Podobnie jak produkty, które wybraliśmy? Tylko do Twojej wiadomości, możemy zarabiać na linkach na tej stronie.
Pisarka Jordan Reid opowiada o miłości, stracie i sofach po drodze we fragmencie swojej nowej książki, „The Ramshackle Glam: The New Mom's Haphazard Guide To (Almost) Have It All”.
Katie Rodgers
Mam coś, co można hojnie nazwać „łagodnym fiksacją na kanapie”, a co bardziej precyzyjnie można nazwać „całkowitą obsesją graniczącą z szalonymi majtkami, która sprawia, że moja mąż od czasu do czasu zastanawia się nad opuszczeniem mnie w lesie, by wychowywać jeleńską rodzinę, zamiast kontynuować życie z maniakalną kanapą - kupując Looney Tune za jeszcze jedną minuta."
Można powiedzieć, że kupiłem kilka kanap w ciągu dnia.
Na szczęście ten mój mały problem z kupowaniem kanap nie miał tak naprawdę negatywnego wpływu na nikogo oprócz mojego męża, Kendricka (który rozkładał kanapę w górę iw dół na kilka pięter schodów średnio raz na sześć miesięcy przez większość naszego siedmioletniego związku). Chodzi mi o to, że większość kanap, które posiadałem przez lata, były hand-me-downami lub kupami z drugiej ręki, więc to nie tak, że wrzucałem nas do domu dla ubogich; mówimy średnio o sto dolców za pop. I wychodząc poza drobiazgowe przepływy pieniężne do królestwa duchowego na chwilę, chciałbym się upewnić, że jesteście świadomi, że trzej chłopcy, którzy pojawili się w z mojego mieszkania, żeby pozbyć się jednej z moich kanap - intensywnie, prawie imponująco ukamienowani chłopcy, którzy przeszli przez nasze drzwi wejściowe i ocenili moją kanapę na około pół na sekundę przed ogłoszeniem, że zamierzają odciąć mu nogi i zabrać go ze sobą do rave - byli całkiem podekscytowani całą sytuacją, więc proszę bardzo: kanapa karma.
Moja pierwsza kanapa po studiach była białą, pokrytą poślizgiem ślicznotką od Ikei, która (myślałam) podniosła moje pierwsze mieszkanie w Los Angeles z pozbawionego rysunków pudełka do eleganckiego mieszkania dla jednej kobiety. To była dokładnie ta sama kanapa, którą znała każda inna osoba, z wyjątkiem mojej, która była śnieżnobiała. Dlaczego biały, pytasz? Ponieważ lubię żyć niebezpiecznie, ponieważ przekonałem się, że osoba, która żywi silne przywiązanie do Two Buck Chuck, powinna go wypić, siedząc na białych meblach, i ponieważ nie przyswoiłem jeszcze lekcji, którą omówimy w dalszej części tego rozdziału, w „Nigdy więcej nie chcę mieć niczego białego w moim życiu”. Byłem za księżycem na tej kanapie przez gorącą minutę, a potem zmienił kolor na żółty, rozwinęła się mniej niż pożądana patyna, która, jak podejrzewam, była potomstwem kropelek Two Buck Chuck i smogu w Los Angeles, i zasadniczo rozpadła się.
Po tym, jak moja biała sofa umarła niesławną śmiercią, przeniosłem się na opływową brązową kanapę, która moim zdaniem była tak elegancka, że można ją nazwać „espresso”... ale potem wyglądało to nie tak uroczo po pozornie wyczerpującej wyprawie przez kraj, podczas której muszę założyć, że wszyscy trzej z bardzo dużych przeprowadzek, których zatrudniłem, aby pomóc mi dostać się z L.A. do Nowego Jorku, usiedli na nim, spali, zabrali go na imprezy i dali tequili strzały.
Po eleganckiej kanapie espresso od moich rodziców pojawiła się przytulna pasiasta dłoń, która wyglądała niejasno jak odrzucenie z Big Apple Circus i słyszałem, że zakończyła swoje życie jako centralny element zachwytu. Następnie pojawiła się dość niesamowita niebieska robota na zamówienie, którą kupiłem od uroczej starszej pani, która mieszkała kilka przecznic od nas na Upper East Side i którą uwielbiałem, kochałem i głaskałem jak ukochany, pudrowy niebieski złoty pies myśliwski, dopóki nie odkryłem, że siedzenie na nim przypomina jazdę na buszelu cement. Wreszcie pojawiła się Chic Espresso Couch # 2, która była tylko biletem na krótki czas, po czym spontanicznie wyhodowaliśmy drugiego psa i ludzkie dziecko i zdał sobie sprawę, że choć drobiazgowo elegancki, dokładnie jedna piąta naszej rodziny była w stanie wygodnie na nim nałożyć czas.
Na koniec pojawiła się kanapa, którą mamy teraz: pierwsza prawdziwa, dorosła (przez którą mam na myśli strasznie drogie i wcześniej nie należąca do nikogo innego), jaką kiedykolwiek kupiłem. To kanapa moich marzeń i mam na myśli dosłownie. Marzyłem o tym, ponieważ jestem osobą, która marzy o kanapach.
Jest w przybliżeniu wielkości Teksasu, ma sekcję szezlongu, którą uznałem za własną w ciągu kilku chwil przylot, a kiedy ja i mój mąż siadamy razem, aby obejrzeć film lub program, nawet nie wiem, że on istnieje... i to jest niesamowite, ponieważ w tym szczególnym momencie w moim życiu unosiłem się na mojej prywatnej łodzi na kanapie i koncentrowałem się na zawiłościach Kawaler ma pierwszeństwo przed przytulaniem. Wygląda już trochę zaniedbany dzięki determinacji mojego psa, by spędzać co najmniej dziesięć godzin dziennie na poduszce tylnej (tylko ten po lewej, oczywiście, aby zmaksymalizować asymetrię), a kolor nie jest dokładnie taki, jak myślałem, że będzie, gdy spojrzę na próbkę w sklep... i zapytaj mnie, czy mnie to obchodzi?
Ja nie.
Uwielbiam to, smooshy poduszki, materiał nie do końca oczekiwany kolor i wszystko.
I nie podoba mi się to, ponieważ jest to sofa zatwierdzona przez eksperta stylu, wszystko gotowe i czekające na nią ELLE DECOR obrazowy. Uwielbiam to, ponieważ kiedy leżę w moim małym szezlongu, mój syn zwija się w zgięciu mojego ramienia, moje psy osiadają wokół moich stóp, a moje mąż rozciąga się na resztę, a gdy rozlewa się szklanka, pies ślini się lub chińskie jedzenie kończy się tam, gdzie nie powinno być... Zgadnij co?
To mikrofibra. I ślini się z tego jak niczyja sprawa.
To nie jest kanapa dla stylowych stron... to kanapa dla mojego życia.
Chcesz więcej od Jordan Reid? Podnieś jej (nową!) Książkę, Rozpaczliwy Glam: Przypadkowy przewodnik nowej mamy po (prawie) o tym wszystkim i sprawdź jej blog, Rozpaczliwy Glam
Od:ELLE Decor US