„Przypuśćmy, że miałabym zacząć od powiedzenia, że zakochałam się w kolorze” – pisze Maggie Nelson na wstępie „Bluets”, jej książkowa oda do koloru niebieskiego. Poprzez kilkaset winiet Nelson bada tę obsesję, przeplatając historię niebieskiego i jej własnego życia, przypisując inny blues uczuciom, ludziom i doświadczeniom. Czytając stosunek Nelsona do koloru, po raz pierwszy naprawdę pomyślałem o mojej skłonności do otaczania się jasnoróżowy — w szczególności odcień, który najczęściej można określić jako „rumieniec” lub „dziecięcy róż”.
Dzieci mają ulubione kolory, podczas gdy dorośli, jak się wydaje, powinni wybierać przedmioty lub ubrania na podstawie ich wartości użytkowej lub tego, jak dobrze komponują się z innym neutralnym. Nigdy nie wyrosłem z ulubionego koloru, ale mój jest w rzeczywistości liliowy. Z baby pink bardziej chcę zatopić się w tym odcieniu, jakby była dużą, ciepłą kąpielą mlecznej farby. Gdybym mógł to zrobić, nigdy więcej nie czułbym się przytłoczony, zdenerwowany lub zraniony – tak jakby wszystkie moje problemy były brązami, pomarańczami i brudnymi zieleniami.
Dziecięcy róż zmywa dla mnie wszystko.Mam autyzm, co oznacza wiele rzeczy, zarówno dobrych, jak i złych. Bardzo łatwo mnie przytłacza. Dźwięki, tekstury, uczucia, zapachy, widoki, światła i kolory mogą być doświadczane jako głośno aż do bólu. Wszystko w moim otoczeniu składa się na płótno uczuć, a im głośniejsza jest jedna rzecz w tym miejscu, tym bardziej zaczynam zbliżać się do załamania. Jeśli nie mogę regulować tego, co czuję, tracę zdolność mówienia i zdolność funkcji poznawczych. Aby tego uniknąć, szukam cichych rzeczy, zarówno dosłownie, jak i w kontekście innych moich zmysłów, od słabego oświetlenia i miękkich bawełnianych ubrań po pastelowe kolory.
Mój dom to moje najbezpieczniejsze miejsce, przestrzeń, którą zaaranżowałem, by była jak najcichsza. Jest schludny, pełen rzeczy, które uważam za kojące, a co najważniejsze, jest w wielu odcieniach dziecięcy róż. Meble są drogie, ale wszystko, na co mogę sobie pozwolić, aby być różowym, to: wazony, dzieła sztuki, świece, zabawki, kubki, doniczki, talerze, toster, poduszki, poszwy, koce, książki. Kiedy dorosłam i zyskałam na to środki, zainwestowałam w główne różowe elementy – szuflady, lampy, biurko, krzesło biurowe – i te większe elementy nadały moim ścianom lekko różowy odcień. To nie tylko różowa faza. Im bardziej różowe staje się moje otoczenie, tym wszystko inne wydaje mi się bardziej miękkie. Zaczynam i kończę dzień w tak różowej przestrzeni, że wszystko wokół mnie jest ciche. Nawet jeśli muszę spędzać godziny w środku głośnego świata, wiem, że w domu czeka na mnie moje różowe miejsce.
Przez chwilę, zanim zrozumiałem, jak działa mój mózg, myślałem, że może przeżywam poważny różowy moment. Ludzie chwalili mnie za moją „koordynację”, jakby to było przypadkowe; moje długie, jasnoróżowe paznokcie akrylowe pasowały do jasnoróżowej spódniczki do tenisa i jasnoróżowych butów Nike Air Max. W pewnym sensie to było na pewno tak się stanie, o ile wybór któregoś z moich ubrań oznaczał, że miałam jedną na trzy szansę na zdobycie czegoś w kolorze jasnoróżowym. Jednak gdy tylko ludzie wchodzą do mojego domu lub oglądają go podczas wideorozmów, komentują, ile jest różu, jakby nie było to do końca zamierzone. Kiedy zacząłem lepiej rozumieć swój mózg, zdałem sobie sprawę, że skrajność tego, co czuję, gdy patrzę na dziecko różowy kontra moja niechęć do innych kolorów nie jest tak prosty jak ulubiony kolor — to sposób na radzenie sobie z świat.
Bycie autystycznym często oznacza organizowanie rzeczy pozornie arbitralnie między tym, co wydaje się „dobre” a tym, co wydaje się „złe”, a to może być inne dla każdego z autyzmem. Dla mnie wełna jest dobra, a bawełna nie. Mięso źle smakuje; ziemniaki są dobre. Brąz czuje się źle, ale różowy jest bardzo, bardzo dobry. Rzeczy wydają się od razu „właściwe” lub „niewłaściwe” w sposób, w jaki nie zawsze mam moc wypowiadania lub wskazywania, ale wiem, że „złe” rzeczy często mnie przytłaczają, podczas gdy „właściwe” pomagają mi czuć się człowiekiem. Dyskomfort, który odczuwam, jest łagodzony — zmniejszany — przez „właściwe” rzeczy. Chociaż czuję się trochę głupio, jak wybredne dziecko, wiem, że te wybory czynią moje życie nie tylko łatwiejszym, ale i przyjemnym. Posiadanie jedzenia, koloru, filmu lub miejsca, które może sprawić, że poczujesz się tak u siebie w domu, że wszystko inne zniknie, to bardzo dobre uczucie.
Różowy miał wiele żyć. Odkąd pamiętam, różowy był płciowy, kompetencje tylko „dziewczęcych” dziewcząt i płeć ujawniają imprezy, ale to zaczyna się zmieniać. Niedawno „millennial pink” produktów Glossier i Airbnbs dominował do tego stopnia, że większość ludzi miała już dość tego widoku. Nawet gdy różowe odcienie wszystkiego zanikają, pozostaję jedyną osobą, która wciąż kupuje wszystko w dowolnym odcieniu zbliżonym do baby pink. Mój dom jest baby pink, ale co więcej, baby pink to mój dom.