Niedawno kupiliśmy nowy dom i dowiedziałem się, że jestem w ciąży. Przestrzeń, którą wybraliśmy na pokój dziecinny to dość duża dołączona sala do opalania i taras na dachu. Miał piękne kości, ale zabijał mnie ten okropnie żółty kolor. Musiało odejść.
Kiedy zacząłem pracować nad projektem, zgromadziłem już większość elementów, które chciałem wykorzystać. Wcześnie zdałem sobie sprawę, że ten projekt będzie bardzo osobisty. Chciałem nie tylko funkcjonalnej i wygodnej przestrzeni, ale pokoju pełnego rzeczy, które kochamy, rzeczy, które nasz mały chłopiec też może pokochać. Na tym się skupiliśmy, a wraz z opracowaniem planu stało się ono coraz mniej ważne, jeśli przedszkole rzeczywiście wyglądało na część, no cóż, przedszkola.
Prawie wszystko znaleziono w lokalnych posiadłościach, sklepach konsygnacyjnych lub podczas naszych podróży. Kupiłem otomana online z miejsca w Indiach. Małe kowbojki należały do mojego męża Andrew. Praca nad łóżeczkiem należy do mnie sprzed lat. Mały czerwony stołek to coś, co wziąłem jakiś czas temu i którego używałem w pralni. Jedynym nowym meblem jest bramkarz dziecięcy Bloom Coco Stylewood (obdarzony od rodziców Andrew), chyba że policzysz nową narzutę, którą kupiłem dla bujaka.