Moja abuelita była pierwszą osobą, którą znałem, posiadającą kącik roślinny - chociaż przypominał raczej oazę roślin w pomieszczeniach, która wypełniała każdy centymetr jej sypialni w południowym Bronksie. Kiedy wyjrzałeś poza zasłony oddzielające ją od salonu, twoje oczy napotkały jej gigantyczną nefrytową roślinę, która była klasą samą w sobie obok innych roślin doniczkowych. Chociaż nigdy nie zastąpiłyby jej bliskości bujnymi zielonymi widokami i umiejętnością zrywania z niej kokosów lub mango własnych drzew na karaibskim wybrzeżu Hondurasu, wyobrażam sobie, że przypomina to, że natura jest zawsze blisko.
To przypomnienie przyniosło mi ogromną pociechę we własnym domu w ciągu ostatnich pięciu miesięcy. Wraz z pandemią powodującą wyłączenia na całym świecie i zmuszającą wielu do przedefiniowania normalności, w połączeniu z W obecnym klimacie rasowym w USA szukam działań, rozmów i przestrzeni, które stanowią podstawę mnie. Po przypadkowym natknięciu się na Union Square Greenmarket w listopadzie ubiegłego roku zacząłem budować mały, spokojny zakątek roślin, który stał się niezbędne codzienne schronienie i przypomnienie, że zasługuję na samoopiekę i pomimo trudnych dni mam zdolność do rozwoju i rozwoju z obecnego przeszkody.
Mój kącik zawiera aloes i dwie szczęśliwe rośliny bambusa - jedną kupiłem sobie, a drugą podarowany mi tydzień później przez moją lokalną kwiaciarnię - a także asortyment róż, w zależności od tydzień. To pierwsza rzecz, którą widzę, kiedy się budzę i ostatnia rzecz, na którą patrzę, kiedy zamykam oczy w nocy lub we wczesnych godzinach porannych. Położyłem tam również świeczkę o zapachu proszku, którą podarował mi przyjaciel, oraz wiersz Nayyirah Waheed w białej ramie, który brzmi: „Praca z kwiatami nie jest łatwa. pozostanie miękkim w ogniu wymaga czasu ”. Większość rodziców roślin zgodziłaby się, że pielęgnacja sadzonek wymaga bezwarunkowej miłości, ale to druga część wiersza trafia w sedno.
Słowa Waheeda nabierają dla mnie różnych znaczeń - pozostań w centrum (pomimo całej niepewności), znajdź pocieszenie w wrażliwości (zasługuję na to); a cierpliwość to codzienna praktyka (nie ma kodu do oszukiwania, ponieważ zaufaj, będę miał go pierwszy). Szczerze mówiąc, wciąż pracuję nad tym, by pozwolić sobie na bycie miękkim, kiedy wydaje się, że świat woli, abym był zawsze odporny i silny. Praca na roślinach pomaga mi odrzucić to przekonanie i pozwala mi na nowo rozpalić więź moich przodków z naturą.
Pochodzę z długiej linii przodków zielarzy i kobiet głęboko związanych z krajem, obserwowałem, jak moja babcia i matka recytują lecznicze właściwości niektórych roślin i ziół. Gdy boli mnie brzuch, poinstruowali mnie, żebym gotował anyż, a zwłaszcza nasiona anyżu, aby złagodzić dolegliwości. Kiedy skarżyłem się na drapanie w gardle, nadszedł czas, aby zagotować korzeń imbiru, aby herbata mogła złagodzić ból. Chociaż było jasne, że moja mama chce, żebym podzielał jej entuzjazm dla roślin, nie byłem tym zainteresowany. Dopiero niedawno poczułem niewytłumaczalny pociąg do roślin. Często potrzeba zmiany, aby wrócić do siebie i ostatecznie do swoich korzeni.
Mój kącik roślin to coś więcej niż decyzja dotycząca dekoracji. Chociaż moje rośliny bambusa i aloesu dodają pięknego akcentu do mojego pokoju, dały mi coś więcej niż tylko Instagrammable estetykę. Pozwolili mi rozwinąć silną więź ze sobą, z moimi starszymi i przodkami.
Janel Martinez
Współpracownik
Janel Martinez jest pisarką z Bronxu, której praca koncentruje się na kulturze i tożsamości. Jest także założycielką wielokrotnie nagradzanej witryny Ain't I Latina?, witryny internetowej skierowanej do Afro-Latynosów, a jej prace zostaną uwzględnione w nadchodzącej książce Wild Tongues Can't Be Tamed.