Niezależnie wybieramy te produkty - jeśli kupisz za pomocą jednego z naszych linków, możemy otrzymać prowizję.
Kiedy postanowiłem zakończyć swoją decyzję o rezygnacji z cukru w styczniu, część mnie pomyślała, że będzie łatwo. Wycinając cukier? Nie ma problemu. Zrobiłem to już raz i mogłem to zrobić ponownie. Pomyślałem również, że pod koniec sezonu wakacyjnego będę tak przesycony cukrem, że pomysł hiper-słodzone jedzenie nie brzmiałoby tak dobrze i byłbym w stanie użyć tej awersji, aby szybko rozpocząć tę przerwę od mojej ulubiona grupa jedzenia.
Szybko odkryłem, że dwie rzeczy działają przeciwko mnie. Po pierwsze, to, że nie jest to już sylwester, nie oznacza, że nadal nie mam wielu przysmaków. A po drugie, że moja wakacyjna popijawa cukru mogła być karmienie potwora. Chociaż podjęcie tej wstępnej decyzji o wolności cukru było wyzwaniem, zaczynam myśleć, że mogło być tego warte.
Siedzę naprzeciwko męża i mojego kuzyna przy śniadaniu, gdy od niechcenia przebiegają wszystkie sposoby, w jakie mogę wślizgnąć cukier do mojej diety. „Więc nie możesz DODAĆ cukru do posiłku” - mówi mój kuzyn. „Ale co, jeśli twój posiłek to właściwie plaster miodu?”
Śmieję się, ale kiedy quasi-żałośnie pakuję resztki świątecznych ciasteczek i umieszczam je w zamrażarce (mogę, ale nie będę ich używać jako dodatkowej zachęty. Powiedzmy, że wiem, gdzie będę 1 lutego. Jestem równie podekscytowany, widząc, jakie korzyści przyniesie mi odejście od łakomstwa i obawa o tę decyzję.
Jestem niezmiernie dumny z siebie bez cukru (mogę to zrobić!), Aż doszedłem do kasy w sklepie spożywczym i, patrząc na cytrynowe cukierki umieszczone na wysokości oczu, uświadom sobie, że wszystkie naturalne, bez chemii mięty, które ssałem po obiedzie, są prawdopodobnie wykonane w całości z cukier. Kiedy wracam do domu, wyjmuję je z torebki i staram się nie krytykować. Jestem pewien, że nie będzie to ostatni błąd, jaki popełniam w tym miesiącu, a złe samopoczucie jest zupełnie nie na miejscu. Najwyraźniej siła nawyku będzie stanowić tak samo wyzwanie, jak pragnienie.
Widzę zdjęcie kubka gorącej czekolady na Instagramie i wszystko, o czym mogę myśleć przez następne 15 minut, to jak ładnie wyglądały pianki i czy powinienem był pozwolić sobie na spożywanie miodu i klonu syrop. Jestem również wyczerpany… myślę, że może to być detoks cukrowy, który podnosi brzydką głowę.
Moja skóra (która ostatnio była wyjątkowo problematyczna) wygląda na bardziej przejrzystą i jestem skłonny przyznać się do braku wyrafinowanych cukrów, ale na pewno będę miał wszystko na oku.
Przyłapuję się na tym, że przyglądam się butelce miodu na blacie, więc wsuwam ją do szafki i zastanawiam się nad jedzeniem łyżką. Miałem nadzieję, że moje pragnienia już znikną (ostatnie 24 godziny były wspaniale wolne od pragnienia), ale wydaje się, że tak nie jest. Zadowolę się, że zjem popołudniową przekąskę z mandarynkami i obiecuję sobie na deser kubek herbaty z hibiskusa lub przyprawionego cydru.
To urodziny mojego męża, więc patrzę, jak zjada mini tort. Pozwala mi wąchać, co może być najdziwniejszą częścią mojego tygodnia, ale pachnie również niesamowicie, więc warto?
Po dniu spędzonym w pracy jestem gotów rzucić się w wir walki z modą. To prowadzi mnie do mojej kanapy, gdzie jem suszone mango i zastanawiam się nad emocjonalną zależnością od cukru. Zwykle pod koniec ciężkiego dnia zjadłem na wpół sumienny obiad z filiżankami masła orzechowego z ciemną czekoladą lub pół litra lodów. Jest pokusa, ale wiem, że ostatecznie nie będzie tego warte. Nadal jem zbyt dużo suszonego mango i nadal oceniam, czy jestem emocjonalnie i fizycznie uzależniony od cukru.
Chociaż wydaje mi się, że mój ogólny poziom energii się wyrównał - nie czuję się tak, jakbym rano wpadł na ciężarówkę tak jak byłem przez kilka pierwszych dni i właściwie budzę się kilka minut, zanim mój budzik wyłączy się dziś rano - nie czuję się świetny. To może być zimno, które zdaje się krążyć po moim biurze, lub może to być torebka suszonego mango wielkości Costco, którą najwyraźniej staram się spożyć w rekordowym czasie. W większości przypadków to wyzwanie bez cukru doprowadziło do ogólnego czystszego jedzenia, ale może czas przyjrzeć się bliżej wszystkim owocom, które dodaję do mojej diety i zastąpić je warzywami.
Mój mąż i ja spędzamy wieczór z przyjaciółmi. Myśląc, że najprawdopodobniej będę musiał walczyć na froncie bez cukru, planuję z wyprzedzeniem i pakuję ulubiony smak kombuchy. (Oto kilka przemyśleń na temat tego, czy kombucha może naprawdę uważane za bez cukru.)
Dziś wieczorem planujemy zjeść kolację z moimi rodzicami. Przez prawie dwa tygodnie udało mi się uniknąć jedzenia poza domem, aby lepiej zrozumieć, co się dzieje i nie mogę się doczekać posiłku, ale staram się również przypomnieć sobie, by udzielić trochę łaski... siebie. Czasami myślę o tym wyzwaniu jako o prawdziwej konkurencji -jak ściśle mogę przestrzegać moich zasad bezcukrowych na ten miesiąc? - ale to oznacza, że jestem skłonny postrzegać siebie jako osobę przegrywającą lub przegrywającą, gdy popełniam błąd lub złą decyzję.
Czuję się świetnie, ale też tak, jakby chciałem teraz zjeść ciasteczko z kawałkami czekolady. Ale już widzę małe zmiany i minęły tylko dwa tygodnie! Moja skóra jest bardziej przejrzysta, poziom energii bardziej zrównoważony i skutecznie dziesiątkuję wszystkie tradycyjne propozycje serwowania owoców i warzyw. Zielone koktajle i ja jesteśmy dość ciasni w ciągu ostatnich kilku dni.
Zdecydowanie popełniłem oczywiście błędy, takie jak bezmyślne picie mięty oddechowej i odkrycie, że mój ulubiony chleb bezglutenowy ma tylko jedno źródło dwóch słodzików (syrop trzcinowy) i syrop z tapioki - co daje?). Ale ogólnie to robię! I to jest całkiem niezłe.
Nadchodzą pewne wyzwania, na przykład wyjazd służbowy, w którym będę podróżować przez trzy dni i jeść poza domem (ryzykując w ukryciu cukier) w rezultacie częściej, ale czuję, że zaczynam rozumieć ten bezcukrowy styl życia i ustalam pewne nawyki (w porządku, próbować aby ustanowić pewne nawyki), aby trzymać moje żony na słodyczach pod kontrolą. Moje dwie najlepsze sztuczki w tej chwili? Picie tony wody i wypicie kubka ziołowej herbaty bezkofeinowej po obiedzie, aby dać sobie coś do roboty oprócz sięgnięcia po tabliczkę czekolady ukrytą z tyłu spiżarni. (Ten jest moim ulubionym.) Planuję też wypróbować te trufle detoksykacyjne aby wynagrodzić się za zrobienie tego w połowie bez większych poślizgnięć.