W 2019 roku pisarz Casey McQuiston latał do Nowego Jorku niezliczoną ilość razy, aby odwiedzić przyjaciół i zbadać Flatbush, dzielnicę na Brooklynie. Służy jako główna sceneria „One Last Stop”, drugiej powieści McQuistona. Autor umieszcza czytelnika w dziwacznym mieszkaniu z nierównymi podłogami, wąskimi pokojami i mnóstwem uroczych postaci, które tam mieszkają i zamieniają tę przestrzeń w dom.
Ale kiedy McQuiston w końcu spakował swoje rzeczy w Fort Collins w Kolorado i przeprowadził się na Brooklyn własne mieszkanie, zrobili to niezauważenie… sześć tygodni przed wybuchem pandemii COVID-19 w Nowym Jorku w marcu 2020. McQuiston przestrzegała wytycznych dotyczących schronienia na miejscu i została w domu, pracując nad swoją debiutancką powieścią dla młodych dorosłych – ale przestrzeń, którą nazywała domem, nie czuć jak jeszcze jeden.
Teraz, prawie dwa lata później, autor opublikował „One Last Stop”, aby uzyskać entuzjastyczne recenzje i miejsce na New York Times bestsellerów, ujawnił datę premiery „I Kissed Shara Wheeler” i wreszcie zamieszkał w nowym domu w sąsiedniej dzielnicy Queens. Terapia mieszkaniowa rozmawiała z McQuistonem o procesie pisania, czego nauczyło ich doświadczenie związane z poruszaniem się po kraju o ich potrzebach i stylu życia oraz o tym, jak ewoluował ich związek z domem w trakcie pisania i tworzenia jednego z nich własny.
Casey McQuiston: To zabawne, bo od jakiegoś czasu pracuję w domu. Jestem teraz pełnoetatowym autorem; Byłem przyzwyczajony do tego, że nie miałem biura, do którego mógłbym chodzić do pracy ani nic w tym stylu. Ale byłem też przyzwyczajony do chodzenia do browarów. Chodziłem do kawiarni, piekarni i kawiarni. Uwielbiałem zabierać gdzieś laptopa, pisać i wychodzić z domu. Zmiana otoczenia naprawdę pomaga mi rozluźnić kreatywny przepływ, gdy utknę i nie czuję się tak ograniczony, więc zdecydowanie była to korekta, aby dosłownie móc pisać tylko w domu.
Zajęło mi prawdopodobnie osiem lub dziewięć miesięcy, zanim faktycznie zobowiązałem się do bycia w stylu: „Dobra, tak muszę teraz pracować, więc pozwól mi zainwestować w zbudowanie biura i miejsca pracy, które będzie dla mnie funkcjonalne”, zamiast codziennie siedzieć w łóżku, na laptopie, co nie jest dobre sytuacja. Myślę, że zajęło mi trochę czasu, aby naprawdę zobowiązać się do posiadania granic w różnych częściach mojej przestrzeni, aby mieć obszar, który był moim miejscem pracy. Teraz mam zasadę, że nie pracuję w sypialni. To tylko na odpoczynek, wiesz? Było to więc na pewno nie lada wyzwanie.
CM: Tak, jeśli mam rutynę z szkicami lub jeśli pracuję nad sceną i wiem, że to nie działa i muszę dokonać dużej zmiany, ale nie mogę co to jest, często samo przebywanie w innej przestrzeni lub nawet spacer, aby dostać się do innej przestrzeni, jest naprawdę bardzo pomocny w pomaganiu mi w kreatywnej zmianie koła zębate.
Mieszkam w Nowym Jorku. To nie tak, że moje mieszkanie ma ogromną powierzchnię. Rozglądam się, jaką mam przestrzeń i próbuję wymyślić: „Jak mogę twórczo zresetować się w tak małej przestrzeni i wewnątrz tych czterech ścian?” To było trudne! Było dużo: „Dobra, chyba spróbuję teraz pisać przy stole. I napiszę tę scenę stojąc przy kuchennym blacie. A ja usiądę na kanapie i zrobię to w ten sposób. Zdecydowanie trudniej było mieć takie chwile uczucia jakbym był w stanie uzyskać trochę fizycznej przestrzeni z mentalnej przestrzeni, w której byłem ostatnim razem, gdy pracowałem nad scena.
I tak, z tą książką [„Pocałowałem Sharę Wheeler”] było zdecydowanie trudniej na wiele sposobów. Tak trudno jest być kreatywnym podczas pandemii, ale szczególnie w ten sposób.
CM: Muzyka na pewno jest jej ogromną częścią. Tworzę tak wiele list odtwarzania, kiedy nad czymś pracuję. Zrobię playlisty dla wszystkich głównych bohaterów, aby pomóc mi lepiej ich poznać. Jeśli chcę czuć smutek, tęsknotę lub niepokój, cóż, oto Phoebe Bridgers. Osobiście jestem bardzo wrażliwy na środowisko, w którym piszę, więc jeśli mogę stworzyć środowisko, które przypomina to, co próbuję pisać, to jest to naprawdę pomocne.
Czasami będę akwarelą. Zrobię akwarelowy portret tego, jak czuje się do mnie postać. Dostałem tablicę ogłoszeń do mojego biura i czasami fizycznie drukuję zdjęcia z Internetu, wycinam je i robię małe kolaże. To naprawdę przenosi mnie do czasów, kiedy w siódmej klasie robiłem scrapbooking Orlando Blooma na wszystkich moich zeszytach.
CM: Cóż, to zabawne, ponieważ do mieszkania, w którym teraz mieszkam, wprowadziłem się praktycznie niezauważony; Chciałem obejrzeć mieszkania z [moim pośrednikiem], a potem po ekspozycji trafiłem na 14-dniową kwarantannę COVID, więc nie mogłem przyjść obejrzeć żadnego mieszkania. Pomyślałem: „O mój Boże, znowu! Będę musiał zobowiązać się do czegoś, czego nie widziałem, a jestem w mieście! Ale za pierwszym razem było to zdecydowanie przerażające.
Mam wielu przyjaciół w Nowym Jorku. Zrobiłem dużo badań. Spędziłem dużo czasu na Brooklynie i miałem bardzo dobry pomysł na to, gdzie chcę mieszkać, ale nie miałem pojęcia, jak przejść przez proces zabezpieczania mieszkania. Moja przyjaciółka poleciła mnie swojej przyjaciółce, która była maklerem. Wysyłała mi filmy, szła oglądać mieszkania beze mnie i dawała znać, co myśli.
Myślę, że to naprawdę ważne, aby mieć złe pierwsze doświadczenia z wynajmem w Nowym Jorku. Myślę, że to buduje charakter. Moje pierwsze mieszkanie w Nowym Jorku było jak jedno z tych miejsca. Widziałeś kiedyś, jak ludzie rozmawiają o specjalnym obrazie dla właściciela, na którym po prostu malują? Pamiętam czyszczenie listew przypodłogowych i były tam zamalowane włosy. Na suficie w kuchni pojawił się również tajemniczy brązowy rozprysk, a sufity były zbyt wysokie, bym mogła go zmyć. To były wszystkie te małe rzeczy. Widzisz zdjęcia i filmy, możesz nawet FaceTime i oglądać je w czasie rzeczywistym, ale są te wszystkie drobiazgi związane z mieszkanie, którego tak naprawdę nie znasz, dopóki nie dotrzesz tam fizycznie, zwłaszcza ze starszym mieszkaniem lub mieszkaniem w mniejszym budynek. Naprawdę, naprawdę nie możesz wiedzieć, dopóki tam nie dotrzesz.
AT: Zarówno w „Red, White and Royal Blue”, jak i „One Last Stop” dom jest czymś więcej niż miejscem – i ten pomysł służy nawet jako refren. Po części to ona kieruje motywacjami, działaniami, pragnieniami postaci oraz informuje o ich błędach i cechach charakteru. Co oznacza dla Ciebie dom?
CM: Myślę, że jest to koncepcja, którą naprawdę pociąga mnie odkrywanie, z tak wielu różnych, dosłownych i metaforycznych punktów widzenia w moim pisaniu. Myślę, że może częściowo wynika to z tego, jak dużo się poruszałem w wieku 20 lat. Zrobiłem matematykę i myślę, że poruszam się średnio raz w roku przez całą dekadę mojego życia. Podoba mi się mieszkanie, w którym teraz mieszkam. Właśnie przedłużyłem umowę najmu i to jest pierwszy raz, kiedy przedłużyłem umowę najmu. A ja mam 30 lat.
Domy przez długi czas były swego rodzaju koncepcją. Myślę, że dom to poczucie przynależności, to uczucie ciepła i bezpieczeństwa, owinięcia i trzymania. A jeśli nie może to być miejsce fizyczne, może to być osoba. Mogą to być ludzie, przyjaciele, rodzina. Czasami mogą to być nawet rzeczy, które mają dla ciebie naprawdę głębokie znaczenie. I myślę, że ostatecznie dom jest miejscem, w którym możesz się zrelaksować i po prostu być nieświadomym, całkowicie bezpiecznym i akceptowanym, i po prostu tam, gdzie należysz.
Myślę, że ciągnie mnie do tego w moim pisaniu, ponieważ jest to coś, czego szukałem w bardzo dosłowny, fizyczny sposób przez całe moje 20 lat. I czuję, że w końcu to poczułem teraz, w moim fizycznym świecie, tutaj, w tym mieszkaniu, mając 30 lat. [Śmiech].
CM: Szczerze myślę, że to bezpieczeństwo finansowe. Wszystko, co kiedykolwiek chciałem robić w moim życiu, to być autorem. Zawsze wiedziałem, że nie będę mógł odpocząć ani zrelaksować się, dopóki tego nie zrobię. I myślę teraz, gdy znalazłem to, co powinienem robić i znalazłem się w miejscu, w którym mogę robić to, co zawsze wiedziałem, że powinienem robić każdego dnia. I w końcu mam dzięki temu zabezpieczenie finansowe. Teraz w końcu jestem w stanie zasadzić te korzenie i czuć się dobrze, oto jestem, tu chcę być.
AT: Pamiętam, jak czytałem w podziękowaniach „One Last Stop”, napisałeś, że kochasz „marzenia o domu” sierpnia. Czy kiedykolwiek marzyłeś o domu, a jeśli tak, to jak on wyglądał?
CM: Nie potrafię nawet powiedzieć, ile tablic na Pinterest zrobiłem w ciągu ostatnich 10 lat: Jeśli kupiłem dom, to właśnie to wyglądałaby kuchnia, tak wyglądałby salon, a tak by wyglądały wszystkie niestandardowe rzeczy, które bym miała Gotowe. Zawsze o tym marzyłam, bo zawsze kochałam przestrzenie. Kiedy byłem na studiach i nie mogłem znaleźć pracy i czekałem przy stolikach, jedną z rzeczy, które robiłem, aby się pocieszyć, była droga do domu z pracy, zatrzymałbym się w Dollar Tree, wziąłem 5 dolarów z moich napiwków i powiedziałbym: „Mogę kupić dowolne pięć rzeczy, które chcę do mojego mieszkania Dziś."
Zawsze tęskniłem za stworzeniem fizycznego domu, który byłby moim własnym. Myślę, że to wszystko w końcu zebrało się w tej przestrzeni, którą mam, ponieważ mam mały słoik w moim salonie, który dostałem, kiedy mieszkałem w tym mieszkaniu i obok niego jest jak maleńka, maleńka norweska rzeźbiona łódka, którą kilka lat temu dostałam na wycieczkę do Norwegii, a wszystko, co mam, wydaje mi się mieszanką tego, gdzie jestem teraz i gdzie byłam. został.
AT: Jeśli chodzi o bohaterów obu twoich powieści, obaj mieszkają w metropoliach Wschodniego Wybrzeża, pochodzą z południa. Widziałam na Instagramie, że w swoim mieszkaniu prezentujesz wiele kawałków lub z Luizjany. Dlaczego ciągnie Cię do eksponowania elementów, które przypominają Ci o Twoim rodzinnym stanie?
CM: Jest tak wiele rzeczy we mnie, które zostały stworzone specjalnie przez pochodzenie z Południa i kocham te rzeczy we mnie. Niewielu ludzi w Nowym Jorku pochodzi konkretnie z Luizjany, więc pomyślałem: „Przyjdźcie wszyscy, zrobię wam gumbo”. Jak tylko zacząłem decydować, jakiego rodzaju dzieł sztuki, którymi chciałem wypełnić mój dom, domyślnie pozwoliłem mi znaleźć coś w stylu Luizjany lub pozwolić mi znaleźć coś, co jest z Luizjany Spółka. Mam nad moją małą konsolą cztery oprawione w ramki odbitki zwierząt bagiennych z Luizjany.
To po prostu pocieszające, zwłaszcza gdy nie mogę być w domu, zwłaszcza przez ostatnie kilka lat, kiedy tak trudno było wrócić do domu. Czuję się jak przypomnienie o zatoczeniu pełnego kręgu tego, skąd pochodzę i poczuciu wszystkich różnych rzeczy, które oznaczają bycie z Luizjany. To bardzo dużo z mojego osobistego rozwoju i własnych korzeni. Cały czas żartuję, że mam jedną cechę osobowości i jest to pochodzenie z Luizjany.
CM: Myślę, że jako queerowi z konserwatywnego Głębokiego Południa było mi ciężko. Wiele razy czułem, że wszystkie pułapki Południa były związane z otoczeniem, które nie zawsze było dla mnie przyjazne. A więc ta estetyka nie zawsze była czymś, co chciałem mieć wokół siebie i nie zawsze była czymś, na co przyjemnie było patrzeć i otaczać się.
Kiedy dorosłam i bardziej weszłam w siebie, zaczęłam lepiej rozumieć siebie, Południe, pochodzenie mojej rodziny i wszystkie te rzeczy. Czułam, że mogę zdecydować, co oznacza ta estetyka, a dla mnie oznaczają siłę oraz akceptację i kochanie siebie. Oznaczają decydowanie o swojej przynależności i decydowanie, że to także moja estetyka, z której korzystam i która mnie otacza i sprawia, że czuję się jak w domu.
CM: Jeśli chodzi o wystrój, to prawdopodobnie moja ściana z kurczaka. Kiedy wchodzisz do mojego mieszkania, jest mała jadalnia po prawej stronie po lewej stronie. Jest tam jedna mała ściana. Postanowiłem kupić samoprzylepną tapetę i pokryłem całą ścianę tymi niesamowitymi liśćmi i wzorami liści, ale są na niej duże koguty, więc nazywam to moją ścianą z kurczaka. I to jest po prostu bardzo podobne, nie spodziewasz się zobaczyć ściany z kurczaka, kiedy wejdziesz, i odwrócisz głowę, gdzie są kurczaki.
CM: Zdecydowanie mam jeszcze pracę do wykonania. Wydaje mi się, że w pewnym sensie powstrzymywałem się przez pierwszy rok mojej dzierżawy, ponieważ wiele razy byłem spalony w trudnych sytuacjach życiowych. Chciałem się upewnić, że będę tu mieszkać przez ponad rok, zanim pójdę na całość.
Właśnie przedłużyłem umowę najmu i od razu pomyślałem: „Dobra, muszę wykończyć moją sypialnię”, ponieważ odkąd się wprowadziłem, nie wydawała się skończona. Główna część mojego mieszkania przypominała dom, ale potem moja sypialnia po prostu wydawała się nie być jeszcze w pełni mną. W ciągu ostatnich kilku tygodni wykonałem dużo pracy. Kupiłem nowy mały używany sprzęt z małymi szufladkami i kupiłem do niego mały gramofon. I wszystkich tych małych rzeczy, aby poczuć się trochę bardziej jak ja i jak w domu.
Ale zdecydowanie czuję się teraz, jest to miejsce, w którym chcę długo mieszkać. Uwielbiam to miejsce. Naprawdę kocham Queens. Mieszkam w tej części Queens, która ma tyle jedzenia. Gdy tylko po raz pierwszy postawiłam stopę w Queens, pomyślałam: „Och, to jest uczucie, na które czekałam, jakby to było dla mnie domem”. W końcu czuję, że znalazłam dla siebie dom. Mam to i to właśnie stworzyłem. To taki, który wydaje mi się naprawdę długoterminowy.