Moje życie wywróciło się do góry nogami 16 marca 2020 roku. To był dzień, w którym moja uczelnia wysłała e-maila do naszych studentów, aby wydostać się z akademików i wrócić do domu.
E-mail mnie powalił. Przygotowywałem się na spokojną przerwę wiosenną i nagle straciłem dach nad głową. Chociaż możesz napisać odwołanie, gdybyś miał „nadzwyczajne okoliczności”, przyznanie prawa do pozostania w domu studenckim byłoby takie niezwykle rzadkie, a adres e-mail mojej uczelni wydawał się nie uwzględniać, był prosty: nie miałem dokąd pójść, gdzie mógłbym poczuć bezpieczny. Przez ostatnie trzy lata na studiach udało mi się powoli zbudować silną sieć przyjaciół i współpracowników, która pozwoliła mi wyleczyć się z burzliwego dzieciństwa. Nawet gdybym był gotów to wszystko zostawić, najbliższe miejsce, w którym mogłem przetrwać burzę COVID-19, znajdowało się 1725 mil dalej. Bez kokonu mojego łóżka Twin XL i drogich delikatesów na parterze mojego akademika byłbym pozostawiony samemu sobie. Jak zauważyłem w wezwaniu do wzajemnej pomocy, które zostało opublikowane w arkuszu kalkulacyjnym Excel i rozesłane do moich rówieśników na Instagramie, jedynym celem studiowania na uniwersytecie było nie powrót do tego, co inni ludzie określali dla mnie jako „dom”, ale wiedziałem, że to nie.
Poczułem, jak zegar tyka do złowieszczego wniosku: wyrzucono mnie z mojego dormitorium z na wpół zapakowanymi pudłami na ulice Nowego Jorku. I wiedziałem, że nie sam: Prawie trzech na pięciu studentów zgłosiło w 2019 r., Że w poprzednim roku doświadczyło niepewności mieszkaniowej, według danych Centrum nadziei. Osiemnaście procent czteroletnich studentów było bezdomnych.
Nie miałem zdolności jasnowidzenia, by przewidzieć globalną pandemię, a po prostu nie byłem w klasie finansowej, która mogłaby zostać bez szwanku. Pięćdziesiąt osiem procent Według National Alliance to End Homelessness szacuje się, że osoby rasy czarnej i Latynosów nie mają dochodu do dyspozycji niezbędnego do zaspokojenia podstawowych potrzeb przez trzy miesiące. W połączeniu z gwałtownie rosnącym bezrobociem i innymi problemami gospodarczymi wywołanymi przez pandemię, znalezienie stabilnych i bezpiecznych mieszkań wydawało się jak znalezienie igły w stogu siana. W rzeczywistości COVID-19 zilustrował nam, w jaki sposób kapitalizm późnego etapu pozostawił wielu z nas na lodzie i dał nam paliwo do walki.
Pod koniec 2020 roku stopa bezrobocia czarnych kobiet była nadal bliska dwa razy tak wysokie, jak przed pandemią. W grudniu zeszłego roku odeszło z pracy ponad 150 000 czarnych kobiet 263,000 Według danych Amerykańskiego Biura Statystyki Pracy, weszły do niego białe kobiety. I podczas gdy spółki publiczne o wartości netto w miliardach otrzymały prawie 500 milionów dolarów tylko w pożyczkach w ramach programu ochrony pensji (PPP) dwa procent z tych pożyczek zostało zatwierdzonych dla czarnych firm. Kapitalizm nie tylko wypchnął nas z siły roboczej, ale także pozbawił czarnych pracodawców możliwości rozwiązania problemu szalejącego bezrobocia w naszych społecznościach.
Osobiście przypomniałem sobie również o niepowodzeniach kapitalizmu: podczas naszego exodusu w akademiku moja współlokatorka Alesha i ja rób sobie przerwy od wpychania naszych rzeczy do pudełek, aby spacerować między Chinatown, Little Italy i obscenicznym bogactwem. Właściciel sklepu na rogu powiedział, że może przeżyć to, co się dzieje, ale nie wszyscy to zrobią. Wspomniał o przyjacielu z pracy, który stracił pracę i nadal potrzebował utrzymania współmałżonka i trójki dzieci. Powiedział to jak wyznanie, dzwoniąc do mnie.
W marcu miałem szczęście. Kiedy pozwoliłem sobie poczuć wagę tego, co wydawało się nieuniknione, mój telefon zaczął się wysadzać z ofertami, ofertami wynajmu i wiadomościami tekstowymi, a wszystko to, aby pomóc mi naprawić moją sytuację. Kiedy pierwsza fala koronawirusa ogarnęła Nowy Jork, moja najlepsza przyjaciółka Zoe i jej mama Lori zaoferowały swój kochający dom w Harlemie. Szybko zorientowałem się, że moje samopoczucie emocjonalne polega na tym, że ciągle tworzę dom dla siebie. Uwielbiałem opalać się na dachu z Zoe i łączyć się z pop-punkowymi zespołami, które lubiliśmy w gimnazjum, na czerwonym wozowym krześle plażowym. Znalazłem dom w wirtualnym warsztacie pisania dla czarnoskórych kobiet oraz w słodko-gorzkim, zbiorowym, emocjonalnym zgiełku protestów przeciwko życiu Czarnych. Zdałem sobie sprawę, że mogę znaleźć bezpieczeństwo w ludziach chętnych do rozmowy o poczuciu się zdradzonych i opuszczonych przez naszych polityków, miejsca pracy i współobywateli. Znalazłem społeczność, mogąc nazwać to, co czułem: wyrzucone i jednorazowe.
Mimo to spoglądałem przez parapet sześciopiętrowego chodnika, ilekroć światła karetek uderzały o ściany i widziałem, jak ktoś wytacza się na noszach. Syreny często przerywały moją lekcję Zoom, zagłuszając lekcje, na które nie mogłem być obecny mentalnie. Nie wtedy, gdy noc dzwoniła potwornym kaszlem i hakowaniem. Wigilie sąsiedzkie w West Harlem wybuchły w parze z wiosennymi kwiatami w Riverside Park. To było podstępne, a jednak musieliśmy żyć, więc tak zrobiliśmy.
Amerykański kryzys mieszkaniowy implodował podczas pandemii i nie mogłem pozbyć się świadomości, że chociaż znalazłem rozwiązanie, inni nie mieli tyle szczęścia. Nad 100,000 Czarne kobiety zostały eksmitowane w 2020 roku i 250,000 przewidywano, że więcej Amerykanów doświadczy bezdomności z powodu pandemii COVID-19, ale nigdy nie poznamy prawdziwej liczby jako Departament Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast Stanów Zjednoczonych ogłosił nie wymagałoby zliczania ulic populacji bezdomnych w 2020 r. w wielu miejscach w kraju. W samym Nowym Jorku do końca 2020 r. W schroniskach mieszkało 20000 nowych osób, a śmiertelność bezdomnych nowojorczyków z powodu COVID-19 wyniosła 75 procent wyższy niż średni wskaźnik śmiertelności w mieście. Śmiertelna mikstura rasowej luki w bogactwie, uprzedzeń rasowych w systemie opieki zdrowotnej i historycznych poziomów dyskryminacji mieszkaniowej i bezrobocie czarnoskórych Amerykanów podczas pandemii sprawiło, że z zaskakującą jasnością zobaczyłem, jak systemy odmówiły opieki nad najbardziej wrażliwymi społeczności.
Czułem się zmuszony stanąć po stronie ludzi, których nie było stać na schronienie się na miejscu lub których schronienie nie było wcale bezpieczne. Protestowałem na Marsz Wyzwolenia Brooklynu, gdzie przywódcy wypowiadali się przeciwko morderstwom czarnych trans kobiet, a ja wciąż pamiętam ciszę, która zalała tłum jako Layleen PolancoGłos zabrała siostra Melania Brown. Opłakiwałem śmierć aktywisty Oluwatoyin Salau przed biurowcem stanowym Adama Claytona Powella Jr. Salau nie miała nikogo, kto chroniłby ją przed agresywnym środowiskiem domowym, a ona została napadnięta i zamordowana kilka dni po zorganizowaniu ludzi w proteście przeciwko rasizmowi przeciwko Czarnym. Podczas czuwania mieliśmy okazję wyrazić zbiorowy żal z powodu życia w społeczeństwie, które nie chroni czarnoskórych kobiet.
Moje lato było pełne żalu z powodu tego, czego doświadczałem i rzeczy, które uczyłem się nazywać. Kiedy zaakceptowałem odyseję wysiedlenia, znalazłem radość w przyziemności. Nauczyłem się smażyć queso blanco i łączyć je z babką - pokarmem, o którym myślałem, że nie może być lepszy, dopóki nie pojawi się w moim życiu. Pory roku się zmieniły, a ja podziwiałem, jak poskręcane gałęzie drzew Long Island, obciążone płatkami śniegu, nadawały ich przedmieściom wygląd zimowej Narnii. Wiedziałem, że byłem w stanie żyć i rozwijać się, ponieważ moja społeczność zapewniała mnie bez zadawania pytań. Moi bliscy nie osądzali mnie za to, że po prostu nie jestem w stanie zapewnić sobie życia będąc bezrobotnym i bez mieszkania.
W końcu znalazłem dom - kawalerkę, cud, który wydarzył się tylko dlatego, że moja społeczność nie sprawiła, że czułem się winny z powodu posiadania potrzeb, po prostu je spełnili. Uśmiecham się, myśląc o moich czterech przyjaciołach, którzy pojawili się, aby pomóc mi spakować wszystkie moje rzeczy w mniej niż dwie godziny, i mój gust pąki nigdy nie zapomną smakowitości lo mein, którą zamówił dla nas mój przyjaciel po długiej jeździe z Long Island do mojego mieszkania w Miasto. Jako gwiezdny astrolog Dayna Nuckolls wyjaśnia, przetrwanie to wspólny ciężar. Tylko wtedy, gdy uznamy, że jesteśmy wobec siebie odpowiedzialni, możemy złagodzić największe straty osobiste w czasach kryzysu.
O czym świadczy gwałtowny wzrost lodówki społeczne, fundusze pomocy wzajemneji wiele więcej, Amerykanie zwrócili się do siebie o przetrwanie. Ale to też nie oznacza, że zaakceptowaliśmy status quo: nawet dyrektor generalny GoFundMe, Tim Cadogen, przyznał się rządowi federalnemu, aby zapewnić większą pomoc swoim obywatelom po obejrzeniu kampanii finansowania społecznościowego zaspokajanie podstawowych potrzeb Amerykanów, takich jak żywność, odzież i schronienie, gwałtownie wzrosło wraz z pandemią trwa. Na każdym kroku przypomina mi się fakt, że podskórny rasizm sprawia, że prawie wszystko jest trudniejsze, niż powinno.
Wiem, że nie ma nic, co mógłbym sobie powiedzieć na początku tego kryzysu, co ułatwiłoby podróż do 2020 roku. Mam nadzieję, że mój 2021 minie szybko jak ulewa i zmyje gruz po zeszłorocznej dewastacji. Chcę o tym wszystkim zapomnieć. Ale wiem też, że kiedy kapitalizm próbuje cię zabić, przyjaźń może cię ożywić.
Jendayi Omowale
Współpracownik
Jendayi Omowale to karaibsko-amerykańska pisarka skupiająca się na wzmacnianiu głosów marginalizowanych niezależnie od platformy, zajmująca się dziennikarstwem drukowanym, fotograficznym i telewizyjnym. Będąc hiper-świadomi wzajemnych relacji, które media mają z tym, co priorytetowo traktujemy jako społeczeństwo, pragną być głosem demotycznym.