W ostatnim miesiącu pokazałem wielu osobom wnętrze mojego domu. Zaprosiłem moją terapeutkę na moje małe podwórko, gdzie skomentowała moje podniesione łóżko (i wreszcie spotkała moje dwa psy). Spotkałem się z przyjacielem poddanym kwarantannie za granicą, gdy siedziałem ze skrzyżowanymi nogami na podłodze mojej sypialni, otoczony małym gniazdkiem bałaganu i prania. Dołączyłem do pisania grup z mojego biurka na strychu, co, jak sobie uświadamiam, nie jest już tak schludne, gdy patrzę z perspektywy mojego laptopa.
Te spotkania odbywają się oczywiście na platformach wideokonferencyjnych, do których tak wiele naszego życia zawodowego - i prawie całego naszego życia towarzyskiego - spadło na kilka tygodni. W Zoom, FaceTime i Hangouts staramy się replikować spędzanie czasu z naszymi przyjaciółmi i rodziną, tymi, którzy już widzieli nasze domy (a może nawet nasze zagracone gniazda). Ale pozwalamy również rzucić okiem na naszą prywatność tym, z którymi zwykle nie możemy się nią dzielić. Połączenia z zoomem mogą wydawać się beznadziejnym poszukiwaniem skarbów subtelnych wskazówek na temat tego, kim naprawdę są nasi profesjonalni koledzy i koledzy, patrząc z perspektywy normalnie możemy nie mieć dostępu do: współpracownika nie przy biurku lub biurze, ale w ich naturalnym środowisku, otoczonym przez codzienne artykuły domowe życie.
Jest cicha, voyeurystyczna przyjemność wkradać się w decyzje dotyczące wystroju, ale w kontekście pracy chodzi nie tylko o to, kto ma drogą kanapę lub dobry gust w zasłonach. W biurze koledzy, z którymi w inny sposób nie wchodzimy w interakcje, mogą wyglądać jak dwuwymiarowe postacie, które istnieją tylko w dni powszednie od 9 do 5. Kiedy jednak zaglądamy sobie w prywatne przestrzenie, wszyscy nagle wydają się o wiele bardziej ludzcy.
Stóp kwadratowych, firma zajmująca się nieruchomościami komercyjnymi z siedzibą w Nowym Jorku, zatrudnia w swoim biurze około 65 osób, które rozpoczęły pracę w domu w połowie marca. Joshua Vickery, dyrektor techniczny firmy, mówi, że od tamtej pory prowadzi rozmowy wideo „mniej więcej stale” przez cały dzień. Wcześniej, jeśli kolega pracował z domu, Vickery mówi, że zwykle wybiera połączenie telefoniczne na konferencję telefonicznie, a nie wideo (lub nawet wyłącza wideo). To się zmieniło w ostatnim miesiącu.
„To zdecydowanie przesuwa granice tego, co robimy i nie dzielimy się ze sobą” - mówi. „Są ludzie, którzy bardzo ostrożnie wybrali miejsce odbierania połączeń z domu, ale to mniejszość”. Ostatnio jeden z jego kolegów zadzwonił z sypialni z dzieciństwa, gdzie stoją rzędy medali jeździeckich pokaz. „Gdy ktoś przyłapał się na tym, że tam byli, pokazała je. I mieliśmy nowego pracownika, który jest obecnie jeźdźcem, więc się z tym związali ”.
Alisa Cohn, trenerka rozpoczynająca działalność w Nowym Jorku, pracuje z domu i zwykle odbiera telefony przed charakterystycznym czerwonym obrazem, który często komentują jej klienci. Cohn, która opuściła Nowy Jork w przeddzień pandemii, zastanawia się teraz, jak pracować z nowym otoczeniem (ma nawet zielony ekran). „Patrzę na to, co za mną, i nie jest idealne - ale przynajmniej nie ma brudnych rzeczy do prania” - mówi. Widziała, jak niektórzy jej klienci odbierają telefony z ich pralni, nor i, w przypadku jednego z młodych założycieli startupów technologicznych, z domu rodziców.
„Jest świetna, domowa i zdecydowanie go humanizuje” - mówi. „Poznałem też wiele dzieci moich klientów, które wędrują w kosmos. Jest w tym coś cudownie humanizującego i bardzo „jesteśmy w tym razem”. Cohn uważa, że ujmowanie efektów osobistych w tle połączenia jest ujmujące, pod warunkiem, że efekt jest czysty i zamierzony. (Och, a także odpowiednie do pracy. „Słyszałem, że ktoś przeprowadził rozmowę wideo z pracownikiem, który miał w tle obrazy w innym kolorze”, mówi. „Powiem tylko: niezalecane”).
Obserwowanie, jak maluch kolegi lub golden retriever wędruje do ramy, jest jednym z niewielu źródeł czysta, szalona radość możemy mieć nadzieję na te dni i jest to również nieprzyjemne przypomnienie, że nasi koledzy mają życie poza kontekstem miejsca pracy. (Wieczny krzyk tutaj dla rozmówcy BBC Robert Kelly, którego dzieci Kool-Aid załatwił sobie drogę do swojego domowego biura podczas wywiadu na żywo i natychmiast stał się ukochany przez internet.) Myślę, że rzucić okiem na kolekcję terrarium współpracownika lub oprawione w plakat szefa plakaty koncertowe lub trofea trójboju stażysty, mogą mieć podobne efekt. Kabina profesjonalisty może zaoferować kilka wysoce wyrafinowanych wskazówek na temat tego, jak wygląda ich życie po wygaśnięciu, ale nic nie wydaje się bardziej intymne niż zaglądanie do czyjegoś domu i zobaczenie efemerydy, którą postanowili wypełnić z.
Nic dziwnego, że (jak na razie!) Niewiele jest badań, czy rozmowy wideo z domu mają wpływ na dynamikę pracy i zespołu. Ale badania wydaje się pokazywać że przeniesienie większej części naszego pełnego ja do miejsca pracy może przynieść nam korzyści, dając nam większą kontrolę nad naszą własną tożsamością, zamiast czuć, że żonglujemy odmiennymi wersjami siebie w pracy kontra w Dom. Maryam Kouchaki, profesor nadzwyczajny zarządzania i organizacji w Kellogg School of Management w Northwestern, stoi za niektórymi z tych badań. Kiedy zapytałem ją, jak może się to rozciągnąć na naszą obecną dynamikę pracy w domu, spekulowała, że ludzie mogą integrować więcej swojej pracy i tożsamości osobistych. „Średnio oczekuję większej humanizacji, większej empatii i współpracy” - mówi.
John Kello, profesor psychologii organizacyjnej w Davidson College, którego badania specjalizują się w nauce o spotkaniach, uczy się Zoomu tak jak wszyscy inni. Mówi, że wideokonferencje wiążą się z wieloma wyzwaniami, które mogą skutkować mniej zaangażowanymi współpracownikami - ale widzi, w jaki sposób dynamika może również zapewnić lepszą współpracę. „Nie jestem pewien, jak zmieniłyby się postrzegania międzyludzkie, ale widzimy kolegów bardziej w trybie domowym niż w trybie pracy… Myślę, że może to być humanizacja”, mówi. „Widziałem, jak członkowie innych grup cieszą się sobą w wyniku procesu komunikacji z domu”. (Ta empatia, on dodaje, że może również pochodzić od wszystkich niezdarnie wspólnie uczących się nowych technologii i pomagających sobie nawzajem.)
Chociaż może czuć jak wszyscy jesteśmy na tej samej łodzi, istnieją wady nagłego oczekiwania, że każdy nieistotny zawodowiec ujawni koledzy małe domowe przestrzenie, ponieważ Kyle Chayka pisał w Curbed. Po pierwsze, może wydawać się inwazyjny. Od wielu osób oczekuje się już, że będą traktować pracę jak „rodzinę” i udostępnią się 24/7; czy miejsca zamieszkania nie mogą być ostatnią bezpieczną przystanią od pracy? (Także: już pracuję; czy naprawdę muszę uporządkować swoją przestrzeń?też?) Po drugie, może rzucić nierówności w silną ulgę. Jak zauważył mi niedawno przyjaciel, ciężko jest poczuć się graczem zespołowym w firmie, która dokonuje obniżek płac, gdy menedżer prowadzi konferencję z bardzo wyraźnego domu wakacyjnego.
Kiedy nie mogę spotkać się z kimś osobiście, zwykle przeprowadzam wywiady przez telefon. W przypadku tych połączeń staram się szybko zabrać do pracy; czasami mogę nawet napisać z wyprzedzeniem to, co mam nadzieję powiedzieć na początku wezwania do zwiększenia wydajności, więc nie szukam słów ani nie wypełniam przestrzeni niezręczną, krótką rozmową. Ale kiedy rozmawiałem z Vickery, stosownie było to na Zoomie.
Przed rozpoczęciem naszej rozmowy, być może zdradzając własną hipotezę, ustawiłem aparat laptopa tak, aby pokazywał niewiele efektów osobistych poza oprawionymi w ramkę grafikami i biała ściana - moje rozumienie „utrzymywania profesjonalizmu”. W ciągu piętnastu minut mój pies wpadł w ramę i zaczął drapać się po dywanie (ponieważ nikt nie śmieje się ze sztywnych formalności i kuracji jak zwierzęta), a pod koniec rozmowy Vickery przedstawił mnie swojej żonie i ich nowej kotek. Jeśli to część naszej „nowej normalności”, nie nienawidzę tego.