W każdy sobotni wieczór, dorastając, moja rodzina i ja gromadziliśmy się wokół długiego, wiśniowego stołu mojej sycylijskiej babci przez domowa pizza, chrupiące kalmary, kiełbaski przewiązane ziarnkami kopru włoskiego oraz sałatka z obfitymi porcjami sera i salami. Na każdym końcu stołu zostawiła też miski z oliwkami. Moi kuzyni i ja położyliśmy je na palcach i pomachaliśmy sobie przez stół przed zjedzeniem. Były głośne rozmowy, plotki i zabawy z moimi ciotkami, wujkami, kuzynami i drugimi kuzynami. Kochałem te noce.
Spędzenie nocy w domu mojej babci po jednym z tych spotkań było zawsze czymś wyjątkowym. Błagałbym, żebym zrobił to sam, bez jednego z moich trojga rodzeństwa. Moja babcia zignorowałaby też bałagan talerzy, napełnione do połowy szklanki i okruchy pizzy, które w tajemniczy sposób zaśmiecały podłogę w kuchni i korytarze. Ustawiła dla mnie łóżko na podłodze w swojej sypialni, oboje czytaliśmy, aż nasze oczy nie będą już dłużej otwarte.
Następnego ranka obudziliśmy się, zjedliśmy tosty cynamonowe i zabraliśmy się do pracy. Poświęciła poranek na sprzątanie po każdym rodzinnym przyjęciu poprzedniego wieczoru. Niektóre z moich najwcześniejszych wspomnień obejmują, jak rozwijała dużą próżnię w kształcie metalowego słonia z elastyczną szyjką wzdłuż długiego korytarza. Wycierała blaty i wycierała kuchnię, podczas gdy ja musiałam odkurzać stół strusimi piórami. I zmiażdżyliśmy razem puszki.
Kiedy przekroczyłam trzydziestkę i zaczęłam gościć własnych przyjaciół, przyjęłam metodę sprzątania mojej babci. Nigdy nie posprzątam wieczoru po przyjęciu lub zebraniu. nie mogę. Moja pamięć mięśniowa z dzieciństwa mi nie pozwala. Mój umysł absolutnie tego zabrania — pozwalam na uformowanie się stosu brudnych naczyń obok zlewu dopiero po tym, jak przytulę gości na pożegnanie i zamknę bramę. Potem wślizguję się do łóżka z moim partnerem i naszymi kotami, marynując w nocy dobrej rozmowy, połączenia i radości.
Nie wybieram sprzątania później z lenistwa, ale jako sposób na wchłonięcie wspomnień nocy, bez przeszkadzania zmywarki. Jeśli zbyt szybko odgarniesz blaty, okruchy bruschetty nie będą słodkim przypomnieniem pielęgnacji, z jaką została przygotowana poprzedniego wieczoru. Teraz w niedzielne poranki wysuwam Dysona, zmywam naczynia i puszczam muzykę. To kojące. To sprawia, że czuję się produktywna. To dbanie o siebie.
To jest rodzaj sprzątania, który jest tylko dla mnie – taki, który ma na celu uziemienie i wchłonięcie rozmów i wydarzeń nocy. Jestem przekonany, że utrwala też wspomnienia dobrych czasów. I to jest czas, w którym wszyscy moglibyśmy użyć trochę więcej relaksu, trochę więcej czułości, trochę bardziej zanurzyć się w radości wieczoru, zanim tak szybko to wyrzucimy. Najpierw trochę więcej imprezowania, a później sprzątania. Zachęcam do spróbowania kiedyś!