Moje krzesło papasan jest duże, szare i puszyste, i zapewnia taki sam komfort, jaki może przynieść zwierzę o podobnym opisie.
Kupiłem to krzesło z Craigslist. Oznaczało to początek nowej fazy w moim starym mieszkaniu - czteropokojowym mieszkaniu, które poprzednio dzieliłem ze znajomym z college'u i dwiema dziewczynami, które znaleźliśmy na stronach internetowych szukających współlokatorów. Ale kilka lat później, kiedy wszyscy się wyprowadzili, wprowadziło się do mnie dwóch nowych przyjaciół i zdecydowaliśmy się na wielkie plany przekształcenia dodatkowej sypialni w bibliotekę.
Zaczęliśmy więc polować na meble. Nic wyszukanego, ale rzeczy z osobowością. Rzeczy, które nas pociągały i które w ten sposób nas odzwierciedlały. Nie wiem, co przyciągnęło mnie do papasańskiego krzesła - kiedyś siedziałem na jednym z nich na studiach, ale na tym polegało moje doświadczenie. Mieliśmy dużą, fioletową, aksamitną kanapę, którą jedna z dziewcząt zostawiła - wydawało się, że to dobre jej uzupełnienie.
Samo krzesło kosztowało 25 USD. Kobieta, która się z nim rozstała, przeprowadzała się do Londynu w poszukiwaniu pracy, co ujawniła mi w trakcie rozmowy, która oznaczała: „Inaczej bym się tego nie pozbyła”.
Przez około siedem miesięcy zaczynałam większość moich poranków i większość wieczorów kończyłam na tym krześle. Szeroki na obwodzie, był zbyt obszerny dla biblioteki, ale ładnie pasował do okna salonu, które wpuszczało delikatne poranne światło. Rozluźniłem się w nim, patrząc, jak światło odbija się od mojego zegarka na bladożółtych ścianach naprzeciwko mnie, kot mojego przyjaciela absolutnie zahipnotyzowany tym porannym pokazem każdego dnia. To była nasza mała rutyna, mój pit stop między wygodą łóżka a postanowieniem potrzebnym, by stawić czoła dniu.
To mieszkanie spłonęło w noc Halloween 2019 roku, po pożarze jednostki nad naszym. Mój przyjaciel i ja obserwowaliśmy - każdy z kotem w ramionach, otoczony przez zombie nadające na żywo w drodze na przyjęcie - jak strażacy wysadzili okna i zawalił się sufit w jednym z pokoi.
Na szczęście nikt nie został ranny. Ale tylko niektóre z naszych rzeczy przetrwały zniszczenia spowodowane ogniem i wodą, która po nim nastąpiła. Papasan był jednym z nich.
Miesiąc po pożarze samodzielnie wprowadziłem się do nowego mieszkania. Decyzja była pełna niepewności i wątpliwości: tak nagły upadek mojego poprzedniego domu przyniósł mi wiele pewników i więcej pytań do widok, sprzyjający wielu opcjom i scenariuszom, z których każdy ma równie atrakcyjne zalety i wady, które nie pozwalają na zerwanie umów, pozostawiając mnie prawie bez możliwości stworzenia pewnego siebie decyzja.
Ale coś w tym mieszkaniu - jednopokojowe studio na najwyższym piętrze przejścia - przemówiło do mnie w ten sam sposób, co krzesło. Ciche zrozumienie, którego nie potrafię wyjaśnić, i które pomimo moich drugich domysłów, zawodzenia i przekonywania o dzierżawie, wypaliło samo.
Po odejściu osób przeprowadzających się znalazłem się na papasańskim krześle, które pachniało słabo dymem, oboje wpadliśmy w nowe miejsce, nową dzielnicę, nowe życie. Było to tylko krzesło, ja i garść ruchomych pudeł z Home Depot, które nabazgrałem „FRAGILE”. Ruiny, z których je uratowano, zniknęły mi z oczu. Ta żywa rzeczywistość nagle stała się niematerialną przeszłością.
W tym momencie, siedząc na tym krześle, w końcu obejrzałam swoje nowe otoczenie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem pewne postanowienie. „Zrobiłeś dobrze” - powiedziałem sobie. „To był właściwy wybór”.