Zacząłem już romansować z apartamentem właściciela w pięknym budynku z lat dwudziestych XX wieku i zdecydowałem, że powinniśmy się spotkać w prawdziwym życiu. Umówiłem się więc na obejrzenie apartamentu z jedną sypialnią o powierzchni 1300 stóp kwadratowych, ale gdy tylko wszedłem do środka, we wspaniałym przestrzeń, mój umysł przeniósł się z dramatycznie sklepionych sufitów i gigantycznego kominka Tudor na coś, co powinno być natychmiastową transakcją przerywacz.
Miejsce śmierdziało. Nie tylko zapach starego budynku, ale zapach siku kota był zbyt silny, aby go zignorować. Właściciel przyznał, że były lokator pozwolił jej siusiu i najwyraźniej nigdy go nie posprzątał. Podłoga i ściany szafy były przesiąknięte zapachem.
„Ale nie martw się tym. Pracuję, aby się go pozbyć ”- powiedział.
Więc ufnie podpisałem umowę najmu, myśląc o pięknej architekturze, a nie o śmierdzącym zapachu kota ani o moich poważnych alergiach na kota. Przeprowadziliśmy się 15 dni później, a teraz 60 dni później największa szafa w naszym posiadaniu jest wciąż w budowie. Uwielbiam to mieszkanie, ale nie mogę się powstrzymać przed czytaniem w osądzających spojrzeniach każdego, kto odwiedza nasze miejsce, wącha zapach kota, zaczyna mi mówić, jak niemożliwe jest zaradzenie takim rzeczom, a potem drwi, gdy wysysam mój stale cieknący nos.
Prawdopodobnie żałowałbym, że nie wprowadziłem się pomimo zapachu, ale przyznaję, że często myślę o tym, jak głupio jestem, że nie negocjowałem jakiegoś rodzaju rabatu czynszowego.