W trakcie naszego związku rozmawialiśmy z moim chłopakiem o ewentualności zamieszkać razem. A ponieważ oboje jesteśmy praktycznymi ludźmi, z których każdy ma swoje własne małe miejsce na ruchomej skali niepokoju, wiele z tych rozmów skupiało się na problemach, które mogą z tego wyniknąć. Lubię rzeczy, a posiadanie większej ilości rzeczy sprawia, że czuję się przygotowany i zdolny; nie lubi bałaganu, a posiadanie wielu rzeczy sprawia, że czuje się, jakby był zmiażdżony. Jestem uber-świadomy zarazków; ogólnie przestrzega „jeśli wygląda na czyste, to jest czysta ”mentalność. Oboje byliśmy przygotowani na ustępstwa, gdy nadszedł czas, aby wspólnie przejść do następnego etapu naszego związku. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak istotne będą te dwa tematy.
Wróćmy: wiele lat temu, w marcu 2020 roku, oboje mieszkaliśmy w oddzielnych dzielnicach Nowego Jorku. Dojazdy były zabójcze, ale proces przeprowadzki jest stresujący i kosztowny, więc go odkładaliśmy. Dodatkowo podobało mi się moje mieszkanie
i mój współlokator - znalazłem oba na Craigslist, co wydaje się być wygraną na loterii. Nie chciałem poświęcać mojego szczęścia.Jednak później tego miesiąca wszystko się zmieniło. Gdy rzeczywistość koronawirusa trafiła, NYC - podobnie jak większość kraju - przeszedł do kwarantanny. Dość szybko zdecydowaliśmy, że jak długo będziemy musieli, skulimy się razem. Przeprowadzka jest podobno jedną z najbardziej stresujących rzeczy w życiu; i mimo że jest to radosna, ekscytująca rzecz, poruszanie się ze znaczącą osobą też jest stresujące. Robisz jedno i drugie? Podczas globalnej pandemii? Nikt jeszcze tego nie ocenił, ale daję mu pięć kartonów lodów i trzy krzyki stresu na 10.
Nasze przewidywane starcia ujawniły się, jak się domyślaliśmy, ale nigdy nie moglibyśmy wiedzieć, że miałyby miejsce na tle pandemii. Kłóciliśmy się o ilość środków czyszczących też dużo środków czyszczących do kupienia, czy dobrze było postawić torby spożywcze na stole w kuchni przed rozładunkiem, i ile tygodni byle co musieliśmy mieć pod ręką. Wszystko wydawało się wyższe niż kiedykolwiek. Obwiniaj pandemię. (Ja robię.)
Jednocześnie wygodnie jest mieć ze sobą moją ulubioną osobę każdego ranka. Kiedy mieszkaliśmy osobno i tylko się odwiedzaliśmy, wydawało się, że potrzebujemy spędzić każdą sekundę tego czasu, robiąc coś razem. Fajnie jest po prostu istnieć w tym samym pokoju, robić różne rzeczy, ale co jakiś czas wpadać i mówić sobie głupie gry słów.
Słyszałem wiele historii o parach wprowadzających się razem podczas kryzysu; Założę się, że ty też. Nie mam sposobu, aby powiedzieć, jak często to działa, czy nie, ale mam teorię. Nasz redaktor naczelna Laura Schocker, kazał jej teraz mężowi wprowadzić się do jej mieszkania podczas Superstorm Sandy, kiedy stracił władzę na swoim miejscu. Praktyczna konieczność skłoniła ją do zrobienia czegoś, co byłaby zbyt zdenerwowana, by zrobić inaczej, powiedziała. Myślę, że to prawdopodobnie przyczyna sukcesu dla związków takich jak ona i mój, które postępują w czasach kryzysu: i tak zmierzały w tym kierunku. Może to być szybsza i bardziej rockowa podróż, niż się spodziewano, ale ścieżka jest taka sama, jak przedtem.
Mój chłopak i ja jesteśmy nie mniej zestresowani obecnym stanem świata niż my wcześniej. Wiadomości są nadal przerażające, ale nawigacja po tym wszystkim jest wygodna, a nasze życie w jednym miejscu. Więc: Czy mogę polecić zamieszkanie z twoim znaczącym innym podczas pandemii? Mmmm… może. Ale tylko jeśli mają kalambury A +.