Małe domy są teraz gorące. Małe domy są jednak nadal na tyle niezwykłe, że zdziwiłem się, gdy moja siostra powiedziała mi, że planuje je nabyć. Ruth nie jest najbardziej prawdopodobną kandydatką do drobnego życia. Po pierwsze, kolekcjonuje sztukę jako inwestycję. Słuchałam więc z zainteresowaniem, gdy opisywała swój projekt małej przestrzeni, i zacisnęłam mocno usta, gdy mówiła o tym, co uważam za najważniejszą część małego domu - łazience.
„Będę miała prawdziwą porcelanową toaletę”, powiedziała stanowczo. Kiwnąłem głową, wciąż zaciskając usta.
Nigdy nie miałem zamiaru żyć malutki. Dla mnie wolność na drodze mnie tak nazywała. Tak bardzo chciałem się ruszyć. Zostałem zamknięty w Illinois na mocy postanowienia sądu, dzięki dekretowi rozwodowemu 17 lat wcześniej.
Nie trzeba było długo tracić kajdan przymusowej bliskości do byłego domu małżeńskiego. Kiedy mój najmłodszy ukończył szkołę średnią, rzuciłem pracę i sprzedałem głównie wszystko: mój dom, każdy kij mebli, każdą roślinę, którą kochałem od lat. Wszystkie książki, które były moją maścią i balsamem w bezsenne noce i deszczowe soboty. Oczywiście były pewne rzeczy, z którymi nie mogłem się rozstać. Niektóre ukochane książki. Moje ubrania. Sprzęt zimowy i sprzęt kempingowy. Koce i poduszki. Plastikowe pudełko na akta z moimi ważnymi dokumentami. Niebiesko-biały ceramiczny dzban wykonany w Hiszpanii. Pojemniki Tupperware na moje jedzenie. Noże Wiele narzędzi. Mój rower i kajak w kolorze limonkowej zieleni.
Kupiłem przyczepę podróżną Avalair z 1962 roku. Nazwałem ją „Lucy” z powodu naklejki „I Love Lucy” na wewnętrznej stronie drzwi. Miała różowy zlew i różowe opony na ścianach bocznych i rozciągnęła potężne 18 stóp. Załadowałem resztki rzeczy, które mi pozostały i, jak latawiec z pękniętym sznurkiem, Lucy i ja wyszliśmy.
Przez chwilę Lucy i ja żyliśmy snem. Ale wtedy realia drobnego właściciela domu powoli się ujawniły. Pewnego dnia, nowy akumulator, który zapłaciłem profesjonalistom za instalację, zapalił się. Następnie, w komedii błędów, owinąłem przyczepę wokół trzy metrowego słupa, wybijając dziurę w niezastąpionej cienkiej, metalowej skórze. Ale najgorsze było opróżnienie zbiornika toalety. Bez względu na to, jak bardzo się starałem, nie mogłem się przyzwyczaić do odpowiedniego opróżniania i czyszczenia. Zawór starej Lucy był orneryjny, a proces brudny. W końcu musiałem całkowicie opuścić łazienkę przyczepy i po prostu skorzystać z toalety na kempingu.
Zbliżała się zima i zaparkowałem przyczepę w magazynie w Santa Fe, myśląc, że wynajmę mieszkanie na kilka miesięcy. Ale nigdy więcej nie mieszkałem w Lucy.
Nie od razu znalazłem stały dom i wypełniłem go wszystkimi rzeczami, które odrzuciłem. Nie, zamiast tego obniżyłem jeszcze bardziej. Oddałem kajak wraz z namiotem i sprzętem kempingowym oraz resztą moich książek. Zdygitalizowałem ważne dokumenty i przeniosłem ubrania do trzech kostek pakujących. Teraz, cztery lata później, jedyne rzeczy, które zmieściłem w plecaku i 22-calowa walizka Rollaboard, która przewozi wszystko, co tylko będzie mi potrzebne. W tej chwili mieszkam we Francji przez sześć tygodni. Planuję następnie udać się do Irlandii, zgłaszając się do schroniska w zamian za zakwaterowanie.
Uwielbiam minimalizm, ale nie muszę mieszkać w małym domu, aby być minimalistą. Pracuję online i mam tylko to, co zmieści się w mojej torbie. Nie jestem odpowiedzialny za opłacenie ani utrzymanie domu. Jestem wolny i mam piłkę.
Łatwo jest uwierzyć, że wszystkie twoje rzeczy są w jakiś sposób częścią ciebie. Nasze emocje i wspomnienia są przechowywane w pułapkach naszego życia. Odwiedziłem zamki i wielkie rezydencje w Europie z meblami i sztuką oraz kolekcjami zgromadzonymi przez wieki - przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Historia i tożsamość właścicieli są zawarte w tych meblach. Jak ciężko musiało być odczuwanie jednostki wśród ciężaru tych rzeczy. Nawet słowo „rzeczy” pokazuje nam, że posiadanie wskazuje na to, kim jesteśmy i gdzie należymy. Pragnąłem znaleźć siebie, odkryć, kim jestem poza moim dobytkiem. A teraz, po czterech latach zrzucania moich rzeczy, w końcu wiem.
Dlatego właśnie będę się trzymać gębą na kłódkę, gdy Ruth wyrusza na swoją małą, żyjącą przygodę. Może dla niej ta porcelanowa toaleta będzie tym, co sprawi, że jej malutki dom sprawi wrażenie prawdziwego domu. Kto wie? Może skończę w namiocie na podwórku jej małego domu. A może przeklnie to tak samo jak ja i przeniesie minimalizm na wyższy poziom. Tak czy inaczej, ta podróż - czy to do wolności, czy powrotu do stałego domu - należy do niej.