Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, ile świeczników trzymała moja babcia, dopóki moja mama i ja nie zaczęliśmy przeglądać jej rzeczy po jej śmierci. Moja mama powiedziała mi wtedy, że moja babcia cały czas paliła świece, ale minęły lata, odkąd artretyzm to umożliwił. Niektóre rozpoznałem po ich widocznym rozmieszczeniu na półkach, inne zostały schowane w szafach i szafkach. Wszyscy zachowali wyznaczone im miejsca tego dnia; chcieliśmy tylko pozbyć się rzeczy, których nie potrzebowaliśmy: starych dokumentów, przeterminowanych puszek, sprzętu medycznego.
Zacząłem mieszkać w spółdzielni, którą dzieliła z moim dziadkiem kilka miesięcy po jej śmierci w listopadzie zeszłego roku. Nadal uważam to mieszkanie za ich dom, a kilka moich rzeczy jest rozrzuconych po wygodnej, znajomej przestrzeni, którą stworzyli. Pewnego piątkowego popołudnia przygotowywałem się do zorganizowania wielu opcji świecowych mojej babci na kominku, na przykład Gloria Vanderbilt kiedyś to zrobiła. Dostosowując się do stylu jej pokolenia, niezależnie od tego, czy było to zamierzone, czy nie (moje szczere przypuszczenie nie jest), styl mojej babci pokrywał się w dużym stopniu z towarzyska i projektantka: w jej domu znajdują się ozdobne mosiężne lampy, kolorowe pluszowe krzesła, szczegółowe meble w stylu vintage z teksturowanymi wzorami tekstylia,. Ale tego dnia świeczniki przemówiły do mnie w inny sposób.
Może to było zaproszenie mojego dziadka do bar micwy z drewna na wystawie, albo menora z najwyższej półki, która wpatrywała się we mnie, albo któryś z różnych wiszących dzieł sztuki żydowskiej w domu, a może po prostu chciałem mieć wymówkę, żeby użyć kompletu świeczników - ale nagle zdałem sobie sprawę, że do Szabatu zostało kilka godzin i musiałem zapalić świece.
Nigdy w życiu nie czułem się zmuszony do obchodzenia Szabatu, cotygodniowego dnia odpoczynku w wierze żydowskiej, upamiętniającego dzień odpoczynku, który Bóg obrał w siódmym dniu stworzenia. Praca jest zabroniona w Szabat i praktycznie wszystko, co nie jest zwykłym wylegiwaniem się, kwalifikuje się jako „praca”, w tym prowadzenie pojazdu, włączanie światła, podlewanie roślin i pisanie. Krótko mówiąc, wiele cech charakterystycznych mojego codziennego życia byłoby niedostępnych.
W rezultacie - i podobnie jak moje ogólne wspomnienia judaizmu z dzieciństwa - świętowanie Szabatu nigdy nie było praktyczne. Dorastanie, chodzenie do synagogi oznaczało wiele godzin noszenia rajstop i słuchania modlitw w języku I. nie wspominałem ani słowa, gdzie koszerne przepisy dyktowały, jakie przekąski możemy jeść i jakie umywalki mogliśmy używać. Nie było polowań na pisanki ani Świętego Mikołaja, do którego można by pisać, i chociaż wydawało się, że moi szkolni koledzy dobrze się bawili na wakacjach, moje wakacje były naznaczone usprawiedliwione nieobecności spędzone na liczeniu modlitw, które opuściliśmy przed zakończeniem nabożeństw Rosz ha-Szana - a potem wracając i robiąc to ponownie dzień. (Powinienem zauważyć, że przestrzeganie przez moją rodzinę było zawsze bardziej kulturowe niż religijne, tylko po zdecydowaną większość zasad, kiedy byliśmy w świątyni, ale pokazując się, aby je szanować niemniej jednak.)
Jako osoba dorosła pojawienie się nie było takie łatwe - zaskakująco trudno jest znaleźć synagogę, która wydaje się pasować kulturowo i finansowo do każdego nowego miasta, a tym bardziej do Los Angeles. Zamiast tego, moi przyjaciele i ja zamieniliśmy nasze domy w nasze centralne przestrzenie wiary, zbierając się na święta, wyciągając ładne obrusy na mostki, cebulę i kapary w stosy na naszym loxie i robiąc wszystko, co w naszej mocy, aby zlokalizować wszystkie składniki talerza sederowego paschalnego, śmiejąc się od Żydów do broszur Jesus Seder, które przypadkowo zdobyliśmy i na zawsze opowiadamy rok, w którym zupa z kulek macy została spalona i też miała dużo koperku. Kiedy moje pragnienie połączenia się ze zborem słabło, coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, że dla mojego judaizmu liczy się to, że serce tradycji pozostało.
Być może właśnie w ten sposób spędziłem piątkowe popołudnie na przeszukiwaniu dwóch różnych sklepów w poszukiwaniu świec szabasowych, wracając do domu z pustymi rękami i postanawiając użyć zamiast tego podwójnej świeczki, którą już miałem. Nie chodziło o przestrzeganie wszystkich zasad. Chodziło o to, aby uhonorować tradycję.
Tej nocy zapaliłem knoty, skierowałem ciepło w stronę mojej twarzy, zakryłem oczy i powiedziałem błogosławieństwo. Nawet oddzielony od wszystkich innych mechanizmów przestrzegania, intencjonalność mojego cotygodniowego rytuału świeciła: weź oddech, obserwuj podwójne płomienie i zrelaksuj się. Czas odpocząć.
W następnym tygodniu kupiłem 50 sztuk podgrzewaczy, które ładnie wpadają do ciężkich szklanych świeczników w kształcie gwiazdy mojej babci. Z każdym mijającym tygodniem rośnie moje przywiązanie do rytuału. Oto trzy sposoby świętowania Szabatu, które pomogły mi przenieść mój dom z miejsca pracy do mojego małego weekendowego sanktuarium.
Ponieważ życie w domu koncentrowało się w ciągu ostatniego roku, wyznaczenie jasnych granic między czasem pracy a czasem wolnym było wyzwaniem. Zapalenie świec szabatowych - co powinno być robione w każdy piątek, dokładnie 18 minut przed zachodem słońca - dało mi pretekst do zamknięcia tygodnia zgodnie z określonym harmonogramem. Akt zapalenia świec ma być ostatnim kawałkiem „pracy” przed oficjalnym powitaniem Szabatu, co oznacza, że zamknięcie laptopa i wyjęcie go z oczu to pierwsza część mojego rytuału.
Przez resztę nocy robię tylko te rzeczy, które zachęcają do relaksu. Czasami oznacza to wylegiwanie się na kanapie i oglądanie „Moonlight”, innym razem oznacza to sprzątanie łazienek i pranie. Nie stosuję najściślejszej definicji pracy, ale robienie dobrych rzeczy dla siebie i swojego domu jest dla mnie odpowiednie.
Po zapaleniu świec tradycja polega na kilkukrotnym machaniu dłońmi nad płomieniami, odczuwaniu ciepła i kierowaniu go w swoją stronę, zanim zakryjesz oczy i odmówisz błogosławieństwo. Poruszanie się między trzema z pięciu zmysłów pobudza umysł, co sprawia, że rytuał jest szczególnie ugruntowującym doświadczeniem. A jako osoba, która nie mówi po hebrajsku, krótka modlitwa rozpoczynająca szabat wydaje się medytacyjna: wiem, że słowa mają znaczenie, ale ponieważ nie jest od razu dostępne w mojej psychice, mogę przepisać jakiekolwiek znaczenie, którego potrzebuję w za chwilę.
Ostatnim krokiem jest otwarcie oczu i obserwacja płomieni, tak jakby tańczyły po raz pierwszy. Zgodnie z tradycją Żydzi zapalają dwie świece w każdy piątek wieczorem. Wyjaśnienie różni się nieznacznie w zależności od twojej interpretacji, ale wszystkie wyjaśnienia obejmują ideę dwoistości. W sensie religijnym mogą oznaczać pamiętanie i przestrzeganie stworzenia i objawienia lub szanowanie pozytywnych i negatywnych przykazań. Z biegiem czasu te dwie świece zaczęły luźno przedstawiać wszystkie formy dwoistości: męża i żonę, ciało i duszę, yin i yang. Jeśli ci odpowiada, możesz dodać więcej świec - wiele rodzin zapali dodatkową świecę dla każdego dziecka - ale kiedy już to zrobisz, powinieneś zapalać taką liczbę świec w każdym tygodniu.
Dla mnie dwa to idealna liczba. To moje cotygodniowe przypomnienie, że bez względu na to, co czuję w tej chwili, istnieje również przeciwieństwo. W niektóre tygodnie to buduje, w inne upokarza; Jestem wystarczający i wzrastam.
Nasze domy stały się w ciągu ostatniego roku miejscem w wielu miejscach. To nasze biuro, nasza szkoła, nasza siłownia, nasze studio, nasza restauracja, nasz bar. Ale co piątek, dokładnie 18 minut przed zachodem słońca, poświęca kilka chwil, aby przywołać rytuał powtarzany od pokoleń i spersonalizowany dla mnie, zaoferował mi przestrzeń do zobaczenia wszystkich tych miejsc w moim domu i znalezienia sanktuarium w środku im. W świetle podwójnych płomieni, niezależnie od tego, czym cokolwiek się wydaje, jego przeciwieństwo nigdy nie jest zbyt daleko.
Alissa Schulman
Współpracownik
Alissa Schulman jest niezależną pisarką zajmującą się produktami, domem, stylem życia i rozrywką. Pisała dla Good Housekeeping Institute, Architectural Digest, MTV News i nie tylko.