Moja mama kochała ten magazyn tak długo, jak pamiętam. Ale kiedy pakujesz swój dom w globalnej pandemii, nie ma czasu na zastanawianie się, czy powinieneś zachować swoje ulubione, błyszczące czasopisma.
Utrzymuje sztywną górną wargę, moja mama, ale zrobiłbym wszystko, aby móc zanieść te torby do samochodu i usiąść z nią osobiście, otoczony pudełkami, taśmą, folią bąbelkowąi wspomnienia dobrych chwil spędzonych razem w domu, który wkrótce będzie należał do kogoś innego.
Taki był nasz plan przed przyspieszenie COVID-19. Kiedy spędziłem z nią kilka dni w lutym, nie miałem pojęcia, że po raz ostatni postawię stopę w słonecznym, wygodnym domu, który rodzice wybudowali w Nowej Anglii 20 lat temu. To miejsce, w którym moja mama mieszka sama, odkąd mój tata zmarł w 2007 roku.
Wiem, że mam szczęście - jest zdrowa, zorganizowana i sprytna - ale to nie pomaga mi lepiej czuć się w tym, że będzie musiała wykonać ten ruch całkowicie samodzielnie. Ma ponad 70 lat i jest zrozumiałe, że martwi się własną ekspozycją na wirusa, choć mieszka na obszarze o niskiej liczbie przypadków. To właściwy czas na zmniejszenie jej, ale w tej chwili trudno jej się poczuć.
Podobnie jak wiele rodzin, staramy się dowiedzieć, jak poradzić sobie z tym, że wirus poprawia nasze codzienne życie. Ale jestem tutaj w Nowym Jorku i po prostu nie można się poruszać, pomagając komuś, kto znajduje się w odległości większej niż 200 mil - zwłaszcza, gdy nie należy zbliżać się do innej osoby.
Dobrą wiadomością jest to, że w jakiś sposób, pomimo tego dystansu na odległość, znajdujemy sposoby, aby to zadziałało. Moja mama wysyła mi SMS-y ze zdjęciami i plany swojego nowego miejsca, a ja wysłałem jej zdjęcia wesołych mebli ogrodowych, które mogłyby wzbogacić jej nowy ganek.
W dalszym ciągu wymieniamy przezabawne, a czasem płaczliwe teksty, w tym zdjęcia mebli, których mogę chcieć, fragmenty listów, które napisałem podczas letni obóz i college, a także zdjęcia świeżo zebranych żonkili, aby mnie rozweselić, gdy potwierdzone przypadki koronawirusa w Nowym Jorku zaczęły przyśpieszyć.
Gdy moja mama zagłębiła się w jej szafki, pojawiły się kolejne pamiątki, a następnie napisano do mnie SMS-a. Zachwyciliśmy się kartami z lat 60., które otrzymała po ukończeniu szkoły prawniczej, przez co opadły nam szczęki (jeden bezcenny przykład: „Z krzywymi podobnymi do twoja... która potrzebuje prostej As '), zdjęcie ceramicznego anioła podarowanego mojej mamie od kogoś, kto pomyślał, że może potrzebować trochę pocieszenia, nigdy wcześniej nie oglądane stare zdjęcia i oferta: „Chcesz tę ramkę w stylu Art Deco?” ze zdjęciem ulubionej ramki z jej życia stół w pokoju.
Mimo to, chociaż zawsze uważałem, że cztery ściany nie tworzą domu; że to ludzie w nich przekształcają strukturę w uczucie, które odczuwasz, gdy przechodzisz przez drzwi; Byłem zaskoczony tym, jak zrujnowałem. Czułem, że nigdy więcej nie spędzę nocy w miejscu, w którym moi rodzice żyli - i kochali - przez pół życia.
Jednocześnie wiem, że wszyscy musimy się poruszać. W przypadku mojej mamy jest to dosłowny ruch. Dla innych jest to głębokie poczucie tego, jak bardzo wszystko zmieniło się w mgnieniu oka, i całej pracy, którą musimy zrobić, aby być lepszymi wobec siebie.
Jeśli chodzi o mnie, staram się przewracać stronę i skupić się na nowym początku, który moja mama ma zamiar zrobić. Nie mogę się doczekać, aż przyniosę jej naręcz kwiatów - i subskrypcję nowego magazynu o dekoracjach - kiedy wreszcie mogę ją objąć w jej ciepłym i gościnnym nowym domu.