Zeszłej wiosny czułem się odłączony od rodziny i przyjaciół. Był to powszechny efekt uboczny pandemii i rozkazów o udzielenie schronienia, które nagle ograniczyły mój świat do mojego najbliższego domu i sprawiły, że wszystko inne znalazło się natychmiast i na czas nieokreślony.
Możliwość spotykania się z przyjaciółmi, latania do domu, aby zobaczyć bliskich lub obiadu w restauracji wydawała się znikać z dnia na dzień, a kupowanie artykułów spożywczych lub uczęszczanie na zajęcia na siłowni były teraz uważane za „ryzykowne działania”. Spędzałem dni w domu, oglądając wiadomości, zastanawiając się, co będzie dalej, a strata i żal były jak duży parasol, który ocienia mój dzień do dnia. Tak, wysyłałem SMS-a lub dzwoniłem do mamy, siostry i przyjaciół przez telefon, ale ponieważ kontakty osobiste zostały całkowicie przerwane, połączenia wydawały się nieaktualne i obowiązkowe. Brakowało mi zaimprowizowanych rozmów przy kawie z przyjaciółmi pod koniec dnia pracy, oczekiwanie na zrobienie plany kolacji i przełożone uroczystości, takie jak ukończenie szkoły przez moją córkę i pierwsze urodziny mojego siostrzeńca urodziny.
Kontaktowanie się z przyjaciółmi stało się dla mnie najważniejsze, zamiast trwać w żalu - gdybym tego nie zrobił, martwiłem się, że będę dalej izolować się. Od razu szukałem nowych sposobów na utrzymanie przyjaźni. Zaskoczyłem znajomych, że nigdy wcześniej nie dzwoniłem i nie zostawiałem wiadomości na ich poczcie głosowej. Przez kilka tygodni organizowałem rozmowy Zoom z koleżankami. Te interakcje zawsze wydają się niekompletne lub niewystarczające.
W końcu zacząłem pisać staromodne listy - hobby, które pokochałem, gdy byłem młodszy. W tamtych czasach wiele moich listów i pocztówek było adresowanych do rodziny w Indiach, a także do przyjaciół, którzy rutynowo podróżowali za granicę. Pamiętam podekscytowanie związane z bieganiem po moim podjeździe, aby otworzyć skrzynkę pocztową, złapaniem stosu banknotów i podglądaniem jednej koperty z różnie wyglądającymi znaczkami i kursywą. Wchodzę do swojego pokoju, otwieram list i czytam go dwa razy w ciągu kilku minut. Gdyby list był od mojego dziadka, przestudiowałbym jego zgrabną pismo - napisałby cały list w języku gudżarati do mojej mamy, a ostatnią część listu zarezerwowałbym dla mnie, po angielsku. W zamian napisałam kilka wierszy do dziadka i patrzę, jak mama przesyła list pocztą.
Ponieważ pandemia trwała do kwietnia, zacząłem pisać listy, aby czuć się blisko ludzi. Znalazłem ładne artykuły papiernicze, ładne pióro i małe cytaty, które chciałem wstawić do każdej koperty, i wysłałem e-mail do znajomych z pytaniem, który z nich chciałby otrzymać ode mnie list.
Bardzo chciałem połączyć się w sposób, który potencjalnie mógłby mieć znaczenie dla nadawcy i odbiorcy - w końcu istnieje nie do opisania oczekiwanie, które pojawia się, gdy spodziewasz się listu i namacalną satysfakcję, gdy piszesz słowa do kogoś, kogo troszczyć się o. Nie byłem też sam: w czerwcu ubiegłego roku wiele osób rozmawiało z New York Times o pisaniu listów zarówno do bliskich, jak i nieznajomych. Kiedy pisałem listy do przyjaciół, nie prosiłem o odpowiedź w zamian, ale poprosiłem, aby napisali list do kogoś innego w swoim życiu i przekazali wiadomość dalej.
Wbrew poleceniom otrzymywałem w zamian listy - przemyślane, cudowne listy, które zostały z miłością skomponowane przez moich przyjaciół i rodzinę. Ludzie poświęcili trochę czasu, aby wybrać specjalne artykuły papiernicze i napisali kilka stron, w których opowiadali mi, jak radzili sobie w pandemii. Niektórzy opowiadali, jak minęło tyle lat, odkąd napisali list, i byli wdzięczni za możliwość umieszczenia słów na stronie. Niektórzy przyjaciele dzielili sukcesy, a inni, jasne plamy w bolesnym roku. Jeszcze inni ujawnili części swojego życia, o których mogli nie rozmawiać przez połączenie cyfrowe.
Kiedy otrzymałem te listy pocztą, czułem również promyk radości, który utrzymywał się przez cały dzień, co jest rodzajem szczęścia, którego nie odczuwam, czytając wątek tekstowy lub mnóstwo e-maili. Pisanie listów sprawiło, że poczułem się związany z ludźmi w sposób, o którym z czasem zapomniałem.
Pandemia wydawała się niezwykła pod wieloma względami, w tym jednym: Nagle zacząłem zwracać większą uwagę na ciszę. Zazwyczaj w „normalnych czasach” mój telefon dzwonił milion razy dziennie, wysyłając SMS-y i e-maile, co stało się dla mnie bezosobowym i niezadowalającym cyklem. Ale gdy życie zwolniło, zauważyłem zmianę. Nadal sięgałem po telefon, gdy tylko się budziłem i rozmawiałem z ludźmi przez e-mail lub SMS-y, ale tak naprawdę nie mówiliśmy nic merytorycznego. Teraz miałem okazję przekierować swój czas i zaangażować się w bardziej znaczące rozmowy.
Siadając przy biurku lubiłem zastanawiać się, jakie uczucie chciałem przekazać ludziom, o których pisałem. W niektórych listach podzielę się tym, jak wyglądał dzień pandemii dla mnie i mojej córki; w innych udostępniam rekomendacje książek i obejrzane filmy. Kiedy pisałem listy, starałem się, aby proces bardziej dotyczył osoby, która otrzymywała list, niż samego siebie, myśląc o niedawnym wspomnieniu, które podzieliłem się z tą osobą. Podobało mi się, jak moje rozmowy w listach rosły organicznie i powoli, i stały się niefiltrowanym dialogiem z osobą, która otrzymała list.
Zmieniając sposób, w jaki komunikuję się za pomocą listów, automatycznie spędzałem mniej czasu na telefonie. To było orzeźwiające, szczególnie w pierwszych dniach pandemii, kiedy cykl wiadomości trwał nieprzerwanie i było tak wiele niepewności co do tego, co będzie dalej. Kiedy spędziłem popołudnie na pisaniu listów i nie odwracaniu się do telefonu, zauważyłem, że mój niepokój i niepokój przenoszą się na peryferie - prawie tak, jakby pisanie listów stało się formą medytacji.
Podobał mi się także pomysł dawania i otrzymywania czegoś namacalnego, zwłaszcza w czasach ogromnej niepewności. Jeśli usuniesz tekst, zniknie on z ekranu i jeśli nie zrobiłeś zrzutu ekranu lub nie zapisałeś go w jakiś sposób, nie ma dowodów na to, że połączyłeś się z osobą po drugiej stronie wiadomości. Wysyłanie lub odbieranie listów wiąże się z namacalną i fizyczną pamięcią połączenia. Możesz trzymać list w dłoniach i wracać do słów, gdy potrzebujesz potwierdzenia, a nawet spojrzenie na pismo odręczne na kopercie może wywołać szereg emocji. Kilku przyjaciół powiedziało mi nawet, że planują przechowywać list, który wysłałem, w pamiątkowym pudełku, ponieważ chcieli pielęgnować i powracać do pamięci naszej rozmowy. Czułem się zaszczycony i wdzięczny, że mój list tak wiele dla nich znaczy.
Ponieważ pisanie listów jest osobiste i intymne, w naturalny sposób przekształciło się w praktykę wdzięczności dla mnie i służyło jako miejsce schronienia, zwłaszcza podczas ciemniejszych dni pandemii. Często wspominałem cenne spotkanie, a potem dzieliłem się wszystkimi emocjami, jakie dawała mi nostalgia. Nie jestem pewien, czy koniecznie wspomnę o tego rodzaju wspomnieniach w SMS-ie, e-mailu lub osobiście. Mimo że nie łączyłem się osobiście z przyjaciółmi, byłem wdzięczny za możliwość podzielenia się częścią siebie.
Nie planuję rezygnować z pisania listów w 2021 roku. Komunikowanie się w znaczący sposób z moimi przyjaciółmi i rodziną było bardzo satysfakcjonujące, dlatego chcę zostawić otwartą przestrzeń na bardziej szczegółowe informacje dialog z moimi bliskimi - o tym, czego nauczyliśmy się podczas pandemii, o tym, jak poruszamy się po niepewnej przyszłości i wszystkim pomiędzy. Listy to miejsca, do których mogę wrócić, pozwalają mi przeżyć zabawne wspomnienia, czując fakturę papieru, słowa i uczucia. Są zaproszeniem do osobistego i bardziej intymnego związku i nie zrezygnowałbym z tego dla świata.
Rudri Bhatt Patel
Współpracownik
Rudri Bhatt Patel jest byłym prawnikiem, który został pisarzem i redaktorem. Jej prace ukazały się w The Washington Post, Saveur, Business Insider, Civil Eats i innych. Mieszka w Phoenix z rodziną.