Zawsze czułem, że mój dom wygląda, jakbym skończył dwa lata college'u. Podstawowe kanapy, sporadyczne zasłony, niedopasowane naczynia, niedopasowane lampy. Moim zbawieniem? Żadnych plakatów przyklejonych do ścian.
W rzeczywistości jednak od dziesięcioleci jestem usunięta z college'u z mężem i dwójką dzieci. Powinienem mieć to razem. Moje wymówki: Wyrobiliśmy sobie nawyk przeprowadzki co dwa lata. Jestem fobem decyzji, który nie bawi się zbytnio. Zawsze jest coś, na co wolę przeznaczyć swoje pieniądze.
Dobrze dopracowany i przytulny dom zawsze wydawał się poza moim zasięgiem. Jestem przytłoczony. Wydatek! Opcje! Poświęcenie! Ale może dlatego, że jesteśmy w tym samym miejscu od kilku lat, a może z powodu pandemii, mój „w sam raz” wystrój domu zaczął wydawać się… nie w porządku. Zamknięcie w domu przez większą część dwóch lat ma sposób na ujawnienie prawdy.
Moje dzieci, które nagle uczyły się w domu, ledwo mogły znaleźć wystarczająco dużo miejsca wokół naszego małego stołu kuchennego w stylu pubu, aby pracować. Kiedy zrobiliśmy miejsce, niezgrabne drewniane krzesła przypomniały nam, jak inna jest nasza nowa normalność. Mój mąż i ja kupiliśmy ten stół, kiedy kupowaliśmy nasz pierwszy dom. Zaczęliśmy od potrzeb. Podobał mi się stół w pubie. Wysokość sprawiała, że czułem się jak stół dla dorosłych z charakterem.
Kiedy pojawiały się dzieci, ta „postać” była mniej czarująca i bardziej niebezpieczna, zwłaszcza że chwiejne nogi krzesła się poluzowały. Stół zasadniczo przekształcił się w biurko z misą z owocami — wypełnioną monetami, losowymi klockami i zagubionymi guzikami — i otoczone stosami listów po bokach. Moi chłopcy jedli przy naszych stołkach barowych, podczas gdy ja i mój mąż staliśmy z talerzami w dłoniach, jakbyśmy bawili się na przyjęciu. Technicznie jedliśmy razem. Tak jak technicznie można spać na betonowej płycie.
Pandemia sprawiła, że ten dysfunkcyjny stół stał się jeszcze bardziej dysfunkcyjny. Przeglądałem nowe stoły z odnowionym poczuciem pilności. Musiała nas wszystkich wygodnie usiąść i spełniać swój cel restauracyjny. Jednak wszystko, co było większe niż to, co mieliśmy, byłoby zbyt duże. Wszystko, co wygodne, kosztowałoby za dużo. Wszystko, co wymyślne, zostałoby zrujnowane przez dzieci. Patrzyłem i patrzyłem i patrzyłem.
Wtedy to znalazłem. Oczywiście kosztowało to więcej, niż chciałem wydać. Fotele z miękkiej tkaniny wyglądały jak magnesy na brud i plamy. Rozmiar pochłonąłby naszą przestrzeń. Dusiłem przez miesiące. Sprawdzałem i ponownie sprawdzałem witrynę pod kątem sprzedaży, aby upewnić się, że nadal mi się podoba, aby zobaczyć, czy jest coś jeszcze. Czy ludzie naprawdę wydają tysiące dolarów na stoły? Co jeśli stanie się jak stół w pubie, którego znienawidziłem? Co by się stało, gdyby po prostu kuchnia wydawała się mniejsza? Co by było, gdyby siedzenia nie były tak wygodne, jak wyglądały?
Dzięki delikatnemu naciskowi męża w końcu go kupiliśmy i jest to najlepszy zakup domu, jaki kiedykolwiek zrobiliśmy. Jedzenie nie jest już o krok od stania nad garnkami z widelcami. Stół zostaje nakryty. Jedzenie siedzi w miskach do serwowania. Wyłączamy telewizor. Zatapiamy się w siedzeniach z tkaniny, których piaskowy kolor jest wystarczająco jasny, aby być ładnym, ale wystarczająco teksturowanym, aby poradzić sobie z małymi wyciekami.
Nie chodzi tylko o to, że stół sprawił, że czas posiłku był bardziej przemyślany; stało się miejscem, które naturalnie gromadzimy podczas gorączkowych dni. Zwlekamy. Gramy w gry na kaprys. Dzieci będą siedzieć i rozmawiać podczas odrabiania lekcji, a ja odkładam zakupy.
Nasz stół stał się dyskretnym punktem centralnym naszego domu, cicho zmieniając rytm naszych dni. Nieustannie przypomina, że szaleństwo na meblach to czasem coś więcej niż tylko estetyka.