![Nowe programy telewizyjne do obejrzenia jesienią 2021 r.](/uploads/acceptor/source/70/no-picture2.png)
Dorastając na przedmieściach, Prace ogrodowe była kara. Czołgasz się po ściółce i wyciągasz chwasty, które kłują cię w palce? Wziąłbym prawie wszystko inne. Nie lubiłem przebywać na zewnątrz, a szczególnie nie lubiłem robaków ani brudu.
Kiedy w wieku 17 lat wyszedłem z domu z plecakiem z rzeczami, pomyślałem, że moje dni w ogrodzie minęły. Nie było jardów do pracy - tylko beton! Kiedy przeniosłem się z wynajętych pokoi do punkowych domów i mieszkań, nigdy nawet nie myślałem o zielonych rzeczach.
Dopiero w połowie lat dwudziestych, kiedy wraz z moim partnerem mieszkaliśmy w małym mieszkaniu we wschodnim Harlemie, myślałem o roślinach. Sądząc, że to dorosła sprawa, mój partner przyniósł do domu małą stokrotkę w doniczce z terakoty, aby umieścić naszą ucieczkę przeciwpożarową. Niecałe 24 godziny później przybyła wiewiórka i odciągnęła ją, garnek i wszystko. To dla ciebie Nowy Jork! Wzięliśmy to za znak i nie próbowaliśmy więcej roślin w tym mieszkaniu.
Kilka lat później sprzedaliśmy nasze mieszkanie i kupiliśmy dom na zewnętrznym Brooklynie. Wybraliśmy dom, aby nasze psy mogły mieć małe podwórko, ale było wystarczająco dużo miejsca na ogród, jeśli chcieliśmy. Zdecydowaliśmy „dlaczego nie!” I zdecydowaliśmy, czy możemy coś wyhodować, głównie ze względu na czynnik nowości. Kupiliśmy nasiona pomidorów i garnki i zabraliśmy się do pracy.
Ku mojemu zdziwieniu, kopanie w ziemi było zabawą i zupełnie nie było obowiązkiem! We wczesnych godzinach porannych, kiedy zabierałem psy na zabawę, kucałem, by sprawdzić glebę, czekając na pojawienie się roślin. Podlewając o zmierzchu, szepnąłem do młodych roślin, zachęcając je do dalszego wzrostu.
Byłem uzależniony. Oglądanie kiełków wystających z ziemi wypełniło mnie osiągnięciem. Faktycznie miałem zrobiony coś! Poczułem przypływ mocy i podniecenia. Nagle szukałem wymówek, a nawet budziłem się wcześnie, by wyjść na zewnątrz do wody i chwastów. Tworzyłem coś, ale w przeciwieństwie do rzemiosła, czułem, że robię magiczną sztuczkę.
I chociaż naprawdę nie miałem pojęcia, co robię, i popełniłem mnóstwo błędów (sadziliśmy nasiona całkowicie za wcześnie!), Pomidory rosły. Do końca lata zebraliśmy ponad 100 funtów odmian rodowych! Skończyło się na zrobieniu sosu makaronowego do zamrażarki i trwało to przez całą zimę.
Następnej wiosny posadziliśmy dziesiątki cebul i nasion na naszym małym podwórku. Latem zamienili się w las słoneczników i dzikich kwiatów, który zatrzymał przechodniów i zauważył. Kwiaty utrzymywały okoliczną przyrodę (wiewiórki i opos) karmione nasionami i były miejscem, w którym trzmiele mogą się zdrzemnąć. Tak, naprawdę śpią w kwiatach! To też było dla mnie niespodzianką!
Gdy kwiaty i warzywa kwitły, zauważyłem, że coś we mnie rośnie. Gdziekolwiek się zwrócisz, znajdziesz brzydkie, przerażające historie - szczególnie dla osób zmarginalizowanych w tym kraju. Uważam, że ważne jest, aby wypowiadać się przeciwko niesprawiedliwości i pracować nad tym, aby świat był lepszym miejscem. Ale wcześnie zorientowałem się, że aby to zrobić, musiałem mieć własną piękną przestrzeń, do której mógłbym ciągle wracać i ładować się. Odkąd jako nastolatka uciekałem z domu, zawsze starałem się zbudować dla siebie sanktuarium, gdziekolwiek mieszkam. Wieszałem zdjęcia na ścianach, nawet gdy właściciele twierdzili, że nie mogę. Nowe tradycje i rytuały wakacyjne budowałem z przyjaciółmi i wybranymi rodzinami. Pomalowałem ściany na jasne kolory. Ale zawsze wydawało się, że może brakowało tak głębokiego połączenia z określoną przestrzenią - poczucie przynależności. W ogrodnictwie znalazłem wreszcie nową warstwę głębi. Myślę, że można powiedzieć, że zapuszczam korzenie. Nie tylko zmieniałem lub dodawałem urody do oazy - ja ją tworzyłem.
Jest inspirujący, samoopiekujący się rytuał w czasie i energii potrzebnej do sadzenia, podlewania i czekania, czekania i czekania, aby zobaczyć, czy magia się wydarzy, czy kiełki przepchną się przez ziemię. Za każdym razem, gdy maleńkie ziarno zamienia się w tęczę kwiatów, odnawiam się z nadzieją nie tylko dla mojego ogrodu, ale dla świata. To przypomnienie, że wszędzie istnieje możliwość piękna. Najlepsza część? Nie muszę na to wydawać dużo pieniędzy - pakiety nasion zwykle kosztują mniej niż 2 USD.
Kiedy w zeszłym roku (wraz z naszymi trzema psami i trzema kotami) przeprowadziliśmy się do Portland w stanie Oregon, kupiliśmy nowy dom z dużym podwórkiem - ponad czterokrotnie większy od naszego maleństwa na Brooklynie. Ma duże, ugruntowane drzewa owocowe i powoli powiększamy krajobraz budowniczego o nasze własne jasne kwiaty, nowy las słonecznikowy, niektóre pomidory i krzewy jagodowe.
Przed zakupem naszego nowego domu nigdy nie pomyślałbym, że z przyjemnością będę kosić trawnik po południu lub podlewać kwiaty wieczorem. A jednak tak robię i jestem pełen dumy za każdym razem, gdy motyl przychodzi na brunch do nektaru moich kwiatów lub gdy sąsiad komentuje ich piękno.
Tak, przyzwyczajenie się do nowego ekosystemu i terenu jest trudne, ale cieszę się z rytuału tego wszystkiego. W zeszłym tygodniu szopy prosiły całe gałęzie prawie dojrzałych pomidorów i jagód, ale nie mam nic przeciwko. Mimo że nie zasmakowałem pracy związanej z uprawą tych roślin, wiem, że ogrodnictwo oznacza dla mnie coś ważniejszego: to właśnie uprawianie uważam za najsłodsze.