Co miesiąc otrzymuję przynajmniej kilka listów od agentów nieruchomości, którzy twierdzą, że mają nabywców, którzy są zainteresowani kupnem mojego domu. Niektóre z tych próśb przychodzą za pośrednictwem odręcznych listów, inne to bardziej ogólne pocztówki. Niestety, mój dom w okolicy Denver nie jest faktycznie na sprzedaż i pomimo tego, że mam wielu zalotników, którzy chcą ominąć MLS, nie planuję wprowadzenia go na rynek w najbliższym czasie.
Rynek nieruchomości to rzeczywiście spieczone dla niedrogich zapasów ponieważ domy sprzedają się po rekordowo wysokich cenach. Formalnie liczby mówią nam, że jesteśmy prawie brakuje czterech milionów domów popytu potencjalnych kupujących i, zgodnie z Realtor.com, mediana cen mieszkań osiągnął najwyższy w historii poziom 405 000 $ w marcu 2022 roku. Ale nieformalnie, tego rodzaju przesyłki pocztowe, które wykorzystują okazje do zakupu domów poza rynkiem, nadają liczbom anegdotyczny kontekst, ujawniając morderczy charakter dzisiejszego rynku kupujących.
Zaciekawiło mnie to: czy ta strategia, polegająca na zdobyciu nieruchomości nienotowanej na giełdzie, kiedykolwiek działa? Zadałem to pytanie kilkudziesięciu agentom nieruchomości w całym kraju. Chociaż żaden z nich nie podzielił się historiami sukcesu tych konkretnych przesyłek, które przełożyły się na sprzedaż, niektórzy powiedzieli, że byli blisko. Co więcej, wielu wyjaśniało, że strategia to gra liczbowa i jeszcze jeden sposób na znalezienie idealnego domu dla swoich klientów.
Heather Rieker, agentka nieruchomości z Nieruchomości w młynie przemiałowym w regionie Hudson Valley w stanie Nowy Jork, mówi, że wysyła przesyłki do nieruchomości poza rynkiem jako bardziej regularną część jej usług dla klientów kupujących.
„Zapasy są teraz tak ograniczone i po prostu nie rosną, aby zaspokoić popyt kupujących” – mówi Rieker. „Kiedy mam kupca, który chce być w określonej okolicy, często nasze opcje to albo siedzieć wrócić i czekać, aż coś pojawi się tam na rynku (co wydaje się coraz mniej prawdopodobne) lub wyjść i zapytać! Myślę, że trzeba przynajmniej spróbować tej trasy.
Dla kupujących takie podejście może dać możliwość obejrzenia domu i licytowania go bez presji konkurowania z innymi kupującymi. „A niektórzy sprzedawcy mogą być szczęśliwsi, nie musząc przechodzić przez proces wystawiania i przyjmowania wielu pokazów”, mówi Rieker.
Najczęstszą odpowiedzią, jaką otrzymuje, gdy rozmawia z właścicielami domów, jest: „Tak, chciałbym sprzedawać na tym rynku. Ale gdzie bym poszedł? Nie sądzę, żebym mógł kupować na tym rynku.
Ian Katz, licencjonowany pośrednik w obrocie nieruchomościami z firmą Compass w Nowym Jorku, miał trochę szczęścia, gdy pozyskiwał potencjalnych klientów, wysyłając odręczne notatki mieszkańcom nowszego budynku kondominium, którym interesował się jeden z jego klientów, ale w którym nie było już jednostek mieszkaniowych rynek. Katz mówi, że właściciele już przez ostatnie kilka lat cieszyli się dużym uznaniem, a jedna z właścicieli przyjęła ofertę na jej posiadłość.
„Podczas gdy negocjacje nie doszły do porozumienia, na radarze mojego klienta pojawiła się kolejna okazja, która nie była dostępna publicznie” – mówi.