Jestem niesamowity w przestrzeganiu postanowień noworocznych. Przez około dwa tygodnie. Potem moje postanowienie złagodziło się, po czym nastąpiło przewidywalne porzucenie nawyku, który starałem się ukształtować, krótka walka z samozapowiedzeniem i wreszcie powrót do poprzedniego status quo. Kilka lat temu porzuciłem ideę rezolucji i wymyśliłem coś lepszego… mantrę.
Pierwsza mantra, którą przyjąłem, była bardzo prosta: Użyj tego. Przez lata zgromadziłem w domu zbyt wiele rzeczy, które były „zbyt ładne” do użycia: artykuły papiernicze, mydła i płyny, świece, a nawet wymyślne artykuły spożywcze. Nie jestem pewien, na co ich oszczędzałem, ale albo zajmowali miejsce, albo już nie byli opłacalni (4-letni twaróg z cytryny? Zły pomysł.) Więc zdecydowałem, że to będzie mój rok używania rzeczy.
Gdybym stworzył rozwiązanie („Zamierzam wysyłać jedną z tych uroczych kart co tydzień itp.”), Na pewno bym się nie udało. Ale przyjęcie prostej mantry, którą mógłbym zastosować do wszystkich rzeczy w moim życiu, było pozytywnym sposobem na przypomnienie sobie mojego celu bez stawiania nierealnych oczekiwań.
Zamiast ślubować trzy razy w tygodniu na siłowni, dlaczego nie powiedzieć, że idziesz ruszaj się więcej w tym roku i zachęcaj się do wchodzenia po schodach zamiast do windy, chodzenia do pracy, kiedy masz czas, robienia przysiadów na ścianie podczas rozmowy przez telefon i tak, chodź na siłownię.
Widziałeś to w „Świątecznych wakacjach” i w „Wielkiej świątecznej lekkiej walce”: dla każdej osoby, która wybiera kilka skromnych świątecznych dekoracji na poza ich domem jest jeszcze inny, który prawie znika z sieci, dzięki podświetlanym mikołajkom, stroboskopowym wyświetlaczom, a nawet towarzyszącym muzyka.
Lambeth Hochwald
17 grudnia 2019 r