Pojęcie domu zawsze ma szczególny oddźwięk dla rdzennych społeczności, niezależnie od tego, czy są mocno osadzone na ziemi, którą mieli ich przodkowie uprawiana i chroniona od wieków lub w przestrzeni osobistej, gdzie ta więź jest utrzymywana i wzmacniana poprzez ceremonie, tekstylia, jedzenie, i więcej. Nie brakuje sposobów, w jakie społeczność tubylców celebruje się wśród setek plemion, w tym powwow i zgromadzeń, które honorują i wywyższają ich rytuały i tradycje.
Wiele z tych relacji jest świętych i stanowi głęboko prywatny sposób pozostawania w rozmowie z przodkami. Inne części tych więzi to wizualne i namacalne przejawy dumy i miłości, które podnoszą poziom pracy rzemieślników, służą jako więzi z przeszłymi pokoleniami i przenoszą poczucie dziedzictwa w przyszłość. I okrzyki rajdowe, w tym te dla Protest dotyczący rurociągu dostępowego Dakota gdzie ludzie z całego kraju solidaryzowali się z Plemieniem Siuksów Stojącej Skały i LANDBACK ruch, który wzywa do przywrócenia ziem rdzennych ich pierwotnym zarządcom, lepiej pomaga szerszej amerykańskiej opinii publicznej zrozumieć, w jaki sposób społeczności tubylcze celebrują swoje dziedzictwo i tożsamość w sposób radosny i znaczący, zamiast właściwe.
To połączenie jest wyjątkowo warstwowe dla ludów afro-rdzennych, których kultury łączą bogatą historię bycia zarówno Czarnym, jak i rdzennym. To dziedzictwo wspólne dla wielu na całym świecie, z wielowiekowym rodowodem w tym kraju naznaczonym radością, bólem, rytuałami i niezgodą. Moja własna rodzina ma korzenie w Blackfeet Nation, co przejawia się w opowieściach o tym, co ludzie powiedzieliby mojemu pradziadkowi o jego rdzennym dziedzictwie, a także prawdziwa historia z że Listopadowe „święto”. Ale większość mojego wychowania była mocno zakorzeniona w czerni, więc teraz zgłębiam, co to znaczy czuć się związanym z tym krajem w inny sposób. To podróż, w której na każdym kroku można się wiele nauczyć, a która staje się jeszcze bardziej satysfakcjonująca, korzystając z potężnej sieci internetowej Afro-rdzenne kobiety, które określają swoje dziedzictwo na własnych warunkach i pokazują, jak ich kultura pojawia się w każdym calu ich zyje.
Tutaj trzech kreatywnych afro-rdzennych mieszkańców dzieli się tym, czym jest dla nich dom, jak łączą się ze swoim dziedzictwem w swoich przestrzeniach osobistych i czego oczekują.
„Dorastałem na południowym zachodzie, gdzie naprawdę wierzymy w podnoszenie i celebrowanie naszego dziedzictwa. Moja mama jest wielkim kolekcjonerem, więc to część tego, co robimy. Ozdabiamy nasz dom tak wieloma pięknymi dziełami sztuki i tkaninami z naszej kultury Navajo, ale także wieloma tym, co jest nieodłączne dla południowego zachodu. Włączamy również naszą afrykańską stronę, więc jest to mieszanka obu i tak dobrze się uzupełniają.
Nasz dom jest piękny i ma mnóstwo pięknych eksponatów. Wsparcie dla naszych artystów jest dla nas ważne, szczególnie uhonorowanie tych, którzy są z nami dłużej. To dla nas naprawdę święte, ponieważ to nasza historia sztuki. To tak, jakbyś miał w domu natywną wersję Van Gogha. Mamy więc tony ceramiki i koszy, a tekstylia są naprawdę duże. Każdy z naszych dywanów ma swoją własną historię, nawet jeśli ktoś spoza naszej kultury może na nie spojrzeć i pomyśleć, że mają ten sam wzór. Każdy tkacz jest inny i wyjątkowy i możemy to powiedzieć.
Żyjemy w tej samej ojczyźnie, w której żyli moi przodkowie, więc w Besh-be-toh w Arizonie jest wiele historii. Ma wiele pokoleń, więc jest całkiem fajny. Wspaniale jest wiedzieć, że mogłem po prostu wyjść na zewnątrz i wiedzieć, że tam byli i że zawsze tam będą. Moi najbliżsi sąsiedzi to członkowie mojej rodziny: moja babcia jest o milę stąd. Jesteśmy rozproszeni, ale nie daleko od siebie, co jest dużym plusem i różni się od życia w mieście.
Częścią naszego domostwa jest nasz inwentarz. Mamy konie, krowy, owce, świnie, jak to nazywasz, a wszystko to odgrywa ważną rolę w naszym życiu kulturalnym. Mamy też ogród. Więc kiedy mówię „dom” i mówię o rdzennym luksusie, to właśnie mam na myśli. Nie zawsze chodzi o posiadanie dużej rezydencji i rzeczy materialnych. Tak naprawdę chodzi o proste rzeczy, kulturę i historię, którą mam kontynuować. Kiedy wychodzę na zewnątrz, przez wiele dni mam widoki, na które mogę patrzeć, a to jest bezcenne”.
„Mam wiele różnych plecionych koszyków, które otrzymałem od członków rodziny i powwows, które, jeśli ludzie nie są zaznajomieni, są zasadniczo dużymi ceremoniami i są dużą częścią rdzennych Amerykanów tradycja. Jednym z największych powwow naszego plemienia jest Mashpee powwow — to plemię naszych siostrzanych kuzynów; to Mashpee Wampanoag, a my Chappaquiddick Wampanoag. Sprzedawcy będą uczestniczyć w takich wydarzeniach i ceremoniach, [i] jest to w pewnym sensie prawie jak targi, ponieważ można zobaczyć z większej społeczności i rodziny, jakie kreacje mają ludzie. Uwielbiam zbierać sztukę na takich wydarzeniach i włączać je do mojego domu. Jednym z moich ulubionych koszyków jest ten jasnobeżowo-brązowy pleciony kawałek, który prawdopodobnie jest trochę większy niż talerz obiadowy. Uwielbiam włączać rdzenną sztukę i dziedzictwo do mojej osobistej przestrzeni.
Plemię Wampanoag jest znane głównie ze skór, ale także z wampum, które jest skorupą quahoga. Wewnątrz jest to piękna kombinacja białych i fioletowych odcieni. To muszla i narzędzie, którego używamy do tworzenia wielu naszych biżuterii i pasków z tkanych kawałków. Było to również coś, co dawno temu służyło do komunikowania się i opowiadania historii przez naszych przodków, ale wampum jest używane do dziś. Właściwie myślę o tym, by osobiście zająć się tworzeniem wampum, ale wielu rzemieślników jest ekspertami w rzeźbieniu, cięciu i włączaniu wampum w te dzieła do sztuki.
W erze cyfrowej obejmuje to nadejście mediów społecznościowych. Bycie online i łączenie się z witrynami internetowymi, kontami Etsy i kanałami na Instagramie to sposoby, dzięki którym nadążam za sztuką rodzimą i rzemieślnikami. byłem bardzo duży na TikTok również i spotkałem tam wielu projektantów i artystów. Naprawdę to doceniam, ponieważ fajnie jest wspierać rdzenną sztukę, która nie pochodzi tylko z twojego plemienia. W pewnym sensie to jak wspieranie kuzynów.
Inną domową ceremonią i praktyką, na której polegam, jest rozmazywanie. Myślę, że ludzie przychodzą, aby uczyć się o tradycjach i praktykach, których nie powinni przyswajać, co bardzo sobie cenię. Rozmazywanie to zasadniczo ceremonia i jest to rdzenna praktyka. Używamy białej szałwii, ale jest też szałwia preriowa, której używa wielu ludzi z Południowego Zachodu i Równin. Zaczyna się od spalenia roślin i ziół w glinianej misce lub w muszlach. Moja mama ma w domu piękną muszlę z zawiniątkiem z białej szałwii.
Właśnie przeniosłem się, więc czekam, aż będę mógł sam iść i wybrać muszlę na plaży, kiedy idę do Martha's Vineyard, ponieważ lubię mieć te [osobiste] akcenty. Szałwia eliminuje negatywne energie i jest znana z promowania zdrowia, dobrego samopoczucia i jasności od naszych przodków. Możesz także palić cedr, trawę cukrową i tytoń (nie tylko do palenia). Można go postrzegać jako pomost między światem ludzi i duchów. Ćwiczymy również zawracanie prochów z powrotem do ziemi na zewnątrz tylko po to, aby okazać szacunek. Czuję, że wiele osób tego nie wie, ale to część pełnej praktyki.
Dużo mówię o braku inkluzywności w rdzennej społeczności; ogólnie rzecz biorąc, w społeczeństwie nawigacja może być trudna jako osoba mieszana. Reprezentacja i traktowanie nie są tam, gdzie powinny być, ale widzę, że stają się nieco lepsze i naprawdę mam na to nadzieję. Nawet bycie poproszonym o opowiedzenie o mojej perspektywie i praktykach jako pół-rdzennej kobiety sprawia, że czuję się bardzo wdzięczna. Czuję, że wiele osób stara się poznać praktyki kulturowe, a nie właściwe. Z niecierpliwością czekam na więcej rozmów [i] lepszy dialog z ludźmi, którzy są tubylcami i sojusznikami, więcej okazywania mojej kreatywności i angażowania się w tworzenie możliwości dla siebie, jeśli ich nie dostaję na zewnątrz”.
Działacz, krytyk kultury i organizator
Mvskoke
„Moje biuro to miejsce, w którym wykonuję całą moją pracę wokół wyzwolenia Czarnych i suwerenności rdzennej ludności, więc chciałem aby upewnić się, że przestrzeń jest wypełniona dziełami sztuki, które reprezentują ludzi, z których pochodzę: zarówno czarną, jak i rodzimą. To było i jest ważne, aby ta przestrzeń była wypełniona przypomnieniami o tym, dla kogo to robię, moi ludzie. Swoją rdzenną tożsamość skupiam na mojej tożsamości i dziedzictwie Mvskoke, ponieważ jest to społeczność, z którą jestem najbardziej związany. Tak więc wszystkie moje natywne prace drukarskie w moim biurze są autorstwa artystów Mvskoke. Mam też rzeźbę małej tubylczej dziewczynki śpiącej na bębnie, którą podarował mi mój zmarły ojciec, gdy byłam mała.
Zawsze noszę koraliki lub rdzenną biżuterię, aby uczcić bycie rdzennym. Nauczyłem się robić koraliki podczas kwarantanny w nadziei na zaoszczędzenie pieniędzy na koralikach, ale nadal kupuję koraliki z koralików, ponieważ rdzenni koraliki są po prostu geniuszami w swoim rzemiośle. Piękno i czas, które składają się na każdy kawałek, to celebracja naszych kultur, naszego piękna i naszej odporności na asymilację. Jak mógłbym nie kupić więcej? Moim najważniejszym dziełem jest wisior autorstwa jubilera Mvskoke/Seminole Kenneth Johnson. Jest to żółw z symbolem Mvskoke na grzbiecie. To ciągłe przypominanie o tym, kim są moi ludzie i o odpowiedzialności, jaką mam za ponowne połączenie się z nimi i uhonorowanie ich.
Moje gospodarstwo nie jest domem, w którym obecnie mieszkam, ale domem mojej babci w Oklahomie. Myślę o jej domu jako o rodzinnym gospodarstwie, bo tak zawsze nazywała go moja babcia. To ziemia, którą moja trzecia prababcia została przydzielona podczas Ustawa Dawesa po tym, jak moi ludzie zostali wywłaszczeni z naszych ojczyzn w Gruzji i Alabamie, zmuszeni do przejścia Szlakiem Łez i przemieszczenia na Terytorium Indyjskie w Oklahomie. Tak więc rodzinne gospodarstwo zajmuje w moim sercu naprawdę szczególne miejsce i uważam je za miejsce o dużym znaczeniu. Przypomina o tym, jak nasi ludzie przetrwali i przetrwali w ramach tego trwającego projektu kolonializmu osadników. To, jak udało nam się trzymać posiadłości mojej babci Katie, jest dla mnie całkiem zdumiewające. Kiedy tam jadę, czuję taką dumę i taki zaszczyt. Mam nadzieję, że go ochronię i zatrzymam w rodzinie”.