Nigdy nie miałem odwagi zrobić tatuażu, chociaż ostatnio myślałem, że mój roztropny strach powinien zostać zastąpiony postawą „dlaczego, do cholery, nie”. Zwłaszcza gdy widzę niektóre z nich niezwykle piękne i artystyczne taty na Pintereście. A jeśli dodam do tego myślenie extInked - które łączy artyzm tatuażu z ratowaniem zagrożonych roślin… cóż, może wkrótce będę miał ochotę udać się do salonu.
ExtInked to partycypacyjny projekt poświęcony sztuce i ekologii, który rozpoczął się w listopadzie 2009 roku. Przy wspólnym wsparciu różnych grup konserwatorskich, rad artystycznych i artystów tatuażu artysta Jai Redman zidentyfikował, zbadał i zilustrował 100 rzadkich i zagrożonych gatunków roślin brytyjskich. Ilustracje te zostały udostępnione uczestnikom, którzy wytatuowali rysunki piórem i atramentem na swoich ciałach.
Rysunki te były prezentowane przez miesiąc na otwartej wystawie w nieużywanym łuku kolejowym w Salford. Publiczność została zaproszona do nominacji na ambasadora jednego z gatunków. Z pięciuset zgłoszeń wybrano stu ochotników i wytatuowano ich gatunki podczas specjalnego trzydniowego wydarzenia. Rezultatem tego wyjątkowego działania była armia ambasadorów zagrożonych ptaków, ryb, płazów, gadów, bezkręgowców, ssaków, roślin i grzybów.
Rezultaty są niezwykłe, a teraz, cztery lata później, uczestnicy nadal organizują imprezy zjazdowe. Jest to rodzaj ducha zespołu, dobra przyczyna i myślenie o szerszym celu, które, jak sądzę, potrzebowałbym, aby w końcu móc porzucić obawy związane z tatuażem.
Jestem ciekawy - jeśli byłby taki projekt w USA, mający na celu zwiększenie świadomości na temat ratowania zagrożonych gatunków lokalnych, czy nominowałbyś się na tatuaż?