Nie można przegapić giganta budynku, który nazywam domem. W rzeczywistości jest to raczej seria wież - wioska miejska, jeśli wolisz - niż budynek. Zbudowany w 1934 roku na dwóch Bloki Nowego Jorkuwieś jest otoczona parkami, placami zabaw i ścieżkami rowerowymi, które zawsze tętnią życiem mieszkańców, choć niektóre z nich zmniejszyły się podczas pandemii. Około 5000 osób dzieli przestrzeń, ale ze względu na układ kompleksu z wieloma jednostkami (w tym moją własny) od strony dziedzińca, przez większość dni jest cicho szeptem, z wyjątkiem błędnego płaczu dziecka lub szczekającego psa.
To miejsce, w którym mieszkam, znane jest jako NORC. ZA NORC lub naturalnie występująca społeczność emerytalna, to kompleks mieszkaniowy, w którym większość mieszkańców to osoby w wieku powyżej 60 lat, chociaż społeczność nie została zbudowana z myślą o ich specyficznych potrzebach. Krótko mówiąc, wielu moich sąsiadów to osoby starsze. W Nowym Jorku, Budynki NORC są produktami ubocznymi środowisk, w których istnieje zapotrzebowanie na bezpieczne i niedrogie mieszkania, a jeśli ktoś ma szczęście je znaleźć, ściśle trzyma się wszystkich pór roku. Wielu mieszkańców mieszka w moim NORC od dziesięcioleci, niektórzy przez całe życie.
Rikki Christopher, mama pozostająca w domu i współwłaścicielka Krank, siłownia na Brooklynie, mieszka w moim NORC od 1986 roku, kiedy się urodziła. (Być może dokładniej jest powiedzieć, że mieszkam w jej NORC.)
Babcia Christophera przeprowadziła się do budynku wraz z mężem w latach 40. w wieku 18 lat. Wychowała tam swoją rodzinę. Następnie matka i ojciec Christophera przeprowadzili się do mieszkania, w którym obecnie mieszka, i wychowali się ich rodzina tam. Teraz Christopher i jej mąż Danny również wychowują swoje dwie córki w tym samym mieszkaniu, zaznaczając cztery pokolenia rodzin w tym samym budynku i trzy w tym samym mieszkaniu. Tego rodzaju długowieczność w jednym miejscu jest nietypowa dla mieszkań mieszkających w Nowym Jorku, a naprawdę gdziekolwiek. Rzadko zdarza się, że trzy pokolenia rodziny wychowały się w tym samym domu. Jest w tym coś ciekawego i małego miasteczka. Zastanawiam się, czy mógłbym tu spędzić całe życie.
„Uwielbiam tu mieszkać, nigdy się nie przeprowadzę” - mówi Christopher. Jej ulubione aspekty budynku to te, które nas łączy. „Zdecydowanie uwielbiam społeczność, atmosferę rodziny i samą energię. Czasami może to być trochę inwazyjne, ponieważ ludzie wiedzą o tobie tyle i nie znają swoich granic, ale pochodzi z dobrego miejsca ”, mówi.
Ponieważ wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do częstego spotykania się na dziedzińcu, wydaje się, że wszyscy znają wszystkich. „Są pewne dni, kiedy chcę po prostu wrócić do domu i jestem zmęczony, ale niektórzy ludzie, których mijam, chcą ze mną rozmawiać przez 25 minut. Jak się miewa moja córka? Kiedy ona idzie do szkoły? Są technicznie obcy i nie rozumieją, że są obcy ”, mówi Christopher. Przyrównuje to do „posiadania 10 babć”.
Wylądowałem w Nowym Jorku w 2001 roku i przeprowadzałem się co roku przez prawie dekadę. Zawsze zdarzało się, że pod koniec mojej dzierżawy mój właściciel podnosił czynsz tak wysoko, że nie było mnie już stać. W NORC, w którym mieszkam od 2012 r., Mój miesięczny czynsz (i wszyscy najemcy) jest ustabilizowany, co oznacza, że rośnie według stałej stawki zgodnie z ustalonym harmonogramem. Zarządcy nieruchomości muszą uzyskać pozwolenie na podniesienie czynszu powyżej określonego procentu i zwykle pomijają lata jego podwyższania, biorąc pod uwagę dużą liczbę starszych najemców o stałych budżetach, dla których podwyżka czynszu mogłaby oznaczać bezdomność.
Seniorzy w budynku korzystają ze specjalnych usług i udogodnień, które Nowy Jork przydzielił im jako mieszkańcom NORC, w tym wycieczki autobusem do lokalnych sklepów spożywczych, wizyty pielęgniarek, dostawa gorących posiłków, gry, zajęcia, ćwiczenia i więcej. Te rzeczy są szczególnie ważne podczas pandemii koronawirusa, ponieważ wielu lokatorów potrzebuje dodatkowej pomocy. Czasami nie mogę powstrzymać się od zazdrości o to, ile zasobów jest dostępnych dla niektórych moich sąsiadów, ale uspokajające jest wiedzieć, że jeśli będę trzymać się wystarczająco długo, może te zasoby będą dla mnie dostępne, też.
C., która poprosiła o zachowanie anonimowości dla tej historii, mieszka w moim NORC i przez większość swojego życia. Kiedyś pracowała w pobliskiej dużej firmie, dopóki nie została zamknięta, a teraz spędza dni odwiedzając innych starszych przyjaciół, którzy również mieszkają w budynku. Jest porywającą kobietą po osiemdziesiątce, która korzysta z wielu starszych programów oferowanych przez NORC. Wysyłają ludzi do seniorów, zabierają ich na zakupy spożywcze i serwują wiele codziennych posiłków w pokoju dla seniorów w kompleksie.
„Nasz budynek ma umowę z lokalną uczelnią, w której wysyłają pielęgniarki, aby odwiedzały nas seniorów i zdobywają zaliczenie na studia” - wyjaśnia. Udaje, że ją to denerwuje, ale myślę, że lubi towarzystwo. DO. docenia także bliskość dużego lokalnego szpitala, do którego odwiedziła więcej razy, niż mogę zliczyć w ciągu kilku lat, kiedy byłem jej sąsiadem. Kiedy wpadałbym do C, trudno byłoby znaleźć słowo na marginesie, a szybkie wizyty były prawie niemożliwe. Nie to, że mam coś przeciwko - słuchanie jej jest przyjemne. Jednak teraz, z powodu pandemii, my (i inni ludzie wysokiego ryzyka w budynku) rozmawiamy głównie przez telefon. Starsi mieszkańcy mogą być szczególnie ostrożni, jeśli chodzi o gości. Zawsze ma dla mnie historię o tym, jak kiedyś było, dla niej i dla budynku. „W pokoju pocztowym były krzesła, w których można było usiąść i zrelaksować się” - mówi. „Wyjęli je, prawdopodobnie dlatego, że zbyt wiele osób siedziałoby w nich przez cały dzień, krzycząc i robiąc za dużo hałasu”.
Zasoby NORC są szczególnie przydatne, gdy dochodzi do katastrofy, na przykład huragan Sandy, który poważnie zalał budynek, oraz obecna pandemia. Dzielenie się budynkiem jest bardzo korzystne dla starszych mieszkańców młodsi najemcy, którzy mogą im pomóc- i często tak robią. W duchu służby społecznej i dla zerowego kredytu studenckiego udostępniam się starszym mieszkańcom, takim jak C., i załatwiam sprawy dla niej i innych, kiedy tylko mogę.
Zarządzający nieruchomościami niedawno zmodernizowali komunikację z najemcami - w samą porę, aby otrzymywać powiadomienia koronawirusowe. Oprócz drukowanych znaków wisi w holu, w pobliżu windy i na każdym piętrze w dwóch językach, regularnie otrzymujemy SMS-y i e-maile od kierownictwa. A teraz, dzięki COVID-19, codziennie pozornie otrzymujemy SMS-y, przypominające nam o umyciu rąk i zachowaniu bezpieczna odległość od innych mieszkańców, z których większość jest bardziej narażona na powikłania koronawirus. Przypominamy również o nowych zasadach obowiązujących w budynku, takich jak dopuszczanie tylko dwóch osób do windy naraz, a posiłki i maski są dostępne dla wszystkich mieszkańców.
Życie w NORC pozwala mi mieć wbudowane usługi społeczne w moim stylu życia, co przed zamieszkaniem w moim NORC było czymś, o czym zawsze chciałem mieć więcej czasu. Teraz, jako zajęta mama małego dziecka, wciąż jestem przywiązana do wolnego czasu. Ale dzięki temu, gdzie mieszkam, możliwości pomocy są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Oprócz drobnych rzeczy, do których przywykłem robić wiele razy w ciągu dnia, takich jak trzymanie windy dla wolno poruszających się sąsiadów, pomaganie w noszeniu toreb lub paczki na górze i zatrzymując się na długie rozmowy na dziedzińcu, często jestem proszony o wybranie jedzenia lub lekarstw ze sklepu dla sąsiadów, gdy jestem poza domem, lub o pomoc seniorom w nawigacji technologia. Ostatnio staram się regularnie sprawdzać sąsiadów i przyjaciół. Czasami robię małe zlecenia w domu mojej starszej sąsiadki, kiedy jest w szpitalu. Z tego powodu mam klucze do kilku mieszkań moich sąsiadów.
Szansa na życie w moim NORC była jak wygrana w mistycznej loterii. Prawdopodobnie nigdy nie słyszałeś o tym procesie. Zainteresowani najemcy umieszczają swoją nazwę na liście oczekujących w budynku - to znaczy, gdy lista jest otwarta. Następnie nazwiska są wybierane losowo za pomocą komputerowego rysunku, aby kwalifikować się do pobytu. Potencjalnym najemcom pokazano kilka lokali, a jeśli im się podoba, to jest to jak każdy inny apartamentowiec w Nowym Jorku. Jedynym zastrzeżeniem jest to, że nasz NORC ma górną granicę dochodów, co oznacza, że pensje mieszkańców nie mogą przekroczyć pewnego przedziału finansowego. Po udowodnieniu tego za pomocą formularzy podatkowych i innych dokumentów klucze są przekazywane i mieszkaniec może się wprowadzić.
Dostanie się do mojego NORC zajęło mi około roku, od drzwi do drzwi, aby zakończyć. To była jedna z najlepszych inwestycji w moim życiu, ponieważ życie w moim NORC ma zmienione moje życie.
Oprócz niedrogiego czynszu, cichy i spokojny sposób życia ukryty wśród pozornie zwiększonych syren w mieście to coś, co uwielbiam w tym. Moja NORC dała mi również zwartą społeczność przyjaciół i sąsiadów, której nigdy nie spotkałem w żadnym innym moim apartamencie w Nowym Jorku. Być może jednym z powodów jest to, że nigdy nie mieszkałem w tak dużym kompleksie jak miejsce, które teraz nazywam domem. Może dlatego, że seniorzy są wspaniałymi sąsiadami. Wcześnie śpią, wierzą w uprzejmości i staroświeckie wyobrażenia, lubią rozmowy telefoniczne i dawanie losowych prezentów, takich jak wypieki, butelka wina lub niespodziewana zabawka dla mojego syna urodziny. Mają urocze szczenięta i zawsze się uśmiechają, przywitają i mają odrobinę starszej mądrości właśnie wtedy, gdy jej potrzebujesz.
Jedynym minusem życia w NORC jest to, że pożegnania przychodzą zbyt często. Chociaż wszyscy wiemy, jak działa życie - nawet w czasach, gdy straty spowodowane przez koronawirusa stają się niepokojąco znajome - nadal zawsze są nieoczekiwane.