Listopad to Miesiąc Rodziny w Terapii Mieszkaniowej! Przez cały miesiąc dzielimy się historiami o rodzinach — partnerach, dzieciach, współlokatorach, rodzicach, zwierzętach domowych lub roślinach — od poprawy codziennych relacji po wyjazdy do domu na wakacje. Podejdź tutaj zobaczyć je wszystkie!
Mój tata lubi być potrzebny, a ja lubię robić rzeczy samemu i to jest sedno naszego problemu. Jako staromodny Słowianin o staromodnych poglądach, kiedy patrzy na dom, widzi go podzielony na dwie tradycyjne części: mężczyźni są w garażu, a kobiety w kuchni. Dlatego to frustrowało jego bez końca, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam żadnych umiejętności na patelni, ale mam całkiem niezłą rękę z wiertarka elektryczna. Na początku nie sądziłem, że moje zainteresowania postawią między nami mur. Po raz pierwszy zapytałem go, jak trzymać wiertarka elektryczna, myślałem, że to nas zbliży. Ten człowiek jest głównym wykonawcą, który potrafi zbudować dom od podstaw ze wszystkimi dzwonkami i gwizdkami, a ja byłam tak podekscytowana, że nauczyłam się tego samego. To było hobby, którym mogliśmy się dzielić i pretekst do spędzenia razem godzin, gdy nauczył mnie wszystkiego, co wiedział. Dlatego byłam zmiażdżona, kiedy spojrzał mi prosto w oczy i poinformował, że moje „delikatne” dłonie nigdy nie dotkną narzędzia, gdy będzie w pobliżu.
Mam dwóch braci, ale tylko ja interesuję się obróbką drewna i remontami domu, co go irytuje bez końca. uwielbiam budować meble, flip wartości firmy znaleziskai chcę w końcu kupić fixer-cholewkę, którą mogę naprawić własnymi rękami. Chociaż jestem jedyną osobą w naszej rodzinie, która jest zainteresowana nauką jego rzemiosła, ciągle blokuje mi możliwość zdobycia jakichkolwiek umiejętności. Muszę uciekać się do YouTube'a i Samouczki TikTok aby dowiedzieć się, jak ciąć mitry lub znajdować ćwieki, ponieważ śmieje się – lub, co gorsza, ciężko wzdycha – za każdym razem, gdy proszę go o wskazówki.
Trwa to od lat, ale jestem uparta i wiem, że wytrwałość w końcu go wykończy. W końcu miałam okazję naprawdę się na niego zepsuć, kiedy przeprowadziłam się do mojego trochę zaniedbanego mieszkania w Chicago, które wymagało trochę finezji, żeby poczuć się znośnym. Zaczęłam go zapraszać, żeby naprawiał małe rzeczy i konstruował meble, a zamiast leżeć na kanapa tak, jak on chciał, po prostu stałam tam cicho i patrzyłam, jak pracuje, żebym mogła się uczyć obserwacja. Napięta cisza była ścieżką dźwiękową do jego pracy, przerywaną młotkiem lub wierceniem, a ja stawałam na palcach, by spojrzeć przez jego ramię, gdy próbował jak najlepiej, żeby mnie zablokować. Projekt po projekcie przechodziliśmy przez ten taniec, aż w końcu zaczął niechętnie opowiadać o tym, co robi. nauczyłem się, jak łata płyt kartonowo-gipsowych, DIY osłony kaloryferów i zbuduj wyspę kuchenną od podstaw, wydając instrukcje. Żadna z tych informacji nie została przekazana dobrowolnie, per se, a on wciąż nie docenia tego, do czego jestem zdolny. Od czasu do czasu przyłapuję go na uśmiechu, gdy szlifuję drewno lub wiercę dziury w kieszeniach.
Nie ma też nic lepszego niż ukończenie majsterkowania, pokazanie mu zdjęcia gotowego rezultatu i zobaczenie jego zszokowanej twarzy. "Zrobiłeś to?" pytał za każdym razem, zakładając okulary i powiększając obraz, jakby w tle znajdował paragon ze sklepu, który dowodził, że jest inaczej. Te interakcje zawsze sprawiają, że jestem w równym stopniu zadowolona z siebie, zadowolona i całkowicie urażona.
Nadal nie zgadzamy się na wiele rzeczy, a on nadal wolałby, abym bardziej interesowała się igłami niż remont domu, ale zaczynamy powoli skręcać. Nadal uszczypnie grzbiet nosa, jeśli podniosę coś bardziej skomplikowanego niż dowództwo zdejmujące ramę, aby ściany, ale myślę, że w głębi duszy jest dumny, że ktoś z jego rodziny uwielbia budować w taki sam sposób, jak on… czy.
Na moje 32. urodziny w tym roku wręczył mi błyszczącą różową torbę z fioletową bibułką. Kiedy go otworzyłem, w środku był zestaw wiertarko-wkrętarki DeWalt. Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się, on pokonany, a ja ze ściśniętym gardłem. „Więc mam pomysł…” Powiedziałem mu, poklepując torbę. Zrobił to, co zawsze, ściskając grzbiet nosa. „Mogę skończyć w poniedziałek” – powiedział, kręcąc głową – ale tym razem z półuśmiechem. W końcu jestem córką mojego ojca.
Marlen Komar
Współpracownik
Marlen jest po pierwsze pisarzem, po drugie zbieraczem roczników, a po trzecie pączkiem. Jeśli masz pasję do szukania najlepszych knajpek taco w Chicago lub chcesz porozmawiać o filmach z Doris Day, to ona uważa, że popołudniowa randka przy kawie jest odpowiednia.