Wróciłem do Delhi, choć chwilowo, po przejechaniu 12-letniej korporacyjnej chomika. Przez te lata dzieliłem swój czas między Delhi, Dubaj i wreszcie Singapur, pracując w branży morskiej jako handlowiec frachtu naftowego. W zeszłym roku postanowiłem wziąć rok wolnego; cudownie zbiegło się to ze ślubem mojej siostry i było absolutną gratką powrót do domu z rodziną na dłuższy czas.
Zawsze chciałem, aby przestrzeń, każda przestrzeń, pokój, całe mieszkanie, dom były jak odbicie siebie. Miejsce, do którego wracam po długim dniu; Dom.
Miałem obsesję na punkcie ciemnych ścian, początkowo chciałem czarny, ale osiadłem na bardzo bogatym węglu drzewnym. Moja matka wysyłała mi próbki farby, kiedy byłam w Singapurze, nie było łatwo uzyskać odpowiedni szary kolor (kolor ten nie jest często używany w Indiach), niektóre wyglądały na zbyt niebieskie, a niektóre na zbyt zielone. Musiałem w końcu polecieć przez długi weekend i razem z malarzem rodzinnym wymyśliliśmy, jakie kolory teraz mają moje ściany.
Ostatnie miesiące spędziłem w Singapurze na zakupie mebli, tak naprawdę nie miałem na myśli planu, ale wiedziałem, że nie chcę iść w podobny sposób do dopasowanego pokoju hotelowego.
Moja ławka telewizyjna pochodzi ze sklepu w Singapurze o nazwie d-Bodhi, który specjalizuje się w meblach wykonanych z drewna łodzi pochodzącego z recyklingu.
Imponujące białe biuro „wiersza” pochodzi z Marina w Delhi, sklepu, który często odwiedzałem w Dubaju; Chciałem, żeby biały element wydobył szarość ścian.
Sztukę na ścianie nad biurem wykonał indyjski artysta Shishir Bhatt, oprawiony w ramkę, aby nadać niezbędny kolor.
Kanapa pochodzi z Bali i jest potocznie znana jako Chibutat. Obecnie siedzę na płocie, jeśli chodzi o sofę. Przeniosłem go do mojego pokoju pod oknem z salonu na dole i nie jestem całkowicie sprzedany na pomysł, że tam jest. Szukam dużego fotela dla dziadka, który zająłby miejsce pod oknem, lampę podłogową, otomana i in., Aby ukończyć kącik do czytania! 🙂
Malowany stojak na sofie pochodzi z Tybetu, podniosłem go w sklepie z antykami w Singapurze.
Dekorowanie okien jest produktem zbyt gorliwego mnie, kiedy w pośpiechu wybrałem zakurzony, jednolity róż, a produkt końcowy ostatecznie przytłoczył pokój i moje oczy! Musieliśmy uratować sytuację niewidomych balastów, wprowadzając do walki ponure biało-szare marokańskie więzienie. Nie miałam serca wyrzucać całej różowej ciemnej, dawać klapsy nowym i wszystkim, więc to był prawdopodobnie najlepszy sposób.
Aha, dzielę przestrzeń z moim małym kotkiem, Snickers, który podróżował ze mną z Dubaju do Singapuru, aż do Delhi.