich zbyt wielu, gdy zaczynasz zapominać, że masz otwarte konto. Zdecydowanie przekroczyłem tutaj mój limit kredytowy.
Uzupełnienie: Ha, po „nowych sieciach społecznościowych” Googlinga zauważyłem New York Timesopublikował podcast omawiając ten sam temat zaledwie kilka godzin temu. Zgadnij, że mamy możliwości grupy wsparcia!