W 2001 (jak zwykle jestem więc wyprzedzając trendy), fotograf Nick Knight zaprosił najlepsze modelki do hotelu. Mieli włosy, makijaż i paznokcie, byli nieskazitelnie ubrani, a następnie wysłani do łóżka. Ich sen został sfilmowany, a widzowie mogli się zalogować i obejrzeć „jak łagodny sen i stopniowe zniechęcenie modelek zostały zarejestrowane w serii kameralnych zdjęć”. Mam tak wiele sprzecznych reakcji…
Pierwszy, portrety są całkowicie marzycielskie i niewątpliwie wspaniałe. Po drugie, są denerwująco nierealne. Czy modelom nie wolno było nosić koców? Nie mogę spać bez koców. Czy byli badani na bezsenność? Moje portrety snu ujawniłyby wiele podrzucania i obracania, a także dużo wydymania. A skoro są modelkami, czy to możliwe, że udawali, że śpią i robili to naprawdę z wdziękiem? Po trzecie, teraz chcę być kompletnie wykończony przed snem każdej nocy. Po czwarte, chociaż zdjęcia są piękne, czy naprawdę chciałbyś mieć zdjęcie w domu śpiącego nieznajomego? To wydaje się dziwnie intymne.
Po piąte i wreszcie, to przeraża mnie dość poważnie. Nie pół godziny temu czytałem
Wywiad AnOther Magazine z autorką / twórczynią filmu Julią Leigh w którym omawiała swój pierwszy film, Śpiąca Królewna. Badając wpływy, które doprowadziły ją do tego filmu, wspomniała, że miała koszmary o kręceniu we śnie. Jesteśmy niesamowicie wrażliwi na sen, więc pomysł, że obcy na całym świecie obserwują śpiące modele, wydaje się niezwykle inwazyjny. Czy niepokoi mnie natura akcji na żywo? Jak cię to uderza? Niewinny czy nieodpowiedni?