Luty to Miesiąc Sypialni w Terapii Mieszkaniowej! Przez cały miesiąc dzielimy się historiami o sypialniach — od tego, jak je udekorować, po ich fascynującą historię i wiele więcej. Podejdź tutaj zobaczyć je wszystkie!
Kiedy przeprowadziłem się z uroczej dzielnicy w Bostonie do Williamsburga na Brooklynie, aby uzyskać nową pracę, wiedziałem, że będę zmniejszenie rozmiarów trochę po coś niedrogiego. Miałem szczęście mieć główną sypialnię w moim mieszkaniu w Bostonie – i okazało się, że mój nowy pokój był mniej więcej o połowę mniejszy od starego. Pasuje tylko do mojego łóżka typu queen-size i komody. Kiedy przyszedł czas na przeprowadzkę, trochę się denerwowałam, że zmieszczę wszystko.
Ale jak mój tata zapewnił mnie w dniu przeprowadzki: „Kochasz malutkie domy, prawda?” Nie mylił się. Po wprowadzeniu niewielkich zmian w zakresie przechowywania, projektowania i stylu życia nauczyłem się kochać swoją przytulną przestrzeń. Oto, czego nauczyłem się w ciągu sześciu miesięcy od mojej redukcji.
Każdy mieszkaniec małej przestrzeni wie, że podstępne przechowywanie jest kluczem do przetrwania bez poczucia bałaganu. (Widziałeś te schludne ławki które otwierają się w miejsce do przechowywania koca?) Oprócz ograniczania odzieży i umieszczania przedmiotów w stosie darowizn podczas rozpakowywania, stałem się także mądrzejszy w kwestii tego, jakich przedmiotów do przechowywania będę używał.
Dla mnie oznaczało to niszczenie stolika nocnego i wybór długiej komody IKEA, która mogłaby służyć jako moja próżność – poświęciłem całą szufladę na przechowywanie mojego makijażu i drobiazgów. Objęłam również swoją przestrzeń na ścianie i wykorzystałam pływające półki i wyjątkowa półka na łóżko do schludnego przechowywania książek i bibelotów. Znalazłem nawet sprytny wieszak na płaszcze, który idealnie pasuje do dziwnego kąta w moim pokoju, aby zrekompensować brak szafy w przedpokoju, i dostałem uroczy pleciony kosz do prania.
Aby mój poprzedni, większy pokój wydawał się bardziej przytulny, kupiłem mnóstwo dzieł sztuki i luster. Chociaż nie wszystkie z tych przedmiotów mogły pozostać, przyjąłem bardziej maksymalistyczny styl wystroju z wieloma minigaleriami w moim małym pokoju. Martwiąc się o moje nadmierne kolekcje roślin, które były rozrzucone po mojej ostatniej sypialni, udało mi się porządnie ułożyć je na mojej komodzie, zapewniając im odpowiednie światło słoneczne. Szczerze radzą sobie znacznie lepiej w swoim nowym domu.
Mieszkanie w większej sypialni dało mi wystarczająco dużo miejsca, aby mieszkać w bałaganie bez uczucia przesadnie niechlujny. Często zostawiałam ubrania w kącie na ziemi, żeby je później schować lub spać z torebkami i płaszczami leżącymi po jednej stronie łóżka. Ale teraz, jeśli zostawię parę trampek na ziemi, nie tylko od razu wygląda na zagraconą, ale też potykam się o nie, gdy próbuję chodzić. Teraz odkładam rzeczy, gdy tylko je zdejmę.
Wyrobiłem sobie też nawyk określania tego, co jest niezbędne w moim życiu. Teraz regularnie sprzątam moją szufladę na śmieci i nie dostanę nowej części garderoby bez darowizny lub sprzedaży innej rzeczy, co wcześniej robiłam tylko wtedy, gdy przeprowadzałam mieszkania. Mniejsza przestrzeń sprawia, że brud jest bardziej widoczny, więc jestem bardziej świadomy odkurzania i wycierania mojego małego pokoju w porównaniu z większym.
Podczas pandemii mój ostatni pokój zmienił się z sypialni, stając się jednocześnie moim domowym biurem. Dzięki temu połączeniu nigdy nie czułam się w pełni zrelaksowana w swoim pokoju — za bardzo przypominało mi to pracę. Przy mniejszej przestrzeni jeszcze większym wyzwaniem jest stworzenie „oddzielnej” przestrzeni, gdy używam laptopa do pracy na łóżku zamiast na biurku.
Teraz, gdy nie chcę korzystać ze wspólnej przestrzeni lub chodzić do kawiarni, aby wykonywać swoją pracę jako freelancer, staram się ustawić inny klimat, gdy nadejdzie czas na wyciszenie. Mianowicie zapalenie świecy i włączenie świateł strunowych wprowadza zupełnie inny nastrój i sprawia, że czuję się przytulnie – co nie jest trudne do zrobienia na mniejszej przestrzeni.