Podobnie jak produkty, które wybraliśmy? Tylko do Twojej wiadomości, możemy zarabiać na linkach na tej stronie.
Podczas ostatniej podróży do północnych Włoch siedziałem przy obiedzie z kilkoma dziewczynami. Restauracja była w większości wypełniona stolikami dla dwojga (nowożeńców, babymoonerów, nowożeńców, dostajesz zdjęcie), ale kilka stolików po prawej stronie była kobieta jadająca solo. Cieszyła się kieliszkiem czerwonego wina, bawiła się truflowym makaronem i czytała dość długą książkę.
„Awwww”, powiedziała jedna z moich koleżanek, z wyrazem smutku na twarzy. „Jest sama!” Ten komentarz natychmiast wywołał debatę przy stole na temat tego, czy ta kobieta była naprawdę smutna i samotna, czy też całkowicie zadowolona.
Samotna podróżniczka od stuleci jest charakteryzowana i stereotypizowana w filmie i literaturze. Jeśli podróżuje samotnie, musi być samotnikiem (nawet przegranym), szukającym miłości i / lub osobowości lub najbardziej rozpowszechnionym archetypem ze wszystkich - złamanym sercem. Być może nic w najnowszej popkulturze nie promowało tych stereotypów bardziej niż potwornie udany Elizabeth Gilbert
Jedz módl się kochaj.Ale co, jeśli kobieta podróżuje w pojedynkę z żadnego z tych powodów? Co jeśli ona po prostu oddaje się ciekawości innych kultur i szuka wzbogacenia? Łapanie tchu! W dzisiejszych czasach prawdopodobnie jest nawet mężatką lub jest w związku i po prostu chce wyjść i odkrywać na własną rękę. Podróżowanie solo jest rośnie bardziej niż kiedykolwiek, zgodnie z badaniem Visa Global Travel Intentions 2015, około 24% osób podróżowało samotnie podczas swoich ostatnich zagranicznych wakacji (to o 15% więcej niż w 2013 r.).
Podróżuję samotnie kilka miesięcy w roku i jestem głęboko przekonany, że naprawdę nie żyłeś, jeśli nie byłeś sam w drodze. To zmienia życie, edukuje i wzbogaca i dziko uwalnia. Często jest to przerażające, a czasem nawet niebezpieczne, ale mogę wymyślić kilka rzeczy w życiu, które mogą zaoferować tak przemieniające i satysfakcjonujące doświadczenie.
Podróżuję samotnie kilka miesięcy w roku i jestem głęboko przekonany, że naprawdę nie żyłeś, jeśli nie byłeś sam w drodze.
Zacznijmy od obaw. Podróż, solo lub w grupie, jest pełna niepewności od chwili, gdy wychodzisz z domu. Niektóre z nich mają poważniejsze obawy - katastrofa może uderzyć (zwłaszcza w następstwie niedawnych ataków w Paryżu, dzieje się to w głowach podróżników), a także zachorować lub zranić się. I są jeszcze bardziej trywialne kwestie (dla porównania): bariery językowe, zagubienie się w miejscu, które ty nie wiem, jedząc obce jedzenie, rozumiejąc społeczne przykazania i zakazy w nowym miejscu, a nawet latający. Wszystkie bardzo ważne obawy, które wydają się wzmocnione podczas podróży w pojedynkę. Być może dlatego jest to o wiele bardziej satysfakcjonujące, gdy uda ci się rozwiązać to wszystko samodzielnie. Jesteś zmuszony sprawdzić się i skonfrontować swoje lęki (z których prawdopodobnie nawet nie wiedziałeś).
Na początku tego roku byłem w Tokio i coś przekąsiłem w małym miejscu sushi, które poleciło mi kilku mieszkańców. Wiele osób w Tokio mówi doskonale po angielsku, ale to miejsce było wyjątkiem. Pamiętam, jak wchodziłem i komunikowałem się z gospodynią, podnosząc palec wskazujący: proszę o stolik dla jednego. Ona to ma. Złapałem jedyne dostępne miejsce w stawie - zdobądź! Potem pojawiły się samoświadome lęki, gdy usiadłem przy stoliku pośrodku pokoju, w otoczeniu paczek japońskich biznesmenów. Pomyślałem: czy mówią o mnie? Czy myślą, że jestem samotnikiem? Skąd mam wiedzieć, co zamawiam? Myśli wciąż zalewały mi głowę.
TRYBUNAŁ AUTORA
To chyba dobry czas, aby przyznać, że do 20 roku życia nawet nie lubiłem owoców morza, a zwłaszcza sushi. Tak samo jak teraz, jeśli chodzi o jedzenie, wciąż unikam sushi wypełnionego super stworzenia wyglądające na obce, więc możesz sobie wyobrazić moje obawy przed tym, co może wylądować na moim talerzu dzień. Zamówiłem, wskazując na naczynia innych ludzi, które wyglądały apetycznie, a następnie wybierając niektóre rzeczy w menu, które brzmiały znajomo. Wynik? To był jeden z najlepszych posiłków, jaki jadłem w Tokio i do dziś pozostaje niezapomniany. To nie znaczy, że niektóre popołudniowe potrawy nie przyszły mi na myśl tego popołudnia - przypominam sobie szklistego robaka pośrodku jednej z moich bułek sushi, który prawie zabił mój apetyt.
To, co sprawiło, że przeżycie było niezapomniane, to nie robak, a raczej fakt, że było to niezwykle zmysłowe przeżycie. Towarzysze nie rozpraszali mnie tym, o czym rozmawiali i jak im smakowało jedzenie, zamiast tego skupiałem się na każdym kęsie, każdym zapachu (dobrym i złym), każdym hałasie wokół mnie. Pamiętam, jak zastanawiałem się, czy warto podnosić rzeczy własnymi rękami, czy może była to sytuacja tylko do pałeczki. Pamiętam, jak obserwowałem ludzi wokół mnie i podążałem za nimi. Łatwo jest dostroić ludzi wokół ciebie, gdy jesz z przyjacielem lub członkiem rodziny podczas podróży, ale kiedy jesteś sam, są to twoje wykształcenie i rozrywka.
Kiedy tego popołudnia w końcu znalazłem drogę do hotelu w pobliżu Ogrodów Cesarskich, pamiętam, jak siedziałem w swoim pokoju pokój wysoko ponad stolicą, z widokiem na rozległe miasto i myśląc, że udało mi się coś osiągnąć tego dnia. Byłoby zdecydowanie zbyt łatwo zostać w moim pokoju hotelowym i zamówić obsługę pokoju (coś znajomego, na przykład pozornie uniwersalną kanapkę klubową) i obejrzeć odcinek Pomarańcz to nowa czerń na moim laptopie. Żadnych barier językowych, żadnego poruszania się, żadnych niewygodnych chwil.
TRYBUNAŁ AUTORA
Od czasu każdej solowej kolacji lub posiłku, szczególnie w obcym miejscu, czułam się trochę swobodniej. Opuszczam ściany, pozwalając sobie być otwartym na każdą część doświadczenia: spróbuj jedzenia (nawet jeśli to nie brzmi jak twoja filiżanka herbata), pozwól się naprawdę zgubić, odłóż telefon komórkowy, weź wszystko wokół siebie (lub poczytaj książkę) i ciesz się ciszą towarzyszącą podróżowaniu sam.
Obecnie, kiedy jadę na lotnisko z paszportem w dłoni, nadal czuję nerwową energię przychodzi wraz z zapuszczaniem się w nieznane, ale mrowienie jest bardziej niż podniecenie jeszcze. Przebudzenie w obcym miejscu ze światem na wyciągnięcie ręki i nikt, kto Cię powstrzyma, jest sensacyjną emocją. Czy powinienem dziś trollować sukami Feza, szukając szafranu i dywanu berberyjskiego? A może powinienem wybrać się na nurkowanie głębinowe przez starożytne wraki u wybrzeży Hvaru (ale najpierw muszę wziąć lekcję nurkowania)? A może powinienem nauczyć się grać na ukulele od hawajskiego mieszkańca Kauai? To wcale nie musi być aż tak wspaniałe. Moje największe wspomnienie ze Stambułu to zabranie publicznego promu z miejscowymi do Kadikoy, części miasta, która oficjalnie jest częścią Azji. Zgodnie z rytuałami picia herbaty w Turcji wszyscy na pokładzie otrzymują filiżankę herbaty (w szklanej filiżance i spodku). Jak cywilizowany! Uwielbiałem obserwować ludzi w innym mieście podczas codziennych dojazdów do pracy. Byli całkowicie odrętwiali na tę wspaniałą i malowniczą przejażdżkę łodzią, podczas gdy ja byłem podekscytowany tą chwilą.
Kiedy wracam myślami do tej starszej kobiety, siedzącej samotnie przy tym stole we Włoszech, mogę tylko żałować, że ludzie przestaliby się dla niej źle czuć. Nie była nieszczęśliwa ani samotna, prawdopodobnie miała najlepszą podróż z każdego, kto tam był.
Od:ELLE US