Podobnie jak produkty, które wybraliśmy? Tylko do Twojej wiadomości, możemy zarabiać na linkach na tej stronie.
Wyszłam z przestarzałej, pokrytej cynami kabiny i zanurzyłam się w oceanie rosy utrzymywanym w miejscu przez milion źdźbeł trawy. Słońce zerkało lekko na drzewa, a po mojej lewej stronie dzięcioł szukał śniadania. Wciągnąłem głęboko powietrze, powoli wchłaniając świeże górskie powietrze i czując się ze sobą w spokoju.
BRZĘCZYK. BRZĘCZYK. BRZĘCZYK. BRZĘCZYK.
Obudziłem się nagle, zdezorientowany swoim otoczeniem. Gdzie jest jezioro Słońce? Odetchnąłem. Powietrze cuchnęło czerstwymi papierosami, które przenikały moją podłogę z mieszkania pod nami. Zszedłem ze swojego łóżka, a gdy moje stopy szukały źdźbła trawy, na które się zatrzasnęły, znalazły tylko marznący zimny linoleum. Podszedłem do okna - słońce było gdzieś, ale nie było ciepło ani jasno. Był odległy i zimny, schowany za szarawym niebem i zrzucając łupież nad górami śmieci na ulicy poniżej.
Usłyszałem wstrętne walenie i skręciłem w lewo. Obrazy w ramkach, które pokrywały moje grubo pomalowane ściany, trzęsły się gwałtownie z każdym hukiem niewidzialnego młota. Młot, który nawiedzał moje poranki, odkąd przeprowadziłem się do tego mieszkania. Potrzebowałem jedzenia, więc poszedłem poszukać śniadania do bodegi na rogu.
„Na rolce wezmę bekon, jajko i ser. I średnia kawa, czarna. ”
„Przepraszamy, nie mamy już żadnych bułek - co powiesz na hoagie?”
„Nie, dziękuję” - odpowiedziałem. „Tylko kawa”.
Wyszłam z bodegi i zapięłam kurtkę. Przejechał autobus i zsunął falę szlamu, lodu i błota na moje dżinsy i trampki. Wypiłem łyk kawy i spojrzałem w górę, mając nadzieję, że znajdę kogoś, kto był świadkiem nieszczęśliwego wydarzenia i zrozumiałby mnie. Znalazłem tylko mężczyznę krzyczącego przekleństwa na rysunku kaczki na starych drewnianych drzwiach.
Zamknąłem oczy i zacząłem sobie wyobrażać pustą kabinę z blaszanym dachem, czekającą na mnie z ryczącym ogniem w środku. Wyobraziłem sobie lasy, zapach ziemi i pocieszając się faktem, że byłem tak mały w porównaniu z wysokimi drzewami i górami, które mnie otaczały. Chciałem poczuć trawę pod bosymi stopami i świeże powietrze wypełniające moje płuca. Odetchnąłem głęboko i otworzyłem oczy. Nie znaleziono kabiny, nie można było poczuć trawy, a zapach benzyny, śmieci i moczu wisiał w powietrzu.
Gdzieś, przy polnej drodze, czeka na mnie kabina z blaszanym dachem.
Wróciłem do domu i zacząłem karierę w Google, o której nic nie wiedziałem, na przykład „strażnik parkowy”, „dozorca obozu” i „prezydent lasu”. Skończyło się na niezliczonych króliczych dziurach, targowaniu się i racjonalizacji siebie: Cóż, prawdopodobnie mógłbym zostać jakimś uczniem. Lub survivalist. Lub dziwny samotnik, który mieszka w namiocie. Szukałem nieruchomości i cen małe, modułowe domy dla majsterkowiczów. Zastanawiałem się, czy mogę dostać pożyczkę bankową; wystarczy pieniędzy, aby założyć sklep z pizzą w małym górskim miasteczku. Tak, właśnie to zrobiłbym.
Ale najpierw musiałbym zaoszczędzić trochę pieniędzy, a to oznaczało pójście do pracy. Sprawdziłem rozkład jazdy pociągów. Opóźnienia we wszystkich obszarach. Nie mogę się już spóźnić. Mój menedżer, walczący barista, walczący aktor, szukał jakiegokolwiek powodu, żeby mnie zwolnić. To z pewnością byłby gwóźdź do trumny. Gdy tylko dotarłem na peron, pociąg G odjeżdżał ze stacji. Następny będzie już za niecałe 100 minut. Metro było szczególnie zimne i mokre tego ranka. Być może przypominając mi, że kabina była tylko fantazją i taka była z pewnością moja rzeczywistość.
Tego dnia udało mi się pracować punktualnie i na razie uniknąłem zwolnienia. Trzy lata później wciąż myślę o tej kabinie. I chociaż mieszkam teraz w komfortowym mieszkaniu z kochającym partnerem i mam świetną karierę, wiem, że nie będzie to wieczność. Gdzieś, przy polnej drodze, głęboko w dolinie otoczonej górami i drzewami, czeka na mnie kabina z blaszanym dachem. I kiedyś go znajdę.