Czuję dwie rzeczy Powinienem się z tobą podzielić, zanim rozpocznę ten festiwal miłości, który mam zamiar przynieść. Po pierwsze: nie jestem zagorzałym klientem, mimo że często robię zakupy. Ale tak naprawdę nigdy nie myślałem o zakupach jako wydarzeniu czysto towarzyskim, tj. Chodzeniu z przyjaciółmi na sok z Jamba podczas wybierając cienki strój na Forever 21 (kiedy byłem w liceum, tym napojem był Orange Julius, a ten sklep był Deb. I 99,9% ubrań było wysoce łatwopalnych). Po drugie: nie bardzo lubię ogrodnictwo (chociaż podejmuję kroki, aby to zmienić). Wiem, że powinno to być bardzo terapeutyczne i łagodzące stres, ale kiedy połowa twojego podwórka umiera na wolnym marszu pogrzebowym trwającym dwa tygodnie, nie bez względu na to, jak dużo podlewania, cieniowania, opalania lub nawożenia, to nie jest dokładnie „terapeutyczne”. Zabiłem całą kwietnik nagietka, dobrze? MARIGOLDS. Najtwardszy kwiat pustyni na świecie. I nie jestem do końca pewien, jak sobie z tym poradziłem.
Więc możesz sobie wyobrazić, jak niesamowite było dla mnie znalezienieWspółwłaścicielka Mary Gray jest przyjazna i wydaje się naprawdę interesować swoimi klientami. Z przyjemnością wskazuje kilka nowych rzeczy, które ona i jej partnerka Annette Gutierrez oferowały w sklepie: kolorowe wycieraczki i skrzynki zbudowane z resztek resztek flip-flop („Te fabryki wyrzuciłyby je inaczej”), bezczelne płytki osadzone w zabytkowych skarbach („Świetne rzeczy, zwykle z pchlich targów”) i zręcznie wyblakłe znaki pin-up girl, które celebrują wschodnie dzielnice LA („Come Test the Fale! Echo Park ”). I chociaż te panie mają świetne wyczucie towarów na półki, najfajniejsza rzecz pochodzi z ich własnych wzorów: niestandardowe stoły kafelkowe na patio. Te niedrogie stoły mają różne rozmiary i kształty; a Mary i Annette będą pracować z tobą nad kolorem, stylem i designem.
W skrócie: to miejsce rządzi. Nie jest podstępny, nachalny lub nadmiernie zaprojektowany; raczej przypomina trochę butik dziecięcy, który został zredagowany z dziwacznym i nienagannym smakiem. Dla samozwańczego nie-towarzyskiego kupującego z czarnym kciukiem wyszedłem stamtąd jedną ręką, wybierając numer mojego przyjaciela, a drugą ściskając fantastyczną pulę, zastanawiając się nad nagietkami. Ale może tym razem skorzystam z sugestii Mary i spróbuję sukulentów…