Drogi North End,
Nie dziwię się, że nadal piszesz listy w staromodny sposób. Od skomplikowanej sieci jednokierunkowych ulic po brak szybkich i swobodnych opcji sałatek, to oczywista modernizacja to nie twoja sprawa.
Podobnie jak inne pokolenia, które przeprowadziły się do twojego zakątka Bostonu, początkowo byłem oczarowany twoją staroświecką bystrością i wybrzeżem widoki, nie wspominając o szybkim dostępie do niekończących się opcji pizzy, makaronu, wina, cannoli, martini espresso… widzisz, dokąd zmierzam to.
Ale okazuje się, że jesteś czymś więcej niż tylko ładną buzią. Kiedy odsuniesz czerwono-białe zasłony w kratkę, okazujesz się prawdziwą społecznością - dużą, głośną, kochającą włoską rodzinę, której nie wiedziałem, że potrzebuję w moim pierwszym domu z dala od domu.
Znasz mnie. To ja żyję wyżej Piekarnia Parziale, tuż za rogiem od niesławnej, otwartej przez całą dobę piekarni Bova (jest to jedyna piekarnia, o której wiem, że w weekendy mam bramkarza). Miły akcent.) Parziale's jest jednym z podstawowych artykułów OG - od dawna prowadzonym przez rodzinę miejscem specjalizującym się w chlebie, ciastkach i pizzy. Ze wszystkich rodzinnych zdjęć naklejonych na ścianach niewiele wiem, że zmieniło się od czasu ich otwarcia w 1907 roku.
Na górze są równie stare szkoły. Parziale jest oczywiście budynkiem rodzinnym, więc w jego salach jest mnóstwo rzeczy, które można znaleźć w dużej ciepły dom: projekty artystyczne, kije hokejowe, kartki świąteczne, kolekcja parasolek, rośliny doniczkowe i inne skarby Mojemu współlokatorowi Maddy i mojemu apartamentowi na czwartym piętrze o powierzchni 550 stóp kwadratowych (poważnie, kto zaprojektował wszystkie twoje budynki?) Ledwo mieszczą się dwa zimowe płaszcze, nie mówiąc już o dwóch zimowych garderobach. Ale uwielbiamy to i nie możemy nawet rozmawiać o dniu, w którym będziemy musieli go opuścić.
Słuchaj, to nie zapylone mąką schody prowadzące do moich drzwi lub sezonowy bochenek dyni w Parziale's mnie dopadają. Po długim dniu uwielbiam wracać do domu na twoje znajome twarze: pracowite kobiety za ladą rozdają smakołyki wędrownym turystom i pakują chleb dla lokalnych właścicieli restauracji; faceci pracujący z tyłu domu przez całą noc, śmiejąc się i śpiewając, gdy walą i piec ciasto, które wydziela zapach chleba Scali i ciasteczek anyżowych przesączających się przez nasze okna aż do wschód słońca; rodzina na dole, której dzieci pukają do naszych drzwi, aby przeprosić za przypadkowe zadzwonienie do naszego brzęczyka zamiast sąsiadów ciotki.
Tak, to twoja historyczna architektura, urocze sklepy specjalistyczne i słynne restauracje sprawiają, że wyglądasz jak krok w przeszłość, ale jest ludzie - senna cześć piekarza kończącego nocną zmianę, wesołe pogawędki z facetem z branży za rogiem, rekomendacje makaronu (i porady na temat życia) z naszego ulubionego serwera w Trattoria Il Panino - dzięki temu życie w Twojej części miasta wydaje się naprawdę nieziemski.
Rodzinny uścisk nie kończy się na ludziach, których mijam. Od mojej rodziny i najlepszych przyjaciół, po moich współpracowników i byłych kolegów z liceum, nie brakuje przyjaznych twarzy idących twoimi chodnikami. Skręcając za róg w Prince Street, niosąc 32 funty świeżo upranej bielizny, natknę się na moją siostrę Monikę. Zwykle dokucza mi, że zwlekam z robieniem dosłownie każdego zadania na planecie, a następnie przypomina mi, żebym zadzwonił do mamy i zapytał ją, jak spędził weekend z naszym tatą. Jogging ulicą Salem na odcinku domowym mojego porannego biegu, mijam moją przyjaciółkę Molly, która kibicuje mi za ćwiczy przed 8 rano, a następnie mówi mi z podekscytowaniem: „Dziś wieczorem jedziemy do miasta!”, gdy ona rusza do pracy.