Kiedykolwiek spojrzysz na swoich rówieśników i zastanawiasz się: „Jak do cholery ci ludzie kupują dom? Skąd mieli dość pieniędzy na zaliczkę?”
Ale to jest możliwość zgromadzenia zaliczki i samodzielnego posiadania domu, bez pożyczki rodzicielskiej. (Lub fundusz powierniczy, który faktycznie mają niektórzy prawdziwi ludzie, mimo że nie są złoczyńcami z filmu z lat 80.)
Morgan, księgowa po dwudziestce, wynajmowała mieszkanie w Nowym Jorku, kiedy Covid uderzył po raz pierwszy, ale wróciła do rodziców w czerwcu 2020 roku. Rok później zamknęła mieszkanie z jedną sypialnią w budynku spółdzielczym na północ od Nowego Jorku.
Tak naprawdę nie planowała kupna domu. Ale kiedy Morgan dostała nową pracę poza miastem, zdała sobie sprawę, że nie chce na zawsze mieszkać z rodzicami, ani nie chce ponownie płacić czynszu w mieście. A po miesiącach życia bez czynszu – praktycznie bez wydatków na jedzenie z powodu pandemii – nagle zdała sobie sprawę, że ma zaoszczędzoną sporą zaliczkę. „Po prostu mieszkałam w domu, oszczędzając te wszystkie pieniądze, ponieważ nie było dokąd pójść” – mówi.
Morgan sprawdziła online programy dla kupujących po raz pierwszy i odkryła, że kwalifikuje się do Program „Achieving the Dream” w stanie Nowy Jork, która oferuje osobom kupującym po raz pierwszy kredyty hipoteczne z niskim wkładem własnym ze stabilną pracą, dobrym kredytem i dochodem poniżej 95 000 USD. Co więcej, program zaoferował jej pomoc w przedpłacie — 3 procent ceny zakupu domu, czyli około 8200 dolarów — w formie nieoprocentowanej, wybaczalnej pożyczki. „Mogłabym go użyć do pokrycia wszystkich moich kosztów zamknięcia, a reszta poszłaby na moją zaliczkę” – mówi.
Oczywiście pomoc finansowa była pod pewnymi warunkami. Morgan powiedział, że obowiązkowy kurs edukacyjny dla kupujących dom po raz pierwszy był dość prosty, ale pomoc z zaliczki była bardziej zagmatwana. „Podpisuję wszystkie dokumenty i rozumiem, że chodzi o „podatek od odzyskania” – mówi. „Jestem księgowym podatkowym i nawet ja nigdy nie słyszałem o podatku od odzyskania”.
Zasadniczo dotacja to nieoprocentowana pożyczka, która zostaje umorzona w ciągu 10 lat, o ile nabywca pozostaje w domu. Ale jeśli Morgan miałaby sprzedać z zyskiem po, powiedzmy, pięciu latach, musiałaby spłacić drugą połowę dotacji, a także byłaby winna trochę podatków od pierwszych pięciu lat wolnych pieniędzy.
Morgan nie zdawała sobie sprawy, że dotacja pojawi się jako drugi kredyt hipoteczny, mimo że nie musi spłacać go – a spółdzielnia, w którą kupiła, zwykle nie zezwala na drugie kredyty hipoteczne. „Musiałam więc napisać do zarządu list wyjaśniający cały program” — mówi.
Jeśli chodzi o strategie oszczędzania, mówi: „Brzmi to kiepsko, ale śledź swoje wydatki. Nie zdawałem sobie sprawy, ile pieniędzy wydałem na jedzenie poza domem”. I dodaje, „zrób matematykę na wynajmie zamiast kupować” w Twojej okolicy, ponieważ oszczędzanie na dom to dopiero początek; później jest też konserwacja i inne koszty. „To nie tylko zaliczka — to wszystkie koszty po zakupie”.
Będąc w Los Angeles, Brittany również badała programy nabywców domów po raz pierwszy, ale ostatecznie wykorzystała zwykły kredyt hipoteczny, aby kupić mieszkanie z jedną sypialnią. „Mieli dużo biurokracji i biurokracji” – mówi Brittany i obawiała się, że wszelkie napady spowodują, że znajdzie się w niekorzystnej sytuacji na niezwykle konkurencyjnym rynku mieszkaniowym Los Angeles.
Brittany zaczęła dochodzić do sytuacji finansowej lata temu, kiedy po raz pierwszy poważnie podeszła do spłaty zadłużenia z tytułu kredytu studenckiego. „Nie chciałam zadłużać się przed trzydziestką” – mówi. Tak więc z pomocą „Boga, twardości i Google” poważnie podeszła do oszczędzania.
Wjechała swoim ostatnim samochodem w ziemię, przez osiem lat nie płacąc za samochód, a zamiast tego przeznaczając około 300 dolarów miesięcznie na swój dług. Swojego pierwszego smartfona kupiła dopiero w 2016 roku. Przeprowadziła się do tańszej części miasta i znalazła współlokatorkę. „Przeszłam od płacenia jak 1300 dolarów lub cokolwiek do płacenia jak 600 lub 700 dolarów”, mówi. „I to nauczyło mnie życia z innymi ludźmi, nauczyło mnie komunikacji”.
Gdy jej dług się skurczył, namacalne postępy, które poczyniła, były ekscytujące i motywowały ją, a w 2017 roku Brittany spłaciła ostatnią pożyczkę studencką. Ale zachowała swoje dobre nawyki finansowe, a dodatkowe pieniądze, które teraz zaoszczędziła, przeznaczała na fundusz mieszkaniowy zamiast na pożyczki studenckie.
Do 2020 r. miała skromną zaliczkę, a dzięki latom agresywnej spłaty zadłużenia miała znakomitą zdolność kredytową. „Miałam wszystkie te szczątkowe korzyści z próby usunięcia długu z kredytu studenckiego z mojego życia” – mówi. „Dzięki temu byłem całkiem atrakcyjnym nabywcą dla banków i dość szybko mogłem uzyskać wstępne zatwierdzenie”.
Początkowo Brittany szukała domu tylko od niechcenia. Ale po tym, jak jej właściciel podniósł czynsz o prawie 1000 dolarów, zaczęła poważnie i szybko – i dopracowała swoje poszukiwania do najważniejszych elementów.
„Wyglądałam bardzo agresywnie i składałam oferty i po prostu dostrzegałam potencjał w domu zamiast tego, że dom musi spełniać wszystkie te inne kryteria” – mówi.
Jej rady dotyczące oszczędzania? Próbuj różnych strategii, aż znajdziesz te, które pasują do Twojego stylu życia. Niektórzy pracowali dla niej, a niektórzy, jak „budżet kopertowy”, po prostu nie. Więc zamiast próbować to wymusić, mówi Brittany, eksperymentowała, „aż w końcu dostałam coś, co dla mnie działa, i Udało mi się włączyć to do mojego stylu życia, więc nie jest to dla mnie trudne, ponieważ po prostu czułem, że nie był to dodatkowy wysiłek.
Odkąd skończyła pięć lat, S. Rae zawsze chciała być archeologiem. Po latach studiów magisterskich spełniła to marzenie. Ale pod koniec lat 20. zaczęła się zakorzeniać kolejne marzenie. „Mój mąż i ja rozmawialiśmy: Czego chcemy, co jest ważne?” mówi Rae. „Jedną z wielkich rzeczy, które zdecydowaliśmy, że absolutnie chcemy, było posiadanie domu, miejsca, które było nasze”.
W tamtym czasie Rae spędzała do trzech miesięcy w roku na odległych stanowiskach archeologicznych w całym kraju lub poza jego granicami, zarabiając skromne 9 dolarów za godzinę, pomimo ukończenia studiów. Podczas gdy praca technologiczna jej męża w Waszyngtonie pomogła parze utrzymać się na powierzchni i zapłacić rachunki, nie zostało nic, co można by odłożyć na zaliczkę.
Więc Rae wróciła do szkoły na informatykę i dostała dobrze płatną pracę w ciągu miesiąca od ukończenia studiów. „Podjęłam rodzaj pragmatycznego wyboru, aby całkowicie zmienić karierę” — mówi. „Myślę, że można powiedzieć, że wybrałem karierę, która zamiast wypełnić moją duszę, wypełniła mój portfel”.
Para natychmiast zaczęła oszczędzać na zaliczkę, a cztery lata później, pod koniec 2020 r., bez żadnej pomocy mogli odłożyć 20% na swój pierwszy dom. Rae mówi, że ona i jej mąż są świadomi swoich wydatków – spodziewane wydatki są wykreślone w arkuszu kalkulacyjnym Excela – i pomogło im to, że są na tej samej stronie finansowo.
„Mamy zasadę, że o wszelkich niepoważnych zakupach, w tym czasie powyżej 50 USD, trzeba było mówić” – mówi Rae. „Byliśmy bardzo ostrożni z tym, na co wydamy nasze pieniądze”.
Inną strategią, którą Rae stosuje — sztuczką, której nauczyła się od swojego wujka — jest wycena zakupów pod kątem jej rzeczywistej stawki godzinowej. „Pomyśl o tym, ile zarabiasz za godzinę, a kiedy chcesz czegoś, czego nie zaplanowałeś, policz: Ile czasu zajmuje Ci zapłacenie za to?” ona sugeruje. Niezależnie od tego, czy jest to nowa sukienka, czy gadżet techniczny, po przeanalizowaniu liczb (i zdasz sobie sprawę, że musisz spędzić sześć dodatkowych godzin w pracy, aby za to zapłacić), możesz zdać sobie sprawę, że nie jest to warte twojego czasu. „To znaczy, czas jest skończony, to jedyny zasób, którego nie możesz zdobyć więcej” – mówi.
Po zaoszczędzeniu zaliczki Rae i jej mąż rozpoczęli polowanie na domy poza Waszyngtonem w lutym 2020 r. Oczywiście pandemia wrzuciła w ten proces klucz francuski — klucz, który wkrótce wydawał się zaostrzyć konkurencję.
„Spodziewaliśmy się wojny licytacyjnej, ale… oferty, które składaliśmy, przegrywaliśmy z ludźmi oferującymi 30 procent w stosunku do zapytania, gotówką z góry, bez żadnych nieprzewidzianych okoliczności” – mówi Rae. „Nauczyliśmy się bardzo wcześnie – o trzecim „nie” – że nie powinniśmy być zbyt emocjonalnie zainwestowani, ponieważ istnieje duża szansa, że trafi do kogoś innego”.
Minął prawie rok i około tuzina ofert, zanim w końcu zdobyli zwycięską ofertę — szczęście ze sprzedawcą, który chce przyjąć pierwszą pełną ofertę cenową. Uwielbia obszerne podwórko i ogród warzywny, który zapewnia świeże jedzenie dla czworonożnego pupila króliki i prywatność, jaką zapewnia po mieszkaniu na górze od amatorskiego DJ-a, który miał zwyczaj ćwiczyć do późna w nocy.
„Musiałem dokonać bardzo trudnego wyboru rezygnacji z kariery, lat i lat nauki, pieniędzy na tę edukację i naprawdę całe życie pełne marzeń i życzeń — i przypominam sobie, że przez chwilę go miałam, wiem, jak to wygląda — mówi. „Ale wiem też, że powrót do domu z pracy zadowolony z tego, co robisz każdego dnia, nie ma większego znaczenia, jeśli nie znosisz tego, gdzie kładziesz głowę w nocy”.
Rae mówi, że mogli szukać tańszego domu daleko poza Waszyngtonem, może nawet za pensję archeologa. „Ale masz dojazdy do pracy od trzech do czterech godzin każdego dnia, a ja robiłam trzygodzinne dojazdy wcześniej – to nie jest zrównoważone” – mówi. „Nie ma znaczenia, jak bardzo kochasz audiobooki… wracasz do domu i po prostu nic z ciebie nie zostało”.
Rae zaleca nabywcom domów ignorowanie zewnętrznych oczekiwań, zwłaszcza tych, które miały poprzednie pokolenia. „To nie jest konkurs, nie możesz tego zrobić na osi czasu nikogo innego niż twój” – mówi. „Musisz decydować samodzielnie z partnerem, z rodziną, bez względu na okoliczności, jak ważne jest posiadanie domu, jaką radość ci daje”.
Jon Gorey
Współpracownik
Jestem muzykiem z poprzedniego życia, niepełnoetatowym tatą i założycielem House & Hammer, bloga o nieruchomościach i majsterkowaniu. Piszę o domach, podróżach i innych rzeczach życiowych.