Dorastałem w podmiejskiej dzielnicy Atlanty i zawsze wydawało mi się dziwne, że machamy do sąsiadów, ale rzadko wiedział im. Podejrzewałem, że to objaw przedmieść. Ale tak nie było; w rzeczywistości tylko 26 procent Amerykanów mówią, że naprawdę znają swoich sąsiadów. Zawsze się zastanawiałem – dlaczego tak jest?
Usiadłam z mężem Jordanem, urbanistą (z an podcast urbanistyczny!), za jego przemyślenia, dlaczego większość z nas nie zna sąsiadów i co możemy z tym zrobić.
Czuję się bardziej związany z miastem, kiedy mogę być niezależny od samochodu. Zawsze myślałem, że moje poczucie wspólnoty z chodzenia było bardziej osobiste preferencje, ale okazuje się, że mieszkanie w miejscach, które zachęcają do spacerów, pomaga nam budować wzajemne zaufanie.
Jako profesor socjologii Rebecca Adams zauważył, istnieje kilka kluczowych warunków niezbędnych do rozwijania przyjaźni: „bliskość; powtarzające się, nieplanowane interakcje i otoczenie, które zachęca ludzi do utraty czujności”. To może pochodzić z widząc te same osoby w swoim ulubionym barze lub ucząc się imienia strażnika na przejściu, gdy przywozisz dzieci o Szkoła. Kiedy możemy regularnie chodzić do rzeczy, pozwalamy na pojawienie się organicznych relacji.
Jordan wskazuje na dwa wydarzenia z poprzedniego stulecia, które odgrywają dużą rolę. „W latach dwudziestych miałeś zarówno samochód, jak i pierwsze jednorazowe kody strefowe”. Oddzielenie „użytków gruntowych”, takich jak mieszkalne, komercyjne i przemysłowe miały zrozumiałe początki, ale ostatecznie „służyły do usunięcia znacznej części tekstury z naszych dzielnic” on mówi. „Połącz to z decyzjami o przyznaniu większej ilości miejsca dla samochodów, a w rezultacie ludzie i miejsca docelowe są coraz bardziej od siebie oddalone”.
Pamiętam moje pierwsze mieszkanie po studiach. Mieszkałem w kompleksie, który prawdopodobnie mieścił około 300 młodych profesjonalistów. Miałem fantazje o zaprzyjaźnianiu się z ludźmi „na samym dole korytarza”. Nigdy nie zaprzyjaźniłem się z żadną osobą w moim budynku.
„Może to zabrzmieć dziwnie, ale ganek lub werandy od frontu służą ważnemu celowi skontaktowania nas z sąsiadami – zwłaszcza w sposób, który pozwala nam zmniejszyć czujność. Oczywiście kontekst też ma znaczenie: będziemy chcieli spędzać więcej czasu na ulicach które są wygodnie wąskie i z małą prędkością, i napotkamy więcej ludzi spacerujących, jeśli istnieje wiele dostępnych miejsc, do których możemy dojść pieszo. Jeśli musisz opuścić swoją okolicę, aby dostać się do wszystkiego, od pracy lub szkoły po zakupy i rozrywkę, i wszystko wymaga samochodu, aby się do niego dostać, co pozostawia bardzo mało czasu lub okazji na rozwijanie relacji z twoim sąsiedzi”.
Trudno też zignorować wpływ samochodów na miejsca, które nazywamy domem. Samochody nie musiały stać się centralnym punktem planowania naszych miast, ale dekady standardów projektowych sprawiły, że samochody używane są domyślnie. Jordan zauważa: „[Ta ewolucja] nie była dobra dla relacji międzyludzkich. To było dobre dla przemysłu samochodowego i branż pokrewnych. […] Nie możemy projektować miejsc dla maksymalnego komfortu samochodu i oczekiwać, że będą one dobrze funkcjonować jako miejsca interakcji międzyludzkich”.
Podziela, że miasta mogą zacząć od usunięcia zachęt do jazdy, takich jak minimalne parkowanie i umożliwienia gęstszego rozwoju i mieszania zastosowań. Możemy również zacząć zmieniać standardy projektowe, aby tworzyć wolniejsze ulice, w których priorytetem są ludzie, a nie pojazdy. „Jeśli czytelnicy są zainteresowani głębszym poznaniem ludzkiego wpływu naszych decyzji rozwojowych, a także co możemy zacząć robić jako jednostki i samorządy w odpowiedzi, świetnym miejscem do rozpoczęcia byłoby Silne Miasta.”