Oto fakt podróży. To, co wydaje się codzienne i nudne dla mieszkańców, jest często urocze i zabawne dla odwiedzających. Gdy jesteś w innym kraju, interesujące są słynne zabytki, ale naprawdę dobre rzeczy dzieją się, gdy doświadczasz, jak żyją inni. Przykład: właśnie wróciłem z podróży do Azji, która obejmowała wizytę z dwoma przyjaciółmi mieszkającymi na wyspie w Bangkoku.
Byłem w mieście kilka razy wcześniej, ale nigdy wcześniej w Bang Krachao - tak zwany „zielony Płuco ”w Bangkoku - rodzaj wyspy utworzonej przez zakole podkowy w Chao Phraya (major Bangkoku rzeka). W przeciwieństwie do zatłoczenia miasta, Bang Krachao jest bujny, zielony i pełen pól uprawnych i dzikiej przyrody. To na tej wyspie Alisa, Landry (i ich córka Luciole) właśnie zbudowali dom - mile widziane rekolekcje i dalekie od zgiełku reszty Bangkoku.
Pewnego dnia udaliśmy się tam, aby zobaczyć ich dom, i mogliśmy przeżyć codzienne dojazdy do iz miasta. Podczas gdy my w USA możemy być przyzwyczajeni do łapania autobusu, a następnie metra lub jazdy 30 minut do biura, w Bangkoku wygląda to nieco inaczej. Oto ich dojazd, krok po kroku:
Najpierw udajesz się na nabrzeże taksówką, motocyklem lub tuk tukiem (oszukane motocykle, które umożliwiają kierowcom przewóz pasażerów, jak pokazano powyżej). W zależności od pory dnia ruch uliczny w Bangkoku może być zły, więc spodziewaj się, że będziesz siedzieć dużo (i prawdopodobnie pocenie się, jeśli nie jesteś przyzwyczajony do upału i nie używasz klimatyzacji Taxi).
Tam możesz albo wskoczyć na łódź, która przychodzi w regularnych odstępach czasu, albo - jeśli spieszysz się - możesz zapłacić nieco więcej, aby pozdrowić długą łódź, która zabierze Cię do miejsca docelowego. Złapaliśmy długą łódź.
To krótka podróż i zajmuje tylko około 10 minut, ale to świetny - choć szybki - rzut oka na codzienne życie na bardzo aktywnej, pracującej rzece.
Po wyjściu na ląd wynajęliśmy rowery, aby dostać się do ich domu. (Alisa i Landry wraz z innymi stałymi mieszkańcami trzymają tam swoje motocykle w ciągu dnia podczas pracy kontynent.) Za kilka dolarów wyposażono nas w rowery i wyruszyliśmy w 20-minutową przejażdżkę do ich dom.
W przeciwieństwie do Bangkoku wyspa jest cicha. Zaczynasz od zwykłej drogi, mijając domy, małe sklepy, człowieka sprzedającego roti i okazjonalnie drewnianą konstrukcję lub wat. To wideo Landry'ego, naszego nieustraszonego przywódcy tego dnia, z dwuletnią córką Luciole na tylnym siedzeniu.
W tym miejscu powinienem wspomnieć, że niektórzy z nas nie są „motocyklistami” i od lat nie jeżdżą na dwóch kołach. (Tak, jestem jednym. Nigdy nie byłem dobry na motocyklach - nie lubiłem nawet jeździć na nich tak bardzo jako dziecko.) Mimo to, zmartwienia związane z rowerem, to piękna i spokojna jazda, która pomaga pozbyć się problemów dnia.
Tak więc prawdziwa zabawa rozpoczęła się, gdy uderzyliśmy w pierwszy wąski betonowy chodnik, który wije się w terenie z wodą po obu stronach. Ścieżka miała tony zakrętów o 90 stopni i średnio trzy stopy spadku z każdej strony. Od czasu do czasu mijałeś też osoby lub motocykle jadące w przeciwnym kierunku.
Byłem chwiejnym bałaganem na rowerze i musiałem się zatrzymać wiele, wiele razy, kiedy myślałem, że odejdę z boku. (Aby być uczciwym wobec siebie, miałem tylko problemy z rozpoczęciem, zatrzymaniem, sterowaniem i wykonywaniem zakrętów.) Możesz zapoznaj się z doświadczeniem z powyższego filmu, który zabrał ze mną mój nieustraszony przyjaciel Dave iPhone. Zwróć też uwagę na to, jak zrelaksowany jest Landry podczas całej jazdy.
W pewnym momencie minęliśmy pas drogi z dziesiątkami tych małych drewnianych domków leżących wzdłuż linii drzew. Jeśli nie znasz, większość tajlandzkich domów eksponuje te domy, zwykle na podwyższonym ołtarzu. Mają chronić duchy ochronne, które czuwają nad twoim domem. Kiedy potrzebny jest nowy dom duchów, starych nie można zniszczyć. Zamiast tego są tu porzucone, nietknięte.
Wreszcie na końcu ścieżki - schowany między innymi domami - jest dom Alisy, Landry i Luce, która jest urocza i niesamowita - nowoczesna wersja tradycyjnego tajskiego domu, który zbudowali sami. Zrobiłem to taktownie z moim ciałem (jeśli nie z godnością) i całkowicie rozumiem, dlaczego Alisa i Landry uwielbiają dojazdy i decyzję o życiu tam, gdzie robią.