Niektórych rzeczy nie można się nauczyć wyłącznie z podręczników — projektowanie wnętrz będąc jednym z nich. Osobisty styl często rodzi się z różnych wpływów, od podróży po dobrze zaprojektowane hotele i egzotyczne miejsca, po nostalgię za określoną dekadą, a nawet swoim wychowaniem. W rzeczywistości wielu projektantów postrzega swoje rodziny jako główne punkty inspiracji dla ich charakterystycznej estetyki. Pomyśl o zamiłowaniu mamy do roślin doniczkowych lub zamiłowaniu wujka do znalezisk vintage. Pięciu projektantów wnętrz dzieli się swoimi ulubionymi sztuczkami projektowymi i wskazówkami, których nauczyło się od członków rodziny. Alert spoilera: te pomysły mogą ci się przydać.
„Najlepszą rzeczą, jakiej nauczyłem się od mojej babci i mamy, jest dekorowanie własnymi dziełami. Oboje uwielbiali haftować i dekorować swoje domy majsterkowaniem. Przyniosło im to wielką dumę i od tamtej pory zawsze włączam własną sztukę i kreacje do wystroju mojego domu i zachęcam innych do robienia tego samego. Może nie jest idealny, ale przynosi dumę, jest całkowicie wyjątkowy i osobisty oraz staje się tematem do rozmowy”. —
Mitesh Trambadia, założyciel Desi spotyka design„Jeśli chodzi o modę i wystrój wnętrz, zawsze pamiętam rady mojej babci, która wyznawała surową etykę protestancką. Preferowała najszlachetniejsze, najtrwalsze przedmioty i materiały, cechę, którą teraz przekazała mnie. Jej obsesja na punkcie najbardziej ekskluzywnych tkanin trwa we mnie do dziś, a pochodzenie musiało być bardzo jasno określone i zidentyfikowane: kaszmir i pościel były włoskie, a wełna szkocka. Zachowałem zamiłowanie do bardzo ładnych rzeczy wybieranych bez kumulacji, delikatną formę minimalizmu, a przede wszystkim wielką miłość do książek. Całe dzieciństwo spędziłem bez ekranu, czytając w wakacje kilkanaście książek tygodniowo”. —Isabelle Dubern, współzałożycielka Niewidzialna kolekcja
„Kiedy dorastałem, moja mama prowadziła nasz dom z raczej minimalistycznym nastawieniem. Wszystko trzeba było odłożyć, wszystkie powierzchnie były uporządkowane, a jedyne rzeczy, które pominięto, nie bez powodu. W przeciwnym razie wszystko miało swoje miejsce, bez względu na to, jak małe lub duże. Odziedziczyłem podobny punkt widzenia, jeśli chodzi o to, jak doradzamy naszym klientom projektowym. Przekłada się to na silną wiarę w sale montażowe, dzięki którym pozostają one świeże i aktualne. Zachęcamy naszych klientów do ograniczania bałaganu lub utrzymywania domów w jak największym stopniu zorganizowanych. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż wejście do pokoju, który jest uporządkowany, przemyślany i warstwowy w zamierzony sposób”. —Jean Liu, dyrektor ds Projekt Jeana Liu
„Zdecydowanie najlepsze odziedziczone przeze mnie dziwactwo projektowe pochodzi od mojej mamy. Była stewardessą Northwest Airlines przez 39 lat i podróżowała po całej Europie i Azji. Znana była z tego, że plądrowała pchli targ lub centrum handlowe z antykami i wracała do domu z wyjątkowymi znaleziskami — niedopasowanymi rocznikami talerze, ukochany stary zegar, chwiejny, ale doskonale funky stołek, kilkakrotnie pomalowany, vintage tkany kosz. W pewnym momencie wrzuciła do samolotu całą japońską szafkę z herbatą i poprosiła pilotów, aby pomogli ją załadować! Z miłością nazywała tę trwającą całe życie selekcję przedmiotów swoim „starym śmieciem”. Uwielbiała też zbierać oryginalne dzieła artystów ulicznych podczas swoich podróży. Kupiła obraz olejny w Wenecji w latach 60., a kiedy przywiozłem do domu swój własny obraz z Wenecji, oficjalnie rozpocząłem moją obsesję na punkcie kolekcjonowania dzieł sztuki podczas podróży. Zbudowałem całą ścianę z galeriami podróżniczymi w moim domu wokół koncepcji, w tym jej oryginalny kawałek z Wenecji. Najwyraźniej odziedziczyłem po niej pasję do podróży i zamiłowanie do starych rupieci. Gdziekolwiek się udam, szukam skarbu, który mógłbym zabrać do domu i przypomnieć mi o podróży”. —Jennifer Verruto, założycielka i dyrektor generalna Wnętrza Blythe
„Wiele kobiet z mojej rodziny ozdabiało swoje domy roślinami. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest widok mojej babci udrapowanej na ścianach różnymi roślinami pothos. Dziś w moim domu robię to samo. To moja ulubiona roślina do rozmnażania. Projektując przestrzenie dla moich klientów, zawsze staram się w miarę możliwości wkomponować w nie rośliny. Kiedy dorastałam, moja mama modelowała „coś starego, coś nowego”. Jako dziecko obserwowałam, jak pięknie łączy antyczne meble z nowszymi przedmiotami w naszym domu. Wtedy nie interesowało mnie mieszanie mebli, ale teraz też mi się to podoba. W moim domu i przestrzeniach, które projektuję, uwielbiam łączyć stare i nowe meble i dodatki. Tworzy harmonię, równowagę i zainteresowanie”. —Naïka Andre, założycielka i dyrektorka NJA Wnętrza