![10 renowacji w celu obniżenia rachunków za energię i zwiększenia wartości nieruchomości](/f/968e6798e7b8687b91d19179e69779bf.jpg?resize=980:*?width=100&height=100)
Kiedy na dobre zaczęły się próby spłaszczenia krzywej w stosunku do pandemii COVID-19, zacząłem coraz bardziej uzależniać się od jednej rzeczy: mojej aplikacji Postmates. Byłam zajęta, zestresowana i ciągle przewijałam losy, że ostatnią rzeczą, na którą miałabym ochotę, było gotowanie.
Teraz, osiem miesięcy po fakcie, nie mogę utrzymać tego nawyku. Zamawianie dostawy jest niewątpliwie wygodne, ale również drogie; Prawdopodobnie osiągałem średnio około 30 USD, w tym napiwki i opłaty (te naprawdę się sumują, jak zobaczysz), za dostawę cztery razy w tygodniu.
Wiedząc, że to nawyk, który musiałem przełamać, zdecydowałem się usunąć wszystkie aplikacje do dostarczania jedzenia na co najmniej tydzień. To nie jest decyzja, którą podejmuję lekko – czy ludzie są zajęci pracą i dziećmi i czują, że dostawa jest ich jedyną opcją na jedzenie na stole danego wieczoru; lub polegać na dostawach żywności ze względów zdrowotnych, istnieje wiele powodów, aby być wdzięcznym za dostawę (a zwłaszcza za zamówienie bezpośrednio z restauracji, biorąc pod uwagę, że tak wiele osób cierpi w dzisiejszych czasach). Dla mnie decyzja o przerwaniu tej passy leżała w moim ogólnym interesie, a siedem dni to lepszy początek niż żaden.
Chociaż zamierzałem podjąć to wyzwanie głównie ze względów finansowych, przyniosło to również rosnącą świadomość moich nawyków żywieniowych, zarówno dobrych, jak i złych. Jedyną twardą zasadą, jaką sobie dałem, było przejście na zimnego indyka w aplikacjach do dostarczania jedzenia i niestety żałuję, że ja spędził więcej czasu przygotowując się do właściwego tygodnia, kupując świeże artykuły spożywcze i faktycznie posiłek? planowanie. Ale niestety.
Usunąłem swoje aplikacje w niedzielę wieczorem, więc w poniedziałek nie będę się kusić, aby wstać z łóżka i od razu pomyśleć o znalezieniu najbliższego tosta z awokado w promieniu 10 mil. Eksperci rzeczywiście tak powiedzieli nie musisz czekać do początku następnego tygodnia lub miesiąca, aby zacząć lub zabić nałóg, ale hej, lubię to, co lubię.
Obudziłem się z optymizmem w związku z tym tygodniem. Jestem kimś, kto skłania się ku idei nowych startów i byłem gotów spisać wszystkie pieniądze, które zamierzałem zaoszczędzić podczas wyzwania. Na śniadanie zrobiłam sobie tosty pełnoziarniste z dżemem i masłem oraz wypiłam szklankę zimnego naparu. Odkąd wracam do gry w gotowanie, zacząłem bardzo, bardzo prosto.
Na lunch zwykle zamawiam sałatkę Sweetgreen (łącznie 25 USD, w tym napiwek i opłaty) jako ucztę „na rozpoczęcie tygodnia”. Zamiast tego zrobiłam sobie kanapkę z szynką, używając mojego mocno zaniedbanego tostera: pieczywo pełnoziarniste, cebula, plastry szynki szwarcwaldzkiej, amerykański ser, szpinak i majonez. Moim skromnym zdaniem najlepszą rzeczą w kanapkach jest to, że możesz przetrząsać lodówkę i udekorować posiłek tym, co znajdziesz.
Kolacja była najbardziej onieśmielająca. Ponieważ właśnie wracałem do gotowania, chciałem po prostu, aby dzień był prosty. Miałem zupę z małży Trader Joe, którą można było łatwo ugotować, podgrzewając na kuchence. Ogólnie czułam się pewnie i chociaż trzymałam się mocno w swojej strefie komfortu, zrobiłam to, co obiecałam i nie wydałam żadnych pieniędzy na dostawę jedzenia.
Już we wtorek żałowałam, że nie poszłam wcześniej do sklepu i zapisałam sobie w pamięci, żeby iść po pracy. Na śniadanie bawiłam się amatorskim kucharzem z resztkami lodówki: jajka i bekon z indyka na śniadanie. Do obiadu podjadałam suszone owoce i orzechy „Wszystko oprócz bajgla” z Trader Joe’s. Kusiło mnie, żeby coś zamówić tylko dlatego, że naprawdę nie wiedziałem, co zrobić, ale skończyło się na tym, że zrobiłem kiepskie PB&J i listę zakupów. Wyciągnięta lekcja.
Po pracy udałem się do mojego lokalnego sklepu spożywczego… ale od wieków nie myślałem o zrobieniu posiłku i mniej więcej zapomniałem o tym, co lubię. Niemniej jednak złapałem kilka podstawowych przedmiotów, takich jak jajka; czosnek; owoc; produkty świeże i mrożone (groszek, brokuły, mix sałat); oraz białko (kurczak, krewetki i wieprzowina). Pamiętałem też, żeby wybrać coś, co mi się podobało, na przykład niskosodowe słomki warzywne i gorącą czekoladę.
Nie wiem dlaczego, ale po dużej przewozie zakupów zawsze mam ochotę… nie gotować wspomnianych artykułów spożywczych. W innym tygodniu odłożyłbym je na bok i zamówiłbym sushi (35 USD) z ulicy. Choć byłem wyczerpany, przygotowałem bardzo prostą miskę proteinową: ryż jaśminowy, groszek i krewetki z dodatkiem aminokwasów kokosowych Trader Joe. Dowiedziałem się, że połowa bitwy o gotowanie to tylko mentalne przygotowanie się do późniejszego sprzątania, ale lenistwo na bok, dwa dni bez zamówienia.
Zdecydowanie poczułem silniejsze swędzenie, aby ponownie pobrać aplikacje do dostarczania, które usunąłem. Obudziłem się później niż oczekiwałem w środę i byłem zbyt wykończony, żeby zrobić śniadanie, które pominąłem. Zanotowałem sobie w pamięci, żeby ustawić alarmy na okresy jedzenia. Kiedy nadeszła pora lunchu, byłam głodna, a nowe artykuły spożywcze w mojej lodówce zadzwoniły do mnie. Byłem naprawdę podekscytowany robićcoś.
Zrobiłam sobie przerwę na lunch, żeby zrobić nadziewane makarony w dużych ilościach, które będę mogła zjeść na resztki jeszcze w tym tygodniu. To był najbardziej wyszukany posiłek, jaki zrobiłem przez cały tydzień i byłem naprawdę bardzo zachwycony. Czekając, aż makaron się skończy, zdałem sobie sprawę, że tydzień temu prawdopodobnie zamówię ramen (25 USD); ale zamiast tego robię coś, czego normalnie nigdy bym nie zjadła, ponieważ większość włoskich restauracji nie oferuje dużych muszli, co było świetne.
Nie dla własnego rogu, ale na zaskakująco prosty posiłek, muszle okazały się świetne i na pewno miałam resztki, które zjadłam na obiad.
Czwartek był ciężki, jak dla mnie często piątkowe wigilie. Jako reporter polityczny zajmujący się bałaganem roku 2020, zdałem sobie sprawę, jak bardzo zależy mi na jedzeniu jako mechanizmie radzenia sobie. Mniej więcej zmusiłam się do zrobienia omleta z młodym szpinakiem, pieczarkami i cebulą, żeby znowu nie opuścić śniadania.
Moje popołudnie było pracowite i skończyło się na tym, że pominąłem lunch, ale zjadłem małe przekąski (znowu suszone owoce i orzechy). Byłem wyczerpany, gdy nadeszła kolacja, więc zrobiłem moja wersja letniej sałatki: pomidory, sałata, ser feta, ogórki, czerwona cebula, sos Trader Joe’s green goddess. Gdybym zamawiał poza domem, zamówiłbym jedzenie w McDonald’s (30 USD), ale znałem pyszną kombinację cukru i sód sprawiłby, że rano poczułbym się gorzej, więc wstrzymałem się z pobraniem aplikacji, która połączy mnie z moim ukochanym Goldenem Łuki.
Pamiętam, że czułem się rozczarowany, że dzisiaj nic więcej nie zrobiłem, ale w sumie wciąż robiłem jedzenie dla siebie (nawet jeśli nie przechodziłem przez skomplikowany proces gotowanie gotowanie) i dostarczanie sobie paliwa w razie potrzeby. Małe zwycięstwa.
Nie będę kłamać: myślałem, że piątek będzie dniem, w którym przełamię swoją passę. Nie ma nic bardziej kuszącego niż powiedzenie „pieprzyć to, jest piątek!” i delektując się francuskimi tostami lub jajkami po benedyktyńsku (35 USD). Dotarło do mnie później, że nie muszę zamawiać, żeby poczęstować się miłymi rzeczami, i zapisałam sobie, że podczas następnej wyprawy na zakupy kupię mieszankę do naleśników. Zjadłem płatki śniadaniowe, co brzmi prosto, ale jedzenie Lucky Charms sprawiło, że znów poczułem się szczęśliwym dzieckiem.
Chciałam wyjść w weekend z bardziej kreatywnymi pomysłami kulinarnymi, więc na lunch wykorzystałam resztki moich sałatek, a na kolację zjadłam resztę muszli makaronu jumbo. A ponieważ Los Angeles wciąż jest bardzo zagrożone koronawirusem, starałem się ograniczać mój czas poza domem i po prostu oglądać odcinki „Prawdziwa krew”, aż zasnąłem.
Przede wszystkim nie czułem się tak zestresowany finansami pod koniec tygodnia, jak zwykle. Od czterech do pięciu dostarczonych posiłków sumuje się i nagle nie brakuje mi ponad 120 USD z mojego konta bankowego, jak zwykle. Osiągałem swój główny cel, jakim było oszczędzanie pieniędzy, ale wyzwaniem było również skłonienie mnie do refleksji nad moim związkiem z jedzeniem. Chociaż nie jest to coś, co można wymyślić w ciągu tygodnia, wyzwanie pokazało mi, że da się to naprawić relacji i dokładnie zbadaj, dlaczego – czy to poprzez terapię, czy przez więcej autorefleksji – jedzenie ma tak wielką władzę nad moim dniem dzień.
Sobota przypominała każdą inną sobotę w kwarantannie: niekończąca się pętla „Dzień świstaka”. Zdałem sobie sprawę, że zacząłem zamawiać jedzenie na początku pandemii tylko w oczekiwaniu na zbliżającą się dostawę. I chociaż nie ma nic złego w okazjonalnym leczeniu siebie, zamawiałem jedzenie, aby uniknąć patrzenia na własne nawyki związane z samoopieką, a zatem ich brak.
Czy chciałem zamówić coś u Jon & Vinny's? Tak. Ale zamiast tego postanowiłem ćwiczyć inne czynności związane z dobrym samopoczuciem, takie jak robienie prania po raz pierwszy od tygodni i sprzątanie domu. Nawet zrobiłem sobie dziennik i wziąłem kąpiel. Na śniadanie zrobiłam muffinki jajeczne, które widziałam z przepisu na Instagramie. Zrobiłam też miskę na bazie grzybów z ryżem kalafiorowym, kiełbasą i pomidorami na lunch i podwoiłam przepis na kolację.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że mam zwyczaj jedzenia tego samego przez cały dzień; choć niektórym może się to wydawać nudne lub powtarzające się, ja po prostu próbowałem ugruntować się w nawyku gotowania dla siebie.
Och, niedziela. Pamiętasz, kiedy brunch był czymś? Niedziele są dla mnie najtrudniejszą częścią tygodnia, ponieważ zmagam się z „poczuciem winy za produktywność”, tj. czuję się, jakbym w zeszłym tygodniu zrobiła więcej. Bez dostawy jedzenia, która by mnie rozpraszała, musiałam naprawdę zbadać ten strach.
Zanim przyszedł lunch, zrobiłam dużą sałatkę szefa kuchni ze wszystkimi pozostałymi składnikami z moich poprzednich posiłków: szynka, jajka na twardo, krewetki, awokado, grzyby i groszek. Poczułem się trochę lepiej, wiedząc, że przynajmniej moje marnowanie żywności będzie minimalne.
W niedzielę wieczorem byłam szczęśliwa, że przetrwałam tydzień, ale też starałam się zrobić coś, co nie wymagałoby zbytniego wysiłku. Zdecydowałem się na śniadanie na kolację z jajecznicą, bekonem z indyka, świeżymi owocami i niewytłumaczalnie spamem. W ostatnią niedzielę zamówiłem dostawę dwa razy: raz rano (29 USD) i raz wieczorem (48 USD), więc porównywalnie zaoszczędziłem 77 USD.
Jak w przypadku każdego wyzwania, które ma cię ulepszyć, nie podobał mi się ten proces tak bardzo, jak wynik. Poczułem się bardziej energiczny, uniknąłem wielu przerażających powiadomień „przekroczyłeś budżet restauracji” z mojej aplikacji bankowej i mogłem powiedzieć, że przeżyłem tydzień bez aplikacji do dostarczania jedzenia.
Chociaż zaoszczędziłem ponad 230 USD w porównaniu do moich nawyków żywieniowych tydzień wcześniej, moim największym jedzeniem na wynos nie było w ogóle finansowych, ale raczej potwierdzenie, że mam dużo pracy w zakresie moich relacji jedzenie. Zdałem sobie sprawę, że pozostawiony samemu sobie, bardzo waham się przed rozgałęzieniem z powodu braku zaufania. To jest coś, nad czym wciąż pracuję i na pewno zajmie to więcej niż siedem dni.
Czy już nigdy nie zamówię dostawy? Oczywiście nie. Ale czy nauczyłem się, że potrafię skutecznie moderować i zmieniać swoje nawyki, choćby na tydzień? Absolutnie i w tym czasie to na razie wystarczy.